Wpis z mikrobloga

Wiele lat temu, okazało się, że mojemu owczarkowi niemieckiemu imieniu Dar, zawinęło się jelito, tak, że nie mógł się wypróżnić. Weterynarz (prywatny znajomy) szukał po klinikach weterynaryjnych, okazało się, że to co się pieskowi stało, nawet ludziom nie operują tylko wstawiają stomię dożywotnio. Dopóki udawało się prostować... to się prostowało. Potem się nie udało. Pojechaliśmy na ostatni wspólny spacer, długo się bawiliśmy. Serce mi się kroiło, gdy widziałem, jak próbuje. To była w sumie też taka próba, może się wybiega, może jeszcze ten kolejny raz się uda... Nie udało się, niestety. Podjąłem decyzję o tym, aby odszedł godnie i bez bólu.

Dziesięć lat później, kolejny owczarek, Deacon, otarł mi się o nogę brzuchem i pisnął. Zerkam, brzuch podejrzanie wygląda. Weterynarz, wodobrzusze. Operacja. W środku nowotwór rozsiany po wszystkich narządach, przewidywany czas życia - do miesiąca, w cierpieniu. Podjąłem drugą taką decyzję w życiu. Pies spał, uśpiony do operacji. Długo się z nim żegnałem. Potem mógł odejść równie godnie i równie bez bólu.

Pisząc o tym, płaczę. Ale wiem, że podjęcie takiej decyzji, w takiej chwili - to jest właśnie wyraz bezgranicznej miłości, jaką można dać psu. Moje uczucia, do dzisiaj tak bolesne, są dużo mniej istotne niż godność, fizyczny komfort, psa.

Nie wiem czy postąpiłem właściwie... I pewnie nigdy sie nie dowiem

@Ropasiak: myślę Mirku, że najlepiej, jak mogłeś.

#pies #psy #smierc #uczucia #feels #smutek
GrubasFit - Wiele lat temu, okazało się, że mojemu owczarkowi niemieckiemu imieniu Da...

źródło: comment_1611654005LOz0ptHMAQT89X13FegQ9N.jpg

Pobierz
  • 27
  • 6
@GrubasFit

ja słyszałem bieganie po schodach, którego nie było, tak człowiek się przyzwyczaił :/


U mnie było w drugą stronę: cisza. Po prostu przerażająca cisza po powrocie do domu. Nie wspominając o tym, że codziennie łapałem się na tym, że o standardowych godzinach spacerów wstawałem od kompa i zaczynałem się zbierać na spacer.

Współczuje miras, cholernie współczuje.
U mnie minęło już ponad 5 lat, ale wciąż uważam, ze to mino wszystko była
@GrubasFit: ja 17 stycznia musiałam podjąć decyzję o uśpieniu Kici po 17 latach wspólnego życia. Jeszcze do tego na odległość, przez telefon, bo dopiero wracałam z pracy. Jak przyjechałam do rodziców i zobaczyłam puste miejsce po miskach i kuwecie to się kompletnie załamałam. Też długo miałam wątpliwości czy dobrą decyzję podjęłam, ale ona spadła z kaloryfera i złamała łapkę. Nikt nie mógł już jej pomóc w żaden sposób. Trzymanie jej na
@Eskeel: @Piernikarka: @noelus: kochani, przepraszam, nie wyraziłem się we wpisie jasno. Dar odszedł wiele, wiele lat temu, w 2003 roku. W 2012 - Deacon. Wspominałem coś, co działo się wiele lat temu, aby Mirkowi Ropasiakowi napisać, że podjął dobrą decyzję. I tak, do dzisiaj płaczę, jak to wspominam.

Dziękuję za Wasze historie, pisze się "są ludzie, którzy dobrze traktują zwierzęta", ale... chyba tak naprawdę takich, na szczęście, jest większość.
Tutaj moja jeszcze jak była w stanie stać na łapach, miała coś w stylu ,, twardniejącego kregoslupa " tak jakby jakaś zaprawa na kręgosłupie zasychała, nieuleczalna choroba w dzień w którym wróciłem do domu wychodząc z łazienki biegnąc do mnie uradowana na mój widok za mocno jakby podbiegła coś jej pękło w kręgosłupie i to była jej ostatnia noc, ja pamietam ze to dla mnie był taki szok że 4h stalem w
mesaya9 - Tutaj moja jeszcze jak była w stanie stać na łapach, miała coś w stylu ,, t...

źródło: comment_1611668454h2tLU6dIlNl8ORf8Lc4m7G.jpg

Pobierz
@GrubasFit powiem wam mojego psa potrąciło i jeszcze żył i chiałem go ratować i weterynarz powiedział żeby zostawić na noc i rano jeszcze sprobujemy i biedak się męczył i żałowałem że go nie uśpiłem wtedy. Mega się zryczałem jak go zakopywałem i było mi wstyd ,że nie ukruciłem cierpienia mu jak było to mozliwe. Cocier Sapniel 9 lat z nami