Wpis z mikrobloga

Tyle plusów wysypało pod pierwszym wpisem o Alonso, że czuję się wręcz zobowiązany do natychmiastowej publikacji - żeby pokazać, że to nie jest kolejne Amber Plus. Nie nie, #krotkahistoriaof1 to będzie solidna firma.

Zatem jedziemy - Krótka historia o karierze w F1 Fernando Alonso. Odcinek drugi - w którym będzie jeszcze więcej wymyślonych teorii, mowy nienawiści, a obok tego - opis sezonu 2007. Tutaj odcinek pierwszy.

W momencie podpisywania kontraktu przez Alonso, w McLarenie panowała następująca sytuacja - Raikkonen pozostawał bez żadnej umowy na 2007 (a przynajmniej oficjalnie, bo podobno agent Kimiego już wtedy był w stałym kontakcie z Luką di Montezemolo), a Montoya posiadał opcję w kontrakcie która pozwalała ten kontrakt przedłużyć o rok (obowiązywała do końca 2006, z opcją na 2007 właśnie) - jednak wciąż nie zapadła decyzja co do jej wykorzystania. W 2005 roku Montoya jednak zanotował progres w drugiej części sezonu, i wiele wskazywało na to, że tą opcję się wykorzysta, i lineup kierowców McLarena na 2007 będzie: Alonso, Montoya. Początek sezonu 2006 był jednak dla Montoyi rozczarowujący - podium w Australii stracił przez najgłupszą usterkę o jakiej słyszałem (po trochę zbyt mocnym najechaniu na krawężnik, w samochodzie włączył się "Safety mode" i zgasił mu silnik na środku prostej startowej XD), potem pokazał się z dobrej strony jeszcze tylko w San Marino (P3) i w Monako (P2), po czym nadeszły dwa wypadki - w Kanadzie i w USA, po których Montoya miał już dość F1 - po cichu podpisał kontrakt na starty w NASCAR w 2007, mimo że McLaren był bliski decyzji aby tą opcję na 2007 w kontrakcie Montoyi wykorzystać. Wściekły Dennis POSADZIŁ GO NA ŁAWCE rezerwowych (nie zwolnił z kontraktu, jak się powszechnie uważa), a za kierownicę do końca sezonu wskoczył Pedro de la Rosa. Rozwiązanie przyszło z GP2 - postanowiono powołać do McLarena młodego Lewisa Hamiltona, mistrza tej serii z sezonu 2006. Początkowo Mercedes planował kupić Hamiltonowi miejsce w mniejszym zespole (podejrzewam, że rozważano jakiegoś Williamsa, albo biedackiego Spykera - tu nawet potwierdzona była chęć testowania go - oferta łączona, silniki Mercedesa w pakiecie), była nawet opcja stworzenia nowego zespołu. Innymi opcjami był testowany w wyścigach de la Rosa, albo Gary Paffett - czyli w sumie nie było innego wyjścia. Chciano go nawet przetestować w ostatnich wyścigach 2006, ale ostatecznie poczekano z debiutem do początku 2007 roku. Alonso nie spodziewał się żadnych kłopotów - jakiś dzieciak, pewnie będzie się rozwalał, a nim ogarnie o co chodzi w tym całym efjeden, to już Fernando będzie miał miliard punktów przewagi w generalce, i będzie grzecznym giermkiem.

No tak niezupełnie, hehe. Dennis nie chciał jednak wprowadzać takiego podziału, więc od początku zasoby były równo podzielone. Jedyny ukłon wykonany w stronę Alonso to było to, że Alonso dostał zespół mechaników Raikkonena (wśród których było wciąż kilka osób, które pracowało dla Hakkinena), a Hamilton dostał część zespołu Montoyi/de la Rosy. Pierwszy zgrzyt pojawił się w Monako - wtedy Dennis podjął słuszną decyzję (z perspektywy zespołu), zabraniając Hamiltonowi przesadnie zbliżać się do prowadzącego Alonso, żeby nie kusić losu potencjalnym atakiem nowicjusza i możliwością kolizji dwóch samochodów, jadących z wyraźną przewagą nad resztą stawki. Hamilton ostatecznie posłuchał polecenia, ale poczuł się już pewnie - i w kolejnym wyścigu odniósł zwycięstwo, podczas gdy Alonso jechał generalnie słaby wyścig - dał się nawet wyprzedzić Takumie Sato z (wydawałoby się) ultra ogórkowego Super Aguri. Kolejny zgrzyt w kolejnym wyścigu - Hamilton stawił opór Alonso, i nie był posłusznym giermkiem który odda mu prowadzenie w wyścigu. Oburzony robił pokazówki dla zespołu jadąc w wyścigu, ale Dennis był nieugięty. No i tym bardziej, że Hamilton wtedy wciąż był liderem mistrzostw, a to nie był drugi wyścig sezonu.

Tutaj wideo poglądowe z tej sytuacji - Alonso zbliżył się do Hamiltona ze względu na problematycznych maruderów, poza tym jednym momentem nie było więcej prób wyprzedzania. Oryginał na Youtube, mirror na Streamable.

W kolejnym wyścigu przewaga znowu wzrosła, a na Silverstone hype towarzyszący osobie Hamiltona był dla Fernando wręcz przytłaczający - według Alonso to był już TEN moment. Na GP Europy Fernando Alonso, wspaniały team player, przygotował dla swojej części garażu niezwykle uroczy upominek - każdemu mechanikowi wręczył kopertę, w której znajdowały się pieniążki (źródła podają rozbieżne kwoty - od 1000 do 1300 euro). Plotka szybko poszła po całym garażu, ale do Dennisa informacja dotarła ponoć od jednego z wyższych inżynierów. Czerwień skóry Rona Dennisa przypominała odcień Rosso Corsa, oryginalny firmowy kolor Ferrari. Wszyscy zgodnie oddali "prezencik", a Dennis wymusił na Alonso przekazanie tej kwoty na cele charytatywne. Alonso siał ferment, o tym że kierownictwo faworyzuje Hamiltona - jednak wiele głosów pochodzących z zespołu nawet po latach wciąż przyznaje, że nic takiego nie miało miejsca - nie w tamtym momencie. Fernando jednak wciąż zdania nie zmieniał, powtarzając - mówią mówią że, mówią że to nie jest faworyzowanie, nie, że się tylko zdaje, zdaje mi.

W kolejnym wyścigu, na Węgrzech, kolejny potężny zgrzyt - chociaż jego dźwięk bardziej przypominał eksplozję bomby atomowej. Hamilton wyłamał się z założeń, i jego ekipa wypuściła go szybciej na tor w Q3. Wtedy miało to znaczenie, ponieważ w Q3 kierowcy startowali z taką ilością paliwa, jaką będą mieli w swoich samochodach na starcie wyścigu. W McLarenie kierowca wyjeżdżający jako pierwszy był wybierany naprzemiennie - i na Węgrzech była kolej Alonso. Pod kaskiem kierowcy samochodu z numerem jeden płynęła wiązanka przekleństw, i teoria spiskowa dziejów wysnuta przez Alonso zdobyła KOLEJNY dowód. Problem w tym, że nie pozwolił zespołowi na ukaranie niesubordynowanego kierowcy. Postanowił SAM ukarać gówniarza. Q3 w tamtym czasie polegało na 12 minutach wypalania paliwa, a potem zjazd po świeże opony i szybki hotlap. Hamilton dzięki temu, że wyjechał pierwszy i gnał na złamanie karku, wypalił jedno okrążenie więcej niż Alonso. Gdy Fernando zjechał po swoje nowe opony, taktycznie wyczekiwano na odpowiedni moment na wypuszczenie z boksów. Za nim ustawił się już Hamilton, który miał być obsłużony po opuszczeniu stanowiska przez Alonso. Moment nadszedł, mechanik podniósł lizak, i Alonso miał ruszyć. Ten jednak, ku zaskoczeniu wszystkich, czekał dalej w miejscu, prawdopodobnie oczekując na sygnał jakiegoś swojego giermka (prawdopodobnie masażysty). Ruszył na tyle późno, żeby Hamilton nie zdążył wykonać swojego okrążenia pomiarowego. Alonso ryzykował tym, że sam właduje się w jakiś korek, i sam może nie zrobić czystego okrążenia - ale chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby dojechać gówniarza. I faktycznie tak się trochę stało, bo chwilę po wyjeździe z boksów musiał przepuszczać Raikkonena, będącego na szybkim okrążeniu. Jeżeli Ron Dennis wcześniej był czerwony, to teraz jego kolor skóry bardziej przypominał purpurę. Alonso udało się zdobyć Pole Position, ale tylko do czasu - sędziowie postanowili go ukarać, i dali mu karę obniżenia pozycji startowej o 5 miejsc, więc z PP wystartował Hamilton (przypominam, że nie zdążył wykonać szybkiego kółka w końcówce - jego czas z okresu 'wypalania paliwa' był na tyle dobry, że i tak dał mu P2). Wściekły Dennis niemal zaciągnął za ucho wspomnianego masażystę Alonso, i wezwał samego Fernando, celem udzielenia #!$%@?.
Alonso jednak miał haka - dzięki kontaktom w zespole testowym, wiedział całkiem dużo o sekrecie który wyszedł na światło dzienne pod hasłem 'spygate', i dysponował pokaźną kolekcją maili, która na pewno zainteresuje sędziów, którzy będą ponownie rozpatrywać tą sprawę - ba, nawet mimo tego, że on sam brał udział w konwersacjach odnośnie tej słynnej dokumentacji, stwierdził że może zeznawać przeciwko zespołowi (i defacto, samemu sobie). Jeżeli Dennis wcześniej był purpurowy, to teraz jego skóra miała kolor intensywnego fioletu, a z uszu leciała para niczym z czajnika. To był koniec Alonso w tym zespole - od teraz jedynym celem Alonso było #!$%@? szans Hamiltona na mistrzostwo, i jeżeli się da - to przy okazji zniszczyć Rona Dennisa, tego cwela co nie chciał faworyzować boskiego Fernando. Ron Dennis postanowił jednak nie dać tej satysfakcji Alonso, i sam się rozpruł - poinformował Maxa Mosleya o nowych okolicznościach w tej sprawie, sugerując że ktoś za jego plecami (taa...) wykonywał w tej sprawie pewne ruchy. Po ujawnieniu maili istniało ryzyko, że McLaren zostanie zdyskwalifikowany, i wyrzucony z mistrzostw przynajmniej do końca sezonu. Wspaniały team player, Fernando "the Great" Alonso, zaryzykował likwidację nawet swoich własnych szans na mistrzostwo, byle tylko dojechać Rona Dennisa. Co prawda są osoby, które twierdzą że takie zagrania były wyjątkowo nie w stylu Rona Dennisa, i faktycznie mogły się odbyć za jego plecami - ale tego poglądu na pewno nie podzielał Max Mosley, ówczesny szef FIA. Ku niezadowoleniu Alonso, McLaren nie został wyrzucony z wyścigów, a jedynie wykluczony z klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów - a do tego przyznano karę finansową w wysokości stu milionów dolarów. Max Mosley wypowiedział wtedy do Rona Dennisa słynne słowa - "Milion za przewinienie, 99 za to że jesteś #!$%@?". Milutko, nie? ( ͡ ͜ʖ ͡)

Ogólnie mam wrażenie, że McLaren dla własnego bezpieczeństwa, sam pozbawił mistrzostwa obydwu swoich kierowców, bo w kolejnych wyścigach Alonso dwa razy dojechał przed Hamiltonem, a potem było jeszcze lepiej - w Chinach zabrakło Hamiltonowi doświadczenia w obsłudze pośrednich opon, i szybszej reakcji zespołu - przetrzymali go na torze tak długo, że zaczął tracić po 7 sekund, i na zrujnowanych oponach utknął w pułapce żwirowej. Alonso jednak tytułu też nie zdobył - choć tu przyczyny upatrywałbym raczej w wypadku na Fuji, kompletnie niewymuszonym, w warunkach w których Hamilton wygrał, a Kimi dowiózł P3. Mistrzostwo zgarnął Raikkonen, a kariera Alonso w McLarenie była skończona, więc trzeba było szukać jakiejś cieplutkiej przystani, zanim dokonamy ostatecznego aktu zemsty na Ronie Dennisie. Rozpoczęły się poszukiwania - zainteresowanie wykazywali na przykład włodarze zespołu Hondy - zapewne sugerując, że 2008 to może faktycznie będzie tułaczka w środku stawki, ale za to jak wytrzymasz do 2009, to wtedy będziemy kasować frajernię, o czym zapewniał sam Ross Brawn. Ostatecznie Alonso jednak miał inny cel - porażka z Hondą może i zabolałaby Dennisa, ale bardziej zabolałoby go, gdyby przegrał z odtrąconym kierowcą w barwach odwiecznego rywala - Ferrari. I taki był plan na najbliższe lata - dostać się do czerwonego samochodu. Pamiętacie co Alonso mówił na Monzie '06? Jak nie, to spojrzyjcie na poprzedni wpis ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zastanawia mnie, jak wyglądał powrót do Renault. Fernando pewnie znowu zadzwonił do Pata Symondsa, i zaczął tekstem "no cześć, słuchaj głupio wyszło..." XD Ale o tym - w następnym odcinku.

Kiedy? Tego nie wiem. W 2008 trzeba jechać dwa wątki równocześnie, i ten rok będzie chyba omówiony dwa razy. Ten chapter nie jest jeszcze gotowy, więc musi was zadowolić zwykłe "when it's done".

#f1 #krotkahistoriaof1
fordern - Tyle plusów wysypało pod pierwszym wpisem o Alonso, że czuję się wręcz zobo...

źródło: comment_l0LEI1LgJPCdAycpjXG1po2G84Sn3HV3.jpg

Pobierz
  • 19
via Android
  • 1
@barystoteles: Brakuje mi dobrych źródeł żeby bardzo szczegółowo to omówić, zresztą to było straszne nudziarstwo. Najważniejsze fakty są IMO opisane, a nie chcę też tu robić kroniki startów. Sezon 2006 na pewno będzie opisany w innym odcinku (ale dla całej stawki), jako taka errata - możliwe że inne sezony też tak omówię
@fordern: ten wypadek na Fuji chyba został trochę zapomniany przez kibiców, a efekt miał taki sam jak zakopanie się w pułapce. Ostatecznie dobrze, bo Kimi ma tytuł.

Chociaż gdyby McLaren się nie psuł to też by miał. Trochę zmieniam kierowcę, ale pamiętałem, że mówiono, że gdyby nie odebrano mu wygranej w Brazylii 2003 (to wtedy twój Fernando sprawdzał czy w F1 można zginąć), byłby mistrzem. Ostatnio jednak w filmie Autosportu mówili,
@revlayup: Do 2003 też mogę kiedyś wrócić, mam pomysł na podserię "Był taki sezon" ( ͡° ͜ʖ ͡°) To był naprawdę dziwny sezon, jeden z tych o których się mówi, że nikt ich nie chciał wygrać.

Podoba mi się, jak mówisz "mój Fernando" ()
@revlayup: Do innych tematów spróbuję podejść bardziej obiektywnie, bo nie ma chyba drugiego takiego kierowcy jak Alonso.

Może z Schumacherem będzie lekki problem, ale to nie ta skala co Alonso. Stay tuned, wkręciłem się w to pisanie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)