Wpis z mikrobloga

@ManieczkiPKP: ja napiwki daje praktycznie tylko w restauracjach, gdzie kelner przychodzi do stolika, odbiera zamówienie, przynosi i później sprząta. Zasadę mam prostą - jesteś miły i życzliwy, dostaniesz napiwek. Nie mówię o jakiejś wielkiej kwocie, zwykle po prostu jak mam do zapłaty 41 to zostawiam banknot 50 i mówię ze reszty nie trzeba. Daję tez czasem jak przyjeżdża ktoś z dowozem w sobotę wieczorem albo w niedziele, żeby trochę umilić gościowi
@ManieczkiPKP: Napiwki to tradycja ze środowiska hotelarskiego z przełomu XIX i XX wieku, gdzie pojawiła się rola konsjerża oferującego spełnianie dowolnych życzeń (w ramach rozsądku) za dodatkową opłatą.

Potem biedota chciała poczuć się jak pany i zaczęła idiotycznie płacić dodatkowo kelnerom za wypełnianie ich normalnych obowiązków w pracy.

Zapłacić ekstra mogę za usługi extra - w restauracji jedyne co przychodzi mi do głowy to kucharzowi za przyrządzenie mi czegoś spoza karty,
@ManieczkiPKP Napiwki to głównie kwestia Janusza jako pracodawcy. Obniży podstawę do głodowych stawek i zakłada napiwki jako główne źródło utrzymania.

Moja płaca opiera się głównie na prowizjach za sprzedane abonamenty dla klientów. Mimo wszystko, gdybym miał mieć podstawę minimalną to rzuciłbym to w #!$%@? bo podstawa to cała reszta poza pisaniem umów - użeranie się z roszczeniowcami, słuchanie jakim to złodziejem jesteś i czy nie wstyd Ci dla Niemców pracować, cała administracja