Wpis z mikrobloga

W USA w zwykłych barach mlecznych janusze biznesu zatrudniają jakieś młode dziewczyny bez szkoły lub młode matki płacąc im jednego dolara za godzinę. Biznesmen przerzuca koszty pracownika na klientów, aby specjalnie zaoszczędzić przez zagranie na sumieniu zwykłych ludzi. Dobra scenka ap ropo dawania napiwków jest w filmie Tarantino "Wściekłe Psy". Jak ktoś nie oglądał to polecam.
Napiwkow nie powinno sie dawac bo psuja one zdrowy rynek - poprzez dawanie napiwkow utrzymuje sie przy zyciu lokale Januszy biznesu, do ktorych normalnie nikt nie przyszedl by pracowac i byloby miejsce dla normalnych pracodawcow.
A tak, poprzez napiwki, powstaje masa lokali ktore nie mialaby prawa istniec z powodu braku pomyslu na dzialanie i ktore jedynie uszczuplaja dochod miejsc, ktore wiedza jak dzialac.
Co gorsze, dawanie napiwkow przerzuca gorycz pracownika z Janusza
@puaczek: @LowcaZMroku: normalna sprawa praktycznie wszedzie w gastro w uk, procent za serwis 10-15%, dodatek do wyplaty rzedu 500-1200£ zalezy od miejsca i pozycji . Czasem jest tak, ze janusz zabiera kase za serwis kelnerom i miesiecznie potrafi to byc nawet i £10k extra do jego wyplaty w dobrym miejscu takze heh
@bArrek: jest wspomniane w menu zazwyczaj “discretionary service of 10-15% charge added” , ale to tylko adnotacja, ceny sa podane bez wliczania serwisu. Jest to opcjonalne i zawsze mozna to odliczyc na zyczenie klienta jednym ruchem
@SiDi mieszkałem kilka miesięcy na Węgrzech, jadałem w Budapeszcie, mniejszych i większych miastach i nie spotkałem się z doliczaniem 10%, więc to nie jest norma. Zależy od restauracji. Z kolei w Czechach spotkałem się z sytuacją gdzie kelner, po zadeklarowaniu, że płacimy kartą każdy osobno (8 osób) pytał każdego po kolei ile napiwku chce dać. Zadeklarowaną kwotę doliczał do rachunku na terminalu. W innych knajpach tak nie było. Widać wszędzie zależy to