Wpis z mikrobloga

Pamiętam. To było po trzydziestce jakos. Wybrałem się w góry i sapałem jak świnia, lało się ze mnie i reszta grupy musiała czekać. Palilem wtedy szlugi, jadłem pizze, chipsy ważylem ok 120 km. Nie wierzyłem w to, że mogę się zmienić. Nie chciałem się zmieniać. Byłem typowym, źle ubranym przegrywem z piwnicy.

Pierwsze co zrobiłem to rzuciłem papierosy. Praktycznie z dnia na dzień. Nie tylko dla zdrowia, ale finanse. W cholerę pieniędzy