Wpis z mikrobloga

Ja i mój ojciec sprzedawaliśmy swoje samochody. Oba w świetnym stanie, z salonu itd. Kupiec ojca spytał o zwyczajowe zejście parę stówek (ojciec się zgodził), ale chwalił samochód, a jak dojechał do domu to zadzwonił, że jeździ się świetnie i dziękuje za taki super samochód z salonu od pierwszego właściciela i że trudno byłoby mu taki drugi znaleźć.
Mój kupiec cały czas wyrażał swoje niezadowolenie (nie handlarz), choć było widać, że chce kupić. A to ryska na zderzaku, a to kropka na kokpicie. Pojechał na stację diagnostyczną, przegląd zrobił sam na sam z diagnostą. Pytam się, jaki werdykt (choć wiem, że sprzedawałem bardzo dobry samochód). Mówi, że "panie, tragedii nie ma, ale zawsze jest czego się uczepić, ile pan zejdzie z ceny". Pytam, do czego przyczepić, jakie wady. On, że "no tragedii nie ma, ale tak ogólnie zawsze można się przyczepić" (czyli żadnych konkretnych wad diagnosta mu nie przedstawił). Zwyczajowo zszedłem trochę z ceny (w ogłoszeniu była umyślnie zawyżona, żeby obniżyć) i podpisaliśmy umowę. Janusz pyta o opony zimowe: mówię, że nie mam. No to pojechał na letnich i będzie musiał kupić. I teraz mam w garażu niepotrzebne dwuletnie opony zimowe, opchnę za grosze na olx, ale ni #!$%@?, Januszowi nie dam, skoro tak nieładnie mówił o moim ulubionym samochodzie, o który bardzo dbałem przez lata.
#zalesie #gorzkiezale #januszemotoryzacji
  • 87
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@1983 w zeszłym roku kupiłem swój pierwszy samochód za swoje, 30km w jedną stronę z ojcem dziewczyny i jej dziadkiem, fura taka jaką chciałem, jedyny minus to opony, gościu mi spuścił 1k, kupiłem sobie ładne nowe oponki, dorzucił zimówki, nawet rozrządu nie musiałem robić, bo świeżo po, tak samo oleju, bo chyba 5k przejechane na nim było, w sumie to jestem zadowolony, szkoda tylko, że prawie 3k za skrzynie po 3 miesiącach