Wpis z mikrobloga

Hej Mirki :)

Chyba mala burze zrobię..... i trochę hejtu padnie na mnie......

Ale co tam opowiem coś co sprawiło ze lepiej mi się funkcjonuje i zyje ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Słowem wstępu:

Mam 29 lat i 172 cm wzrostu. Całe życie bylem otyły. Jak miałem 23-24 lata po rzuceniu papierosów waga mi znacznie podskoczyła z 115/120kg do 130 kg...... wtedy doszedłem do wniosku ze trzeba coś z tym zrobić..... brzuch mi przeszkadzał nawet przy sznurowaniu butow......

Zawsze lubiłem jeść, mięso, sosy, warzywa i owoce jako dodatek...... Jedyna słuszna dieta jaka na tamten czas wydawała mi się ze będzie odpowiednia to #dietadukana . Kupilem książkę "Nie potrafię schudnąć" i stosowałem sie do jego zalecen. Schudłem do 90-92 kg w ciągu roku. Zeby utrzymać ta wagę zacząłem jeździć na rowerze. W tym czasie moja waga tylko raz przekroczyła magiczna liczbę 90 kg a dokładnie ważyłem 89,9 kg po weselu kumpla(sama woda zapewne zeszła ze mnie po 2 dniach pica ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Od 3-4 lat moja waga wąchała się w przedziale 90-100 kg. Rożne warianty stosowałem liczenie kalorii, więcej kręcenia na rowerze... (w ciągu 4 lat przejechałem powyżej 25 tysięcy km). Zawsze dochodziłem do 90 kg i zaczynała się zima (gdzie juz mniej czlowiek krecil km i nie moglem zejść niżej a często kilka kg przez zimę przybywało). Tak sobie żyłem przez te 3-4 lata ale w ostatnim roku zacząłem czuć się słabo.... nie wiem czy to przez prace za biurkiem.... kręgosłup mnie zaczął pobolewać... bóle głowy.... niewyspany.... problemy ze snem..... często jak z kumplami sie spotykałem to zacząłem mówić ze zaczynam czuć się staro....

Dodam ze rok i kilka miechów temu poznałem #rozowypasek byliśmy rok czasu ale jakoś 3 miesiace temu sie rozstaliśmy wiec to już moj #bylyrozowypasek ( ͡° ͜ʖ ͡°). Często ona mówiła ze powinienem cos zrobić z swoja waga, czemu jem tłuste na kolacje... powinienem lekkostrawne rzeczy jeść..... i przyznaje ważyłem tyle bo lubiłem jeść.... ciągle myślałem o jedzeniu..... ciężko mi to porównać ale z perspektywy czasu myślę ze to było trochę jak nałóg. Bureger + buła + ser + sos + sałata i ogórek do dekoracji - tak lubiłem zjeść ale zaznaczam nie jadłem tak codziennie (raz w tygodniu czasem rzadziej). Rozowy tez kilka razy do wegetarianskiej knajpy mnie zabral i powiem szczerze ze mi zasmakowalo (bo byłem cale zycie w bojowce #bekazwegetarian #bekazwegan )

Moje żywienie było następujące

Śniadanie:
- bułka
- jajko

II śniadanie
jogur 0% owocowy lub jabłko

Obiad
Tu rożnie
Makaron + mięso + sos pomidorowy (pomidory krojone w puszcze np)
Ryz + mięso + warzywa chinskie
Unikałem raczej ziemniakow

Podwieczorek
Jogur 0% owocowy lub jabłko

Kolacja

Tu rożnie czasem to samo co na obiad
lub bulka/ kielbasa albo jakis serek wiejski

Często zwłaszcza jak wracałem z pracy to łapał mnie głód ciężko mi było nie zjeść wtedy jakiejś bułki/kanapki + kawałeczek kiełbasy.. (zapewne ktoś powie ze trzeba było nie podjadać, ale ciężko opisać ten głód zwłaszcza jak ktoś nie był w nałogu, to jest tak jakby powiedzieć alkoholikowi żeby nie pil.... go nie rusza te słowa). Czasem ten głód mnie łapał już po kolacji. Rozowy często mi mowil ze mam nie podjadac o 22 itp. Czasem udawało mi sie powstrzymać czasem nie.... i zaznaczam to tez nie było to podjadanie codziennie (2-3 razy w tygodniu).

W listopadzie/ grudniu w mojej pracy zachorował kumpel (który mnie uczył jak tam przyszedłem) no w naszym zespole to on wlasciwie 70% roboty cisnął. Zachorował poważnie, wlasciwie lekarze wydali wyrok i dali mi jeszcze kilka miesiecy życia. Chłop sie nie poddaje, jakieś metody niekonwencjonalne / konwencjonalne, walczy z choroba. Oczywiście on większość roboty robił u nas w zespole wiec niezły bajzel spadł na nas... nowe obowiazki... itp itd. Moim zdaniem daliśmy sobie rade (a myślałem ze to pierdzielnie....) wiadomo z perspektywy czasu jakieś tam błędy porobiliśmy ale mogłoby być gorzej (zwłaszcza ze przez nasze ręce przęsło produktów za kilkanaście milionow złotych - zespol 4 osobowy). Tutaj tylko dopowiem ze kolega który zachorował jest tylko starszy ode mnie o 3-4 lata, półtora roku temu się ożenił a we wrześniu urodziło mu się dziecko.....

Tak sobie pracowałem, jeździłem na rowerze. Czułem się z miesiąca na miesiąc coraz gorzej i jakoś w maju/czerwcu jak już mnie kark zaczął bardzo bolec i zastanawiałem czy brać l4 na chociaż tydzień. Powiedziałem sobie ze trzeba coś zmienić...
Z tym stylem życia obecnym, otyłość przez cale życie to będzie dobrze jak dożyje do 50stki.......

Kupilem w lidlu w czerwcu książkę " Jeść by żyć zdrowo! " autor dr Fuhrman Joel. Przeczytałem całą ksiazke. Poparł właściwie każde swoje stwierdzenie badaniami ze jedzenie mięsa i ogólnie chemii spożywczej zwłaszcza bardzo przetworzonego podnosi zachorowalność na raka lub choroby układu krwionośnego (zawał, wylew itp). On napisał w książce żeby chociaż spróbować przez 6 tygodni. Powiedziałem sobie gorzej mi nie będzie jak będę trzymał sie jego wskazówek. Po rozstaniu z różowym to chęć na zmiany to zawsze jakaś odskocznia od tej rutyny singlowskiego zycia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

I tutaj przechodzimy do głównej treści posta.

Dr Fuhrman przedstawił tam dwa rodzaje żywienia, bardzo rygorystyczny (gdzie się bardzo chudnie) i mniej rygorystyczny ale rowniez się chudnie w mniejszym stopniu. Oczywiście jak robić zmiany w swoim życiu to wybrałem rygorystyczny wariant.

Przez ostatnie 6 tygodni moje żywienie składało sie tak wlasciwie z następujących rzeczy:

Owoce (w dowolnej ilosci)
Warzywa :
- sałaty minimum ok 0,5 kg /dziennie
- inne warzywa ok 0,5 kg/dziennie
- łyżka siemienia lnianego (dziennie)
- nie za duza garść orzechów wloskich/nerkowcow (dziennie)

Dopuszczone w małych ilościach były produkty mało przetworzone np jak mleko sojowe, tofu (zaznaczę ze rowniez dopuszczalna jest spożycie maki pełnoziarnistej/ razowej typu 1850 /2000 - z tego sobie często robiłem tortille (podplomyki) maka+ woda i na patelnie (bez tłuszczu!) do środka dużo warzyw i musztarda

Niedopuszczalne było:
-smażenie
-cukry i inne dodatki
-wszystkie Oliwy z oliwek do polewania salaty (w planie mniej rygorystycznym chyba jedna czy dwie lyzki dzienie mozna uzywać)
- z soli (tutaj niby sol nie jest zakazana ale nie polecał autor ksiazki a jak robić zmiany to na porządnie wiec zrezygnowałem tak naprawdę z solenia potraw)

Jadłem tylko 3 posiłki dziennie (porcje mega duze tak wlasciwie do oporu).

Moje odstępstwa jakie zrobiłem przez ten czas
-jadłem musztardę (2-3 lyzeczki dziennie)
-kupowałem sobie rowniez do tortilli które robiłem papryczki peperoni/ogorki w zalewie - tak wlasciwie tutaj jakaś chemia spożywcza występowała w moim zywieniu przez ostatnie 6 tygodni.

Czyli tak naprawdę przeszedłem na styl życia jak jakiś asceta/ pustelnik jadłem tylko owoce, warzywa i dodatki.

Przed przejściem na dietę zmierzyłem sobie cholesterol oraz po 6 tygodniach (czyli wczoraj). Moze ktoś z tagu #medycyna
się wypowie jak te wyniki interpretować w tygodniu 0 - bylem raczej w normie. Teraz zszedłem wlasciwie pod wartosci minimalne z cholesterolem.

Moje odczucia

po 2 dniach strasznie mnie głowa bolała, czołem sie tak jak rzucałem fajki. Ćmiło mnie w głowie kolo skroni, mdliło mnie w żołądku i zawroty głowy. Identycznie sie czułem jak odstawiłem całkowicie nikotynę tylko wtedy ten ból bym bardziej znośny tam mi brakowała tego nawyku palenia. Tutaj to była jedna wielka tragedia. Joel pisał w książce ze taki stan często trwa przez 2 tygodnie ale ja bym nie wytrzymał tak długo.... Na szczęście po ok 2-3 dniach czyli prawie po 1 tygodniu przeszły te objawy (nie wiem czy to był detoks czy co ze mnie wychodziło, naprawdę rzucanie palenia była dla mnie mniej bolesne niż odstawienie mięsa i innych rzeczy). W 1 tygodniu zrezygnowałem tez z jeżdżenia na rowerze wiedziałem ze to szok dla organizmu i doszedłem do wniosku ze lepiej się nie przemęczać.

Po 1 tygodniu waga zeszła jak szalona(zapewne ze zrezygnowałem z soli i dużo wody mi zeszło z organizmu) i wróciłem do kręcenia na rowerze

Po 2-3 tygodniach stało sie coś dziwnego pierwszy raz w życiu osiągnąłem taki stan. Zmuszałem sie do jedzenia. Zwłaszcza kolacji ( nawet 2 razy zapomniałem zjeść kolacje).

W tygodniach 3-6 - trzymałem sie wytycznych.

- Pierwszy raz tez czułem ze mój żołądek inaczej trawi(wcześniej po każdym obiedzie żołądek trawił przez 1-2h, teraz nic takiego nie czulem). Poczułem się lekko

- lepiej spie

- po pracy nie czuje się padnięty (mam jeszcze sily żeby napisać cos z pracy mgr)

-jedyne co zostało ale tez w mniejszych symptomach to ból karku (tutaj na yt znalazłem poradniki z ćwiczeniami na to karczycho/ górny odcinek kregslupa) - pomogło ale idealnie nie jest. Musze się do tych ćwiczeń bardziej przyłożyć i w czasie pracy chociaż przez 5 min co jakiś czas tez ćwiczyć to karczycho

Podsumowując

Od dzisiaj już nie będę sie katowal tak bardzo :) i przechodzę na #wegetarianizm (dodam w bardzo ograniczonych ilościach ryz dziki i rybę (sola lub flądra). I raz na tydzien/ 2 tygodnie pójdę sobie do jakiejś knajpy wegetariańskiej :)

Ogólnie polecam ten styl zycia czuje sie wczesniej jakbym mial jakis nalog zwiazany z jedzeniem.....

Minusy

- na pewno wolniej jeżdżę na rowerze zwłaszcza dluzsze dystanse(jezdze na samej wodzie)

PS

W tym czasie przejechałem ok 900-1000 km - czyli powiedziałbym ze bardzo średnie zwłaszcza ze mamy srodek sezonu rowerowego

#redukcja #odchudzanie #dieta #zdrowie #zdroweodzywianie #zdrowazywnosc
dodam tez #rower ( ͡° ͜ʖ ͡°)

I zaznaczam ze przeszedłem na ten weganizm/wegetarnizm nie z powodu zwierząt hodowlanych co maja straszne życie itp itd. Przeszedłem na ten styl żywienia żeby czuć się lepiej ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tutaj tez hejtuje tych wegetarian co mówią ze jajek z chowu klatkowego nie jedzą tylko takie od rolnika gdzie kurka sobie lata po trawie i ma fajne życie...... Dla mnie to hipokryzja to jest tak jakbym powiedział ze Mirek I bogaty - ma 3 mieszkania wiec zjem mu dzieci bo mu sie dobrze zyje! a Mirek II biedny nie ma mieszkania wiec mu nie zjem dzieci..... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
dzester - Hej Mirki :) 

Chyba mala burze zrobię..... i trochę hejtu padnie na mnie...

źródło: comment_bAC4otuPXZH15vBw51wgIGnjF0sJaCrm.jpg

Pobierz
  • 16
  • Odpowiedz
@dzester ja równo tydzień na wege, z przyczy czysto zdrowotnych nie ideologicznych i już czuję ze to byla najlepsza decyzja w moim życiu zaraz po rzuceniu alko, pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów
  • Odpowiedz
@41B937B: dzieki :) wiadomo jest inaczej :)
Czasem czegos brakuje zwlaszcza jak odrzucisz ta cala zywosnosc przetworzona to mi bardzo sosow brakuje.....
ale sa tam jakies alternatywy weganskie ( ͡° ͜ʖ ͡°
  • Odpowiedz
@dzester: ja mam z IKEA i mniej więcej po tygodniu spania na niej całkowicie przeszedł mi ból prawego barku. Dlatego polecam wszystkim znajomym, którzy narzekają na podobne dolegliwości i jeszcze nikt jej u mnie nie reklamował :P chwilę może ci zająć przyzwyczajanie się, ale bardzo warto, bo drastycznie zwiększa komfort życia
  • Odpowiedz