Wpis z mikrobloga

Życie z niewierzącym - czy ja wymyślam problemy?
Wpis @GrammarNazi przypomniał mi pewien kultowy wątek na forum.wiara.pl.

Polecam przeczytać cały w wolnej chwili, bo można nieźle się uśmiać.

Nawet dawno temu na głównej było znalezisko https://www.wykop.pl/link/1189665/zycie-z-niewierzacym-czy-ja-wymyslam-problemy/

Tu link do wątku: https://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=26&t=27402

Tutaj wklejam pierwszy post:

Witam wszystkich, wiem, że to mój trzeci post, ale noszę się z tym problemem już od jakiegoś czasu i zalogowanie się na portal wiara.pl jest z mojej strony krokiem do rozwiązania go.

Mianowicie :


Jestem w małżeństwie z ateistą. On jest takim typowym polskim niewierzącym, czyli chodził na katechezę, był bierzmowany, a potem mu się "odwidziało". W związku z tym wzięliśmy ślub mieszany, chociaż ja przekonywałam go, żeby jednak dał szansę Jezusowi. On mówił, że nie będzie niczego udawał i ja to szanuję. To dobry człowiek. Szanuje moją wiarę, przed ślubem zgodził się zaczekać. Nie mieszkaliśmy też razem, wynajęliśmy mieszkanie dopiero po ślubie. No i tu zaczęły się kłopoty...

Wiedziałam dobrze, że nie będzie ze mną chodził do kościoła itd., ale sprawy zaczęły się komplikować w okolicy Świąt Bożego Narodzenia. Powiem wprost, narzekał na wigilijny post (u niego w domu się tym nie przejmowano, oni jedli parówki w Wigilię rano, a na wieczerzy na stole lądowały wędlina i a-----l!), jak mu powiedziałam, że tak trzeba, to on mi na to, że to nie jest jego wiara i jak ja nie chcę, to nie muszę, ale on chce "normalnie" zjeść. No i usmażył sobie jajecznicę na szynce, jeszcze wiedział dobrze, że mnie ten zapach będzie denerwował, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi, żeby się nie kłócić w Święta itd. Potem było jeszcze gorzej: na Wigilii nawet się nie przeżegnał przy stole, życzenia były bardzo zdawkowe (byliśmy u moich rodziców, gdzie Święta są jak należy), głównie to milczał, a po prezentach poszedł oglądać TV. Oczywiście o wspólnym wyjściu na Pasterkę nie było mowy. Przyznam, że inaczej sobie wyobrażałam pierwszą małżeńską Wigilię! No ale dobrze, załóżmy, że to wszystko wynika z jego ateizmu. Chociaż nie musiał robić takich min na nasze życzenia. No przecież ciężko, żebyśmy specjalnie dla niego "cenzurowali" nasze życzenia, prawda? Próbowałam z nim o tym rozmawiać później, jak byliśmy sami, to mi powiedział, że moja mama nie musiała mu życzyć "jakiejś łaski Bożej". A dlaczego by nie??? Co to komu przeszkadza???


No dobrze, Święta minęły i przyszedł czas kolędowania. I tutaj dochodzę do naszego głównego konfliktu. Wiedziałam, że nie dam rady być tego dnia w domu, bo musiałam jechać do Poznania, więc poprosiłam męża, żeby wpuścił księdza, bo chcę mieć poświęcone nowe mieszkanie. Na co on, że nie ma mowy, on nie będzie z księdzem siedział i rozmawiał, w ogóle czego ja od niego wymagam! I tu już mi nerwy puściły, bardzo się pokłóciliśmy. Pojechałam do tego Poznania właściwie płacząc całą drogę. Od tamtej pory jest "cicho" między nami, prawie nie rozmawiamy, tylko takie "kup mleko, zapłać za gaz". Dopadły mnie wątpliwości. Pewnie ktoś powie, że powinnam się zastanawiać przed ślubem, ale jak ma całe życie tak wyglądać? On taki będzie zawsze? Poza tą jedną kwestią dogadujemy się bardzo dobrze, ale teraz nie wiem nawet, czy chcę mieć z nim dzieci. Co będzie ze chrztem? Czy mogę ochrzcić dzieci nawet, jeśli on odmówi wzięcia w tym udziału? Jak on pójdzie na wywiadówkę zamiast mnie, to nie zapisze dzieci na katechezę? On twierdzi, że nie przysięgał mi, że będzie aktywnie uczestniczył w moim życiu religijnym ani naszej rodziny. Czy to prawda? Może jestem głupia, że nie zastanowiłam się nad tym przed ślubem?

Czy Wielkanoc też tak będzie wyglądała? Przed ślubem nie spędzaliśmy Świąt razem. Może on ma inne wyobrażenia na temat tego dnia? Ale czy musi mi na złość jeść szynkę, jak ja poszczę?

Rozmawiałam o tym z moją siostrą, ona twierdzi, że wymyślam sobie problemy na zapas i że on mi nigdy nie obiecywał, że się nawróci. Z drugiej strony czuję jednak w sercu, że powinnam dołożyć starań, by przekonać go do wiary w Jezusa. To by rozwiązało wszystkie nasze problemy. Nawet nie chcę myśleć o unieważnianiu małżeństwa albo o rozwodzie.Już nie wiem, co mam myśleć.


#bekazkatoli #zwiazki #ateizm #katolicyzm
  • 127
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@lakukaracza_: K---a ty musisz mieć magiczne życie. Nie wymyślasz problemów, po prostu sam sobie ich szukasz. Po co nie wierzący człowiek wchodzi na takie fora jak wiara coś tam itp.? Zająbyś się dziećmi piwniczaku, zamiast przesiadywać na forach z dziedziny życia która chyba cię nie interesuje.
  • Odpowiedz
@steemm: Ale jak według ciebie wyglądalby kompromis w tej sprawie? To nie jest problem na poziomie, że chcą oboje gdzie indziej na wakacje pojechać.


@Liwiia: Zdecydowanie nie. Problem, że dwie osoby chcą w różne miejsca jechać jest zdecydowanie poważniejsze – bo się nie rozdwoją. Tutaj niech po prostu skończy truć dupę facetowi, który zachowuje się zupełnie normalnie, po prostu nie jest osobą wierzącą i nie bierze udziału w
  • Odpowiedz
@Liwiia: normalnie, on robi swoje - je szynkę w piątek, nie idzie na Pasterkę, nie łamie się opłatkiem, ona robi swoje - chodzi do kościoła, modli się za niego, ale nie przemusza do niczego i akceptuje to, że jej mąż kieruje się WOLNĄ WOLĄ daną mu przez Boga i postępuje zgodnie ze sobą
  • Odpowiedz
@AvantaR:

Zdecydowanie nie. Problem, że dwie osoby chcą w różne miejsca jechać jest zdecydowanie poważniejsze – bo się nie rozdwoją.

Np. w jedne wakacje mogą pojechać tam gdzie chce jedno, a w następne tam gdzie chce drugie. Albo znaleźć miejsce, które się obojgu spodoba

Tutaj niech po prostu skończy truć dupę facetowi, który zachowuje się zupełnie normalnie, po prostu nie jest osobą wierzącą i nie bierze udziału w tych religijnych
  • Odpowiedz
@lakukaracza_: z tym jedzeniem jest ciekawie u katolików bo napisane jest w Piśmie:

3 Zabraniają oni wchodzić w związki małżeńskie, [nakazują] powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę. 4 Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać.

6 Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana, a kto jada wszystko
  • Odpowiedz
Ilu to jest ludzi którzy nie zjedzą mięsa w piątek ale kłamać, cudzołożyć, kraść to nic się nie dzieje.


@tylko_prawda: wiesz co to spowiedź? wiesz że nie każdy katolik jest dobry? wiesz że bycie katolikiem nie implikuje nie popełniania grzechów?
  • Odpowiedz
@lakukaracza_: tak sobie to czytam i z każdym kolejnym postem opki zataczam coraz większe kółka z zażenowania.
Mój ulubiony fragment do tej pory:

Ale co tu jest do szanowania? Niewiara to niewiara - przecież to nie jest wyznanie. On nie chodzi na żadne spotkania ateistów ani nie odmawia ateistycznych modlitw czy coś
  • Odpowiedz
@lakukaracza_: Zadziwiają dojrzałe posty osób na tym forum. Natomiast OPka, to najgorszy możliwy typ człowieka. Uparta i liczy się tylko własne wydumane zdanie. 100 osób z jej środowiska mówi, że to nie ma sensu to co ona tworzy, ale ta dalej twierdzi, że ma rację i odwraca kota ogonem. Nie dość, że hipokrytka to jeszcze niezbyt inteligentna i prawdopodobnie z zaburzeniami psychicznymi. Oj szkoda mi jej faceta...
  • Odpowiedz
Ale jak według ciebie wyglądalby kompromis w tej sprawie?


@Liwiia: W czym kompromis? W namawianiu do wiary? To tak, jakby dres na ulicy chciał mi skroić portfel, a w ramach kompromisu miałbym mu oddać tylko stówę.
IMO kompromisu szuka się dla równorzędnych żądań obu stron, a nie dla żądań narzucanych jednostronnie.
  • Odpowiedz
żużel


@lakukaracza_: to akurat polecam. Dobry żużel jest lepszy niż ruchanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A, że jej religia nie pozwala na rozwody to niech teraz ma zagwozdkę.


@AvantaR: a to jest najpiękniejsze. Jestem dopiero na 2 stronie i już się zastanawiam jak się to skończyło. Bo mąż póki co wygląda na betonowego ateistę, który nie odpuści, a podobnie jak żona, która jest katotalibem.
  • Odpowiedz