Wpis z mikrobloga

@nucer: totalnie, nie ma innego wytłumaczenia xD Też nienawidziłam wf przez gry zespołowe, bo byłam w tym zwyczajnie beznadziejna. Jeśli o mnie chodzi, to mogłam na każdej lekcji mieć gimnastykę, ćwiczenia, jakiś fitness, cokolwiek, ale nie, macie piłkę, oj oj, dzisiaj siatkówka jak od trzech lat i grajcie. Tym bardziej, że nie były na ostatnich lekcjach, czasami wręcz na pierwszych i siedź sobie potem spocony przez resztę lekcji, bo prysznice przecież
@Amishia: a to akurat było chamskie, poważnie. W gimnazjum prysznice były w oddzielnym pomieszczeniu zamknięte na klucz non stop, ogólnie ani razu nikt ich nie otworzył do użytku xD W szkole średniej były trzy na damską szatnie, ale to wyglądało na zasadzie pomieszczenia, które było podzielone na mniejszą część i tam one były. Tylko dziewczyn było tak dużo, że masa przebierała się właśnie tam i fizycznie nie było szans się na
@Nidor: Miałam tak samo. Siatka, siatka, siatka do porzygu, przeplatana bieganiem. Czasem gra w kosza (lubiłam), rzadko eurohokej (bardzo lubiłam), jeszcze rzadziej jakaś sensowna gimnastyka (kochałam). Ale to nie jest bezwzględna wina nauczycieli, swoją cegiełkę dodały "siatkarki" okupujące moją klasę.

Gość chciał co piątek udzielić nam lekcje samoobrony?


Mieliśmy chodzić na siłownię?


Gimnastyka?


I tak nienawidziłam w-f aż do czasu studiów, gdy zadowolona mogłam wybrać sobie taką dyscyplinę, jaka mi się
To u mnie też wuefista z obsesja siatkowa, 3 lata w siatkę i dalej jestem w nią beznadziejny bo jej po prostu nie lubię. W nogę gram jako tako, w ręczna trochę lepiej a najlepiej w kosza. Tyle że w kosza to żeśmy w liceum ani raz chyba nie zagrali.

Się potem dziwicie że powstają przegrywy których nikt nigdy nie wybiera i trafiają losowo na każdym wf. Jak się gra 3 lata