Wpis z mikrobloga

@Czachaaa: z 15 lat temu to się nie nazywało po korpoangielsku "foodtrucki" tylko były to zwykłe budy i przyczepy z żarciem. Stały na targach, festynach i imprezach i wszyscy wiedzieli, że to taki fastfood na szybko za 5 zł.

Mamy dzieciom tłumaczyły, że niezdrowe, że warunki w przyczepie niespecjalnie do przygotowywania posiłków, że robi się byle jak, bo kolejka. No ale wiadomo, hamburger i hot-dog z colą w zestawie - dzieciaka
@Czachaaa: taka prawda niestety, w UK za 2 funty jest zajebisty burger, kawał ryby z frytkami, albo chińszczyzna od Chińczyka prosto z woka o jaką trudno u nas w dobrych knajpach. Wszystko zajebiście świeże i zajebiście pachnie. U nas to z tego wyrosła jakaś hipsterska moda
@Czachaaa: i co weekend obowiązkowy IWENT na fejsbuku w postaci ZLOT FUTRAKÓW POD GALERIĄ BUNKROWSKĄ

Taki sam jak co tydzień, z tym samym żarciem i tymi samymi bezbarwnymi, aspirującymi do wielkomiejskich cool kids znajomymi zapisanymi w wydarzeniu jako "wezmę udział", którzy znowu wrzucą na insta selfie z bułką za 30 zł

Borze, jak dobrze że 2010s się kończą i ludzie w końcu zaczynają dostrzegać absurdy jakie towarzyszyły nam przez całą dekadę
@Czachaaa: @Krzysu: Posiadacz (obecnie niepraktykujący) foodtrucka here, którego swojsko nazywam "budą". Generalnie, idea takiej budy jest prosta: oferujesz niezłe, szybkie jedzenie w niższej od restauracyjnej cenie (przez oszczędność na czynszu). Idea w Polsce: oferujesz przeciętne jedzenie w cenie restauracyjnej bez możliwości spożycia go przy stoliku i długim czasem oczekiwania.

Uzasadnienie tego również jest proste: jakość i czas oczekiwania są słabe, bo biorą się za to często przypadkowi ludzie. Cena jest
Ja #!$%@? Ale festiwal żenady tu rozkreciliscie. Jak myślicie że food track to kawał bułki i mieso to się nie dziwie. Poza tym kokosow to oni nie zarabiają. Dla was to jedzenie powinno kosztować chyba 3 zł A i tak #!$%@? powiecie że jest w #!$%@? Drogo i chodzą tam tylko hipsterscy debile. Skoro tracki działają i ludzie kupują to widocznie lubią. Jadłem w różnych food trackach I jedzenie porownywalne jest z
@Czachaaa: jest moda, jest popyt, to są i ceny, nie poradzisz. Na zachodzie tez tak jest, w NY pod Rockefeller Centre możesz dostać kawałek pizzy za $8, gdzie standardowy kawałek sławnej ny cheese pizzy kosztuje 99 centów. Albo hotdog za piątala, który od hotdoga z budy przecznice dalej za dolara różni się trochę ładniej ułożonym ogórkiem.

Żarcie z budy bo nie masz lokalu nadal jest żarciem z budy, jak chcesz zmrożoną
@niezwornowazony: #!$%@?
W belgi jadlem oblesnego burgera za ca. 2e z budy - byl #!$%@?

W uk jadlem #!$%@? burgera za kilka funtow i tez bylo #!$%@?

Obudwa na poziomie kebabu nynek na niepolda we wro (ktoma wiedziec ten wie #pdk)

W pl zdarzylo mi sie jesc burgery za te 20pln i bylo o niebo lepiej niemalze przyzwoicie

Sa budy z #!$%@? zarciem i sa budy z lepszym zarciem co
@jednostronnyelementspajajacy: ja też jadłem obleśne, surowe/suche burgery za 5-6€, ale to nie zmienia faktu, że większość razy wydając te 2-3 funty jadłem rewelacyjne rzeczy, choć nie były to przypadki, a po prostu byłem u znajomych którzy wiedzieli co i jak

Z foodtrucków też wiele razy jadłem dobre rzeczy, ale jak brać pod uwagę stosunek ceny do jakości i warunków w jakich się je, to nie jest to z reguły warte wydanych
@miki4ever a ja byłem w stanach w maju. W niektórych macach mają już numerki do kładzenia na stolikach. Zamawiasz sobie w kiosku elektronicznym, wpisujesz numerek, bierzesz, siadasz, obsługa przynosi jedzenie. Szczerze mówiąc po raz pierwszy to właśnie tam zobaczyłem taki system. W polskim macu z identycznym mechanizmem spotkałem się dopiero wczoraj.
zlot ignorantow kulinarnych uwazam za otwarty XD

Jesli uwazacie, ze ktos cos robi bo to jest MODNE to jestescie jakimis starymi Januszami albo macie ich poglady. Ludzie robia to na co maja ochote, a to ze wam to nie pasuje nie oznacza, ze to wynik jakiejs mody. Ja lubie tam jadac bo jest duza roznorodnosc potraw czy smakow i mozna sprobowac wiele pozycji po ktore nie chce mi sie szukac w knajpach
@Czachaaa Najlepsze są te "festiwale foodtruckow" gdzie to ty jedziesz w konkretne miejsce aby postać w kolejce, przepłacic i jeść na stojąco wśród hipsterów. Też nie kumam tego fenomenu i wolę stacjonarne przybytki.