Aktywne Wpisy
Domingo-Jachas +438

reventon +111
Już zapomnieliśmy co straciliśmy.
Kupiłem sobie napój na stacji w #ameryka i nakrętka mi się normalnie odkręciła, nic nie musiałem odrywać, żaden zadzior nie kłuje w wargę przy piciu, aż patrzyłem z niedowierzaniem na ten przejaw cywilizacji i RIGCZu.
Ech, kiedyś to było #gorzkiezale
#chwalesie
Kupiłem sobie napój na stacji w #ameryka i nakrętka mi się normalnie odkręciła, nic nie musiałem odrywać, żaden zadzior nie kłuje w wargę przy piciu, aż patrzyłem z niedowierzaniem na ten przejaw cywilizacji i RIGCZu.
Ech, kiedyś to było #gorzkiezale
#chwalesie
źródło: 1000014043
Pobierz



![Jak usprawniam i optymalizuję Linuxa? [Linux Mint 22.2]](https://wykop.pl/cdn/c3397993/b5d6c7d19d25a36ca5aee165c3a0d41bd0a2157e138c7cf501356ebdf6b44eb6,q80.jpg)

Właściwie jednostronnie doradzaliście mi odejście. Postanowiłem to zrobić i uważam, że jest to jedna z najlepszych decyzji, jakie ostatnio podjąłem. W ramach podziękowania będę dzielił się z wami rewelacjami z jakimi miałem do czynienia.
W dzisiejszym wpisie postaram się przybliżyć wam jak wyglądała praca bez systemu kontroli wersji oraz braku podziału na development i produkcję przy 4-osobowym zespole.
W zasadzie istniała tylko jedna kopia projektu obecna na serwerze do którego miało się dostęp przez klienta FTP. Nie można było pobrać całego projektu na swój komputer i pracować lokalnie, ponieważ istniało duże prawdopodobieństwo, że ładując pliki z powrotem na serwer, nadpiszemy zmiany wprowadzane przez kolegów. Istniał nawet pewien rytuał, pytania współpracowników przed edycją czy plik jest wolny i ogłaszania wszem i wobec, że skończyło się edycję, zwalniając przy tym plik. Czasami tylko, ten system oparty o wzajemną komunikację i zaufanie zawodził i ktoś musiał nadrabiać 3h pracy.
Zapytacie pewnie, co jeśli właśnie zapisałem plik, zamknąłem edytor i wysłałem na serwer, a trzeb cofnąć bardzo dużo wprowadzonych zmian. Tutaj ćwiczyliśmy swoją korę mózgową, przywracając wersję pliku sprzed np. całego dnia pracy z pamięci. Ja byłem o tyle sprytniejszy, że wprowadziłem własny system wersjonowania oparty o samodyscyplinę. Co 15-30 minut zapisywałem kolejne wersje edytowanych przeze mnie plików, dodając sufiks w postaci aktualnej godziny. Okazało się to być bardzo pomocne, kiedy główny programista powiedział "Robisz jeszcze ten komponent o, który cię prosiłem? Jak tak, to nie rób i control-zetnij do poprzedniej wersji".
Cały ten system działał niesamowicie sprawnie, widać było, że wspólnym wysiłkiem jesteśmy w stanie osiągnąć niemożliwe. Tylko czasami zdarzało się, że w tym samym czasie parę osób robiło "push" na serwer, a projekt się wysypywał i każdy z nas analizował wprowadzone zmiany, by sprawdzić czy to czasem nie przez niego.
#programowanie #januszeit #januszebiznesu #naukaprogramowania już nie #pracbaza
Mam tych historii znacznie więcej, a nie chcę wołać za każdym razem wszystkich obserwujących wymienione tagi, dlatego proszę was o propozycję własnego tagu.
@Shreder67:
Boże, brzmi jak wstęp do horroru :)
@Shreder67: nie bardzo rozumiem, mieliście dostęp do FTP, więc jak rozumiem mogliście pobierać pliki, czemu nie ściągnęliście wszystkiego i sami nie założyliście sobie gita, czy svna?
źródło: comment_Em0vMkSt6lvprsEG1Drg0afYli94TJ6D.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora
@Shreder67: Wiesz, że w IDE masz coś takiego jak Local History? ;-) Nie wiem, jakiego IDE używałeś tam, ale PHPStorm i NetBeans to mają. Robisz sobie zdalny projekt (przez FTP u Ciebie) i wtedy automatycznie mozesz przeglądać historię.