No siema, Mirki. Wróciłem chwilę temu z zajęć z socjologii, które mam na swoim guwnokierunku wybranym z czystej ciekawości. Socjologia zawsze kojarzyła mi się z lewactwem. Być może skojarzenie nie jest do końca błędne, niemniej pani doktorka zaskoczyła mnie swoim zdrowym podejściem. No ale ja nie o tym chciałem.
Pani prowadząca zajmowała się (lub dalej zajmuje) badaniem tych różnych programów wspierających nowopowstające przedsiębiorstwa, tzn. sprawdza skutki wydawania publicznych pieniędzy na dofinansowanie nowych firm. Podzieliła się obserwacją, która potwierdza czarno na białym to, co wielu myślących ludzi rozumie i bez takich historii.
W pewnym mały mieście (ok. 25 tys. mieszkańców) był sobie gabinet kosmetyczny, który działał od 10 lat (dla ustalenia uwagi). Na fali dofinansowań (nie wiem dokładnie skąd i jakich, ale to mało ważne) powstały dwa kolejne gabinety, jeden na tej samej ulicy, drugi kawałek dalej. No i fajnie, nowe miejsca pracy, dzięki czemu [tu jakieś lewackie #!$%@?]. Jak wyglądał stan rzeczy po 3 latach? Nie było już żadnego gabinetu kosmetycznego. A dlaczego? Otóż oba nowe gabinety zwinęły się, kiedy czas ich funkcjonowania był na tyle długi, że po zamknięciu firmy nie trzeba było oddawać hajsów z dotacji. A ten trzeci zwinął się dużo szybciej, bo mimo rozpoznawalności (w końcu już trochę tam był) nie był w stanie konkurować z nowymi gabinetami, które dostały forsę na start i darmową księgowość przez bodajże 2 lata.
Tak
Pani prowadząca zajmowała się (lub dalej zajmuje) badaniem tych różnych programów wspierających nowopowstające przedsiębiorstwa, tzn. sprawdza skutki wydawania publicznych pieniędzy na dofinansowanie nowych firm. Podzieliła się obserwacją, która potwierdza czarno na białym to, co wielu myślących ludzi rozumie i bez takich historii.
W pewnym mały mieście (ok. 25 tys. mieszkańców) był sobie gabinet kosmetyczny, który działał od 10 lat (dla ustalenia uwagi). Na fali dofinansowań (nie wiem dokładnie skąd i jakich, ale to mało ważne) powstały dwa kolejne gabinety, jeden na tej samej ulicy, drugi kawałek dalej. No i fajnie, nowe miejsca pracy, dzięki czemu [tu jakieś lewackie #!$%@?]. Jak wyglądał stan rzeczy po 3 latach? Nie było już żadnego gabinetu kosmetycznego. A dlaczego? Otóż oba nowe gabinety zwinęły się, kiedy czas ich funkcjonowania był na tyle długi, że po zamknięciu firmy nie trzeba było oddawać hajsów z dotacji. A ten trzeci zwinął się dużo szybciej, bo mimo rozpoznawalności (w końcu już trochę tam był) nie był w stanie konkurować z nowymi gabinetami, które dostały forsę na start i darmową księgowość przez bodajże 2 lata.
Tak
#polska #socjologia #historia #filozofia #histmagcontent #niemoje #mikroreklama