Badania pokazują że droga od pucybuta do milionera to raczej wyjątek niż reguła a kraje o mniejszych nierównościach częściej pozwalają dzieciom z ubogich piąć się w górę i na odwrót: w bardziej egalitarnych krajach pieniądze rodziców bogatszych dzieci nie gwarantują im że nigdy nie spadną ze szczytu

1633 zł za pracę 8 godzin, pięć dni w tygodniu. Wydaje się wam mało? Bo to jest skandalicznie mało. Czy nie jest nieodpowiedzialne, że osoba, nawet pracująca przy pracach prostych, z kiepskim wykształceniem, za miesiąc pracy dostaje pieniądze, które ledwo trzymają ją ponad granicą ubóstwa?

Po 1989 w Polsce wiele się udało. Ale nie rynek pracy. Rynek pracy to nie tylko strzałki i tabelki w Excelu oraz abstrakcyjne ekonomiczne modele. To część życia społeczno-gospodarczego, która ma przełożenie na nasze samopoczucie, poczucie godności i samorealizacji.

Choć wierni kościoła wolnego rynku od dawna wygłaszają kazania o tym, jak konkurencja prowadzi do efektywnych rezultatów, tak jak gdyby było to prawo natury - sama Natura udziela nam innej lekcji. Nieregulowana konkurencja w naturze regularnie przynosi katastroficzne skutki.