Teoria marksistowska wydaje się być czymś dla przeciętnego człowieka kompletnie odrealnionym i przeszłym, ale przeanalizujmy sobie chociażby społeczność Wykop.pl i na tej podstawie zobaczymy bogactwo i aktualność teorii marksistowskiej. Jak pisał Marks we wstępie do Przyczynku Krytyki Ekonomii Politycznej z 1859 r. -

Całokształt stosunków produkcji tworzy ekonomiczną strukturę społeczeństwa, realną podstawę, na której wznosi się nadbudowa prawna i polityczna i której odpowiadają określone formy świadomości społecznej.


Czy nie jest tak, że Wykopowa #!$%@? jest koniecznym rezultatem obecnej ekonomicznej struktury społeczeństwa (tj. współczesnego kapitalizmu)? Wykopowa samowiedza, świadomość własnego #!$%@?, niedopasowania, odrzucenia, przegrywu, jest odbiciem współczesnego sposobu produkcji (zwłaszcza jego peryferyjnej polskiej wersji), w którym ogromne masy ludzkie są pozbawione dostępu do środków produkcji. Zubożałe życie #!$%@? to życie tych, których Marks określił mianem rezerwowej armii pracy -- bezrobotnych, lumpenproletariatu, który często nawet nie dostąpił tej "łaski", aby móc pracować na czyjąś rzecz. Jak pisał Lenin:

Akumulacja
Prawdziwe szczęście ludu wymaga zniesienia religii jako urojonego szczęścia ludu. Wymagać od kogoś porzucenia złudzeń co do jego sytuacji to znaczy wymagać porzucenia sytuacji, która bez złudzeń obejść się nie może. Krytyka religii jest więc w zarodku krytyką tego padołu płaczu, gdyż religia jest nimbem świętości tego padołu płaczu.

Krytyka zniszczyła urojone kwiaty, upiększające kajdany, nie po to, by człowiek dźwigał kajdany bez ułud i bez pociechy, ale po to, by zrzucił
"Ekonomiści mają szczególny sposób postępowania. Istnieją dla nich tylko dwa rodzaje instytucyj: jedne sztuczne, drugie naturalne. Instytucje feudalne są sztuczne, a burżuazyjne — naturalne. Są oni w tym podobni do teologów, którzy również ustanawiają dwa rodzaje religii. Wszystkie religie z wyjątkiem tej jednej,
której oni są wyznawcami, wymyślili ludzie, gdy tymczasem ich własną religię
Bóg objawił. (Twierdząc, że panujące obecnie stosunki — stosunki produkcji
burżuazyjnej — są naturalne, ekonomiści chcą przez to powiedzied, że w tych
właśnie stosunkach tworzy się bogactwo i rozwijają się siły wytwórcze zgodnie z
prawami natury. A więc i same te stosunki są też prawami naturalnymi i nie
@tlaziuk: Sralna a nie mierzalna. Jest tak bardzo mierzalna, że popyt jest wyrażony jako ilość nabywana, bo nie w sposób oszacować ile osób chciało kupić produkt, a się nie załapało. Nie ma w ekonomii ani jednego wskaźnika, który można by traktować jak stałą, typu liczba pi czy prędkość światła.
  • Odpowiedz
Główny ekonomista francuskiego banku inwestycyjnego Natixis w newsletterze ("Flash Economie") przeznaczonym dla klientów banku:

"Dynamika rozwoju współczesnego kapitalizmu coraz bardziej przypomina tę o której pisał Karol Marks. Siła marksowskiej analizy jest 'nieugięta': wszystkie państwa członkowskie OECD borykają się z problemami o których pisał Marks"

"La dynamique du capitalisme est aujourd'hui bien celle qu'avait prévue Karl Marx. On observe bien aujourd’hui dans les pays de l’OCDE la succession d’évolutions que Karl Marx avait prévues :

1-
1- la baisse de l’efficacité des entreprises (ralentissement de la Productivité Globale des Facteurs), toutes choses égales par ailleurs, impliquerait une baisse du rendement du capital des entreprises ;

2- les entreprises réagissent à cette évolution en réduisant les salaires (en déformant le partage des revenus en faveur des profits) ;

3- mais cette stratégie a une limite, atteinte quand les bas salaires deviennent trop faibles (égaux au salaire de subsistance) et les « capitalistes » se lancent alors dans des activités spéculatives qui font apparaître des crises financières


@Wajdelota: google
  • Odpowiedz
Siła marksowskiej analizy jest 'nieugięta': wszystkie państwa członkowskie OECD borykają się z problemami o których pisał Marks


@fredo2: LOL. Wybacz, ale to wygląda na straszny badziew. Co to niby jest to:

La dynamique du capitalisme est aujourd'hui bien celle qu'avait prévue Karl Marx. On observe bien aujourd’hui dans les pays de l’OCDEla succession d’évolutions que Karl Marx avait prévues :

1- la baisse de l’efficacité des entreprises (ralentissement de la Productivité Globale des Facteurs), toutes choses égales par ailleurs, impliquerait une baisse du rendement du
  • Odpowiedz
Jedziemy dalej. https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1867/kapital/01.htm#D1R11

A więc tylko ilość społecznie niezbędnej pracy, czyli czas pracy społecznie niezbędny do wytworzenia jakiejś wartości użytkowej. określa wielkość jej wartości 9. Pojedynczy towar gra tu w ogóle tylko rolę przeciętnego egzemplarza swego rodzaju10. Towary, w których zawarte są równe ilości pracy, czyli takie towary, które można wytworzyć w ciągu tego samego czasu pracy, mają stąd jednakowe wielkości wartości. Między wartością jakiegoś towaru a wartością jakiegokolwiek innego zachodzi taki stosunek, jak między czasem pracy niezbędnym do wytworzenia jednego towaru, a czasem pracy niezbędnym do wytworzenia drugiego. “Jako wartości, wszystkie towary są tylko określonymi miarami zakrzepłego czasu pracy" 11.

Wielkość wartości towaru pozostawałaby więc stałą, gdyby czas pracy niezbędny do wytworzenia go był niezmienny. Jednakże ten czas pracy zmienia się z każdą zmianą siły produkcyjnej pracy. Silę produkcyjną pracy określają najrozmaitsze okoliczności, między innymi przeciętny poziom umiejętności robotnika, stopień rozwoju nauki i jej technologicznego zastosowania, społeczna organizacja procesu produkcji, rozmiary i efektywność środków produkcji oraz warunki naturalne. Ta sama ilość pracy wyraża się np. przy dobrym urodzaju w 8 buszlach pszenicy, przy złym — tylko w 4 buszlach. Ta sama ilość pracy dostarcza w bogatych w rudę kopalniach więcej kruszcu niż w ubogich, itd. Diamenty rzadko występują w skorupie ziemskiej, toteż znalezienie ich wymaga przeciętnie dużo czasu pracy. Dlatego w malej objętości reprezentują wiele pracy. Jacob powątpiewa, czy złoto kiedykolwiek opłacało pełną swą wartość. Jeszcze bardziej dotyczy to diamentu. Według Eschwegego, w roku 1823 cena całego produktu osiemdziesięcioletniej eksploatacji brazylijskich kopalń diamentów nie sięgała ceny przeciętnego półtorarocznego produktu brazylijskich plantacyj trzciny cukrowej i kawy, choć reprezentowała o wiele więcej pracy, a zatem więcej wartości. Gdyby kopalnie diamentów były bogatsze, ta sama ilość pracy znalazłaby wyraz w większej ilości diamentów, których wartość spadłaby. Gdyby się udało niewielkim nakładem pracy przemienić węgiel w diamenty, wartość ich mogłaby spaść poniżej wartości cegły. Mówiąc ogólnie: im większa jest siła produkcyjna pracy, tym krótszy jest czas pracy niezbędny do wytworzenia przedmiotu, tym mniejsza skrystalizowana w nim masa pracy, tym mniejsza jego wartość. Odwrotnie, im mniejsza siła produkcyjna pracy, tym dłuższy czas pracy niezbędny do wytworzenia przedmiotu, tym większa jego wartość. Wielkość wartości towaru zmienia się więc w prostym stosunku do ilości, a w odwrotnym do siły produkcyjnej pracy w nim ucieleśnionej.


Witam po przerwie spowodowanej urlopem i pracą w kapitalistycznej firmie, gdzie jestem wyzyskiwany. Jak widać fragment raczej ma charakter ekonomiczny niż filozoficzny. Wcześniej Marks przedstawił coś w rodzaju dowodu na to, że wartość towarów jest określana przez ich czas pracy. Tutaj mamy doprecyzowanie -- mowa jest o czasie pracy społecznie niezbędnym, a nie indywidualnym. Indywidualne czasy pracy tworzą coś w rodzaju średniej, a czym ta średnia jest określana? Siłą produkcyjną pracy, czyli zastosowanymi technologami. Siłę produkcyjną określa wiele kwestii. Marks rozkminia przykład wydobycia diamentów -- ich wydobycie wymaga dużej ilości pracy, a ilość wydobytych diamentów jest mała, z czego wynika ich wysoka wartość. W każdym diamencie ucieleśnia się duża ilość pracy. Im więcej diamentów wydobywasz, zakładając stałą ilość pracy, tym na każdy diamencik przypada mniejsza wartość.
@Igor-Kielbratowski: Minął prawie tydzień odkąd napisałem tekst o absurdach, na jakie napotykamy, przy czytaniu "Kapitału". W odpowiedzi na zarzut pominięcia pracy zwierzęcej dostałem jakiś cytat z rękopisów Karola Marksa, rzeczy najogólniej mówiąc, nienależącej wcale do rozdziału "Kapitału", co mogę potraktować, jako potwierdzenie tezy, że Marks zwyczajnie wieloma rzeczami lekceważąco nie zajmuje, a w dodatku bez ostrzeżenia przeskakuje. Argument odwoływał się do bezwolnej natury zwierząt, co, poważnie mówiąc, nijak nie wyjaśnia, dlaczego praca zwierząt nie może stworzyć czegoś, co ma wartość wymienną, a użytkową już tym bardziej. Towarów ponoć nie obchodzi, kto dokona wymiany, lecz ilość włożonej w nie pracy.

Kontynuujemy nasz marsz znęcania się nad brodatym filozofem (tak nawiasem mój ulubiony wizerunek Marksa przedstawia go z abażurem na głowie):

Po tym, jak Marks stwierdził, iż wartość użytkowa też całkowicie pochodzi z pracy postanowiłem nie przejechać się od razu po tej jakże nieprawdziwej tezie, ponieważ zaraz spieszy jej z pomocą, czemu nie fair byłoby nie pozwolić dojść do
Igor-Kielbratowski - @Igor-Kielbratowski: Minął prawie tydzień odkąd napisałem tekst ...

źródło: comment_MnlRnNFQtNe0HFgUTCvhDi3cXM99Ex3E.jpg

Pobierz
@Leninzone:

Czyli Marksowi wolno stosować daną kolejność dla uniknięcia intuicji i burżuazyjnych wyjaśnień, a ja nie powinienem się nią posługiwać. Dlaczego? Podejrzewam, że dlatego ta k ma być, abym dalej uprawiał intuicję i burżuazyjne wyjaśnienia XD
  • Odpowiedz
Jedziemy dalej.

W samym stosunku wymiennym towarów ich wartość wymienna ukazała się nam jako coś zgoła niezależnego od ich wartości użytkowych. Jeżeli więc istotnie #!$%@? od wartości użytkowej produktów pracy, otrzymujemy ich wartość, zgodnie z podanym właśnie określeniem. To wspólne, co znajduje wyraz w stosunku wymiennym, czyli w wartości wymiennej towarów, jest więc ich wartością. Dalsze badanie doprowadzi nas znów do wartości wymiennej jako koniecznego sposobu wyrażania czy też formy przejawiania się wartości, które jednak musimy wpierw rozpatrzyć niezależnie od tej formy.

Wartość użytkowa, czyli dobro, ma więc tylko dlatego wartość, że jest w nim uprzedmiotowiona, czyli zmaterializowana, abstrakcyjnie ludzka praca. Jakże więc mierzyć wielkość jego wartości? Ilością zawartej w nim “substancji wartościotwórczej", czyli pracy. Sama ilość pracy mierzy się długością jej trwania, a czas pracy posiada z kolei skalę w określonych jednostkach czasu, jak godzina, dzień itd.

Mogłoby się wydawać, że skoro wartość towaru jest określana przez ilość pracy wydatkowanej w czasie wytwarzania go, to im bardziej leniwy lub niezręczny jest człowiek, tym większą wartość będzie miał towar przezeń wytworzony, gdyż tym więcej czasu zużyje on na wytworzenie go. Lecz praca stanowiąca substancję wartości jest to jednorodna ludzka praca, wydatkowanie tej samej ludzkiej siły roboczej. Cała siła robocza społeczeństwa, reprezentowana w wartościach świata towarów, występuje tu jako jedna i ta sama ludzka siła robocza, jakkolwiek składa się z niezliczonych indywidualnych sił roboczych. Każda z tych indywidualnych sił roboczych jest tą samą ludzka siłą roboczą co inna, jeżeli posiada charakter społecznej przeciętnej siły roboczej i działa jako taka społeczna przeciętna siła robocza, a więc na wytworzenie danego towaru zużywa tylko przeciętnie niezbędny, czyli społecznie niezbędny czas pracy. Społecznie niezbędnym czasem pracy jest czas pracy potrzebny do wytworzenia jakiejś wartości użytkowej w istniejących społecznie normalnych warunkach produkcji i przy społecznie przeciętnym stopniu umiejętności i intensywności pracy. Np. po wprowadzeniu w Anglii krosna parowego wystarczyła może połowa tego czasu co dawniej do przetworzenia tej samej ilości przędzy w tkaninę. Angielski tkacz ręczny faktycznie nadal zużywał na to ten sam czas pracy, ale produkt jego indywidualnej godziny pracy reprezentował teraz już tylko pół społecznej godziny pracy i dlatego spadł do polowy swej dawnej wartości.


Marks
: właściwie to praca została wykonana. Co prawda przesunięcie dokonało się dwa razy i obiekt przesunięcia znalazł się ostatecznie w wyjściowej pozycji, ale przesuwał się.


@Igor-Kielbratowski: O pracy możemy mówić tylko przy przesunięciu. W dowolnej chwili między wyruszeniem, a wróceniem na to samo miejsce praca jest, ale po powrocie już jej nie ma.

Można oczywiście rozdzielić układ na dwie części i policzyć to jako wykonanie podwójnej pracy, ale w układzie
  • Odpowiedz
@Igor-Kielbratowski: Nasuwający się problem interpretacji Karola Marksa, który niewątpliwie pisał w sposób nieułatwiający lektury Kapitału w przeciwieństwie do dzieł Fryderyka Bastiata, które zebrane w księdze porównywalnej grubości dają nam całkiem jasny obraz argumentacji, stał się przyczynkiem do napisania na jego temat już niejednej interpretacji. Mówiąc poważnie, ktoś, kto pisze tak, żeby nigdy nie zostać zrozumianym nawet przez swoich zwolenników, nie powinien cieszyć się taką uwagą, jaką dlań się przywiązuje. Nie powinien być nikt więc zdziwiony, że wśród zwolenników Austriackiej Szkoły Ekonomii nie czytało go zbyt wielu (co jest przyczyną pewnych wpadek związanych z krytyką laborystycznej teorii wartości pomimo tego, jak bardzo rachityczny i niestabilny to zamysł). Ba, nie czytało go wielu socjalistów i czerwonych anarchistów! Znajdziemy takich bardzo łatwo. Ostatnio jakiś jego miłośnik o nicku fredo na wykopie zaczął go tłumaczyć, co uznałem za ciekawe Tymczasem to wywód Marksa nie chce się trzymać kupy tak bardzo, że nawet ciężko mi dotrwać jakoś specjalnie daleko z lekturą.

Karol Marks zaczyna twierdzeniem, że istnieją dwa rodzaje wartości. Jedną stanowi wartość użytkowa uwarunkowana właściwościami dóbr, a drugą wartość wymienna uwarunkowana abstrakcyjną pracą włożoną w wytworzenie dóbr:

Użyteczność danej rzeczy czyni z niej wartość użytkową. Ale ta użyteczność nie wisi w powietrzu. Uwarunkowana własnościami ciała towaru, poza nim nie istnieje. Samo więc ciało towaru, jak żelazo, pszenica, diament itd., jest wartością użytkową, czyli dobrem. Ten jego charakter nie zależy od tego, czy nadanie mu jego cech użytecznych kosztowało człowieka dużo, czy też mało pracy. Przy rozpatrywaniu wartości użytkowych zakładamy zawsze ich ilościową określoność, np. tuzin zegarków, łokieć płótna, tonę żelaza itd. Wartości użytkowe towarów są przedmiotem odrębnej gałęzi wiedzy — towaroznawstwa. Wartość użytkowa urzeczywistnia się tylko przez użycie lub spożycie. Wartości użytkowe stanowią materialną treść bogactwa, niezależną od jego formy społecznej. W formie społecznej, którą mamy rozpatrywać, są one zarazem materialnymi reprezentantami wartości
@JakisTakiNick: Ponoć dobra mają wartość użytkową ze względu na swoje fizyczne własności. Przyjmując to stanowisko i biorąc pod wzgląd, że miód ma swoje własności nawet niewyjęty z ulów, pszczoły są pełnoprawnymi producentami. Wpadła mi w ręce niegdyś książka pt. "Historia Rosji". Metoda i interpretacja danych niestety, jak zwykle to bywa, cierpi niezmiernie (dobry historyk musi być kimś więcej niż historykiem), ale jedną z ciekawostek z niej jest to, że Ruś
  • Odpowiedz
Jedziemy dalej jak płonące w Hamburgu samochody. Spory fragment. Wyboldowałem kluczowe fragmenty.

Weźmy teraz dwa towary, np. pszenicę i żelazo. Jakikolwiek będzie ich stosunek wymienny, zawsze można go przedstawić za pomocą równania, w którym daną ilość pszenicy przyrównuje się do pewnej ilości żelaza, np. l kwarter pszenicy = a centnarom żelaza. Cóż mówi to równanie? Że w dwóch różnych rzeczach, w kwarterze pszenicy i w a centnarów żelaza, tkwi coś wspólnego o tej samej wielkości. Obie rzeczy są więc równe jakiejś trzeciej, która sama w sobie nie jest ani jedną, ani drugą. Każda z nich — jako wartość wymienna — musi więc dać się sprowadzić do tej trzeciej.

Uzmysłowi nam to prosty geometryczny przykład. Aby wyznaczyć i porównać powierzchnię wszystkich wieloboków, dzielimy je na trójkąty. Sam trójkąt sprowadzamy do wyrazu zupełnie różnego od widzialnej jego postaci, mianowicie do połowy iloczynu jego podstawy przez wysokość. Podobnie wartości wymienne towarów należy sprowadzać do czegoś wspólnego, reprezentowanego przez nie w mniejszej lub większej części.

To wspólne nie może być geometryczną, fizyczną, chemiczną ani żadną inną przyrodzoną własnością towarów. Cielesne własności towarów o tyle tylko wchodzą w ogóle w rachubę, o ile czynią towary użytecznymi, a więc czynią je wartościami użytkowymi. Z drugiej zaś strony jest rzeczą oczywistą, że stosunek wymienny towarów polega właśnie na abstrahowaniu od ich wartości użytkowych. W obrębie tego stosunku jedna wartość użytkowa ma walor równy każdej innej, jeżeli tylko istnieje w odpowiedniej proporcji. Albo, jak mówi stary Barbon: “Jeden gatunek towaru jest równie dobry jak drugi, jeżeli ich wartość wymienna jest równej wielkości. Nie ma tu żadnej różnicy ani możności rozróżnienia między rzeczami o równej wartości wymiennej"8. Jako wartości użytkowe towary różnią się przede wszystkim jakością, jako wartości wymienne mogą różnić się tylko ilością, nie zawierają więc ani atomu wartości użytkowej.

Jeżeli więc pominiemy wartość użytkową ciał towarów, pozostaje im jedna tylko własność — ta mianowicie, że są produktami pracy.Lecz oto sam także produkt pracy uległ przeistoczeniu. Jeżeli #!$%@? od jego wartości użytkowej, #!$%@? też od jego cielesnych składników i kształtów, które czynią zeń wartość użytkową. Nie jest on już stołem, domem, przędzą czy jakąkolwiek inną rzeczą użyteczną. Znikły wszystkie jego zmysłowe przymioty. Nie jest on już także produktem pracy stolarza, murarza, przędzarza ani jakiejkolwiek innej określonej pracy produkcyjnej. Wraz z użytecznym charakterem produktów pracy znika użyteczny charakter reprezentowanych przez nie prac, znikają więc także różne konkretne postacie tych prac; prace te nie różnią się już od siebie, lecz są wszystkie sprowadzone do jednakowej pracy ludzkiej, do
@Cheater: Ok, tylko jedna uwaga: Król i wolny rynek nigdy nie został zaorany, bo gdyby został choć raz zaorany (merytorycznie) to bym przestał to popierać. Wy natomiast dywagujecie nad czymś, czego się nie da zaorać, bo to są jakieś wysrywy osoby chorej psychicznie. Bardzo ciężko chorej. Tak mówię po przeczytaniu tego fragmentu we wpisie. Logiki brak, sensu zero. Ja bym się wstydził.
  • Odpowiedz
Jedziemy dalej z "Kapitałem". Jesteśmy na mniej więcej drugiej stronie tego wiekopomnego dzieła. Zachęcam do pytań, wątpienia itp.

https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1867/kapital/01.htm#D1R11

Wartość wymienna występuje przede wszystkim jako stosunek ilościowy, proporcja, w jakiej wartości użytkowe jednego rodzaju wymieniane są na wartości użytkowe innego rodzaju 6 — stosunek zmieniający się nieustannie w zależności od czasu i miejsca. Stąd wartość wymienna wydaje się czymś przypadkowym i czysto względnym, a wartość wymienna wewnętrzna, immanentna towarowi (valeur intrinseque), wydaje się jakimś contradictio in adiecto7. Rozpatrzmy bliżej tę sprawę.

Jakiś towar, np. kwarter pszenicy, jest wymieniany na x pasty do obuwia albo na y jedwabiu, albo na z złota itd. — krótko mówiąc, na inne towary w najrozmaitszych proporcjach. Pszenica posiada więc różne wartości wymienne — nie jedną. Ale że x pasty do obuwia, podobnie jak y jedwabiu, podobnie jak z złota itd. stanowią wartość wymienną jednego kwarteru pszenicy, wobec tego x pasty do obuwia, y jedwabiu, z złota itd. muszą być wartościami wymiennymi, które mogą się wzajemnie zastępować, czyli równymi co do wielkości. Wynika stąd po pierwsze: odpowiednie wartości wymienne tego samego towaru wyrażają równą wielkość. Po wtóre zaś: wartość wymienna może być w ogóle tylko sposobem wyrażania, “formą przejawiania się" odmiennej od niej treści.
@Cheater:

Czy Marks opierał swoje teorie tylko na towarach? Co z usługami? Czy to nie jest przepaść, która powoduje ze jego teorie nie przystają do dzisiejszego świata? ...w końcu wymiana usług dogonia (przegoniła?) handel towarami.


Towary Marks rozumie szeroko -- usługi również się do nich zaliczają. Wypolerowanie komuś butów też jest towarem. Nie musi być tak, że chodzi tu tylko o rzeczy stricte fizyczne, materialne, choć Marks posługuje się raczej tego typu ilustracjami. Nie ma to jednak
  • Odpowiedz
@Kapitalis:
Socyalizm nierówności wszelkie prędko utrze,
Szlachtę powiesi jutro, nie szlachtę pojutrze.

Aleksander Fredro, Socyalizm w: Mieszane; Ballady, bajędy i poezye wierszem nierymowanym; Ulotne; Satyry i epigramata; Dziennik wygnańca, wyd. Gebethner i Wolff, Warszawa 1880.s. 220.
  • Odpowiedz
Dziś kolejny fragment pism św. Marksa. Trochę dłuższy. Szczególnie ważny jest drugi akapit. Pierwszy niewiele wnosi.

Wszelką rzecz użyteczną, jak żelazo, papier itd., należy rozpatrywać z dwojakiego punktu widzenia: od strony jakości i od strony ilości. Każda taka rzecz stanowi całokształt wielu własności i dlatego może być pożyteczna z różnych stron. Odkrycie tych różnych stron, a wraz z nimi rozmaitych sposobów użycia rzeczy, jest wynikiem rozwoju historycznego3. Było nim również wynalezienie społecznych miar ilości rzeczy użytecznych. Rozmaitość miar towarów wynika częściowo z różnego charakteru przedmiotów, które mają być mierzone, częściowo z umowy.

Użyteczność danej rzeczy czyni z niej wartość użytkową4. Ale ta użyteczność nie wisi w powietrzu. Uwarunkowana własnościami ciała towaru, poza nim nie istnieje. Samo więc ciało towaru, jak żelazo, pszenica, diament itd., jest wartością użytkową, czyli dobrem. Ten jego charakter nie zależy od tego, czy nadanie mu jego cech użytecznych kosztowało człowieka dużo, czy też mało pracy. Przy rozpatrywaniu wartości użytkowych zakładamy zawsze ich ilościową określoność, np. tuzin zegarków, łokieć płótna, tonę żelaza itd. Wartości użytkowe towarów są przedmiotem odrębnej gałęzi wiedzy — towaroznawstwa5. Wartość użytkowa urzeczywistnia się tylko przez użycie lub spożycie. Wartości użytkowe stanowią materialną treść [stofflichen Inhalt] bogactwa, niezależną od jego formy społecznej. W formie społecznej, którą mamy rozpatrywać, są one zarazem materialnymi reprezentantami wartości wymiennej.


Rzeczy mają wartość użytkową, bo zaspokajają potrzeby. Mają charakter jakościowy i ilościowy. Np. Coca Cola jest słodkim napojem, który mierzy się w litrach. Co więcej towary (dosłownie) wartościami użytkowymi, bo ich ciało, materialny substrat nadaje się np. do zjedzenia, wypicia użycia, przerobienia. Otaczają nas wszystkich materialne rzeczy. Np. teraz siedzę i piję załóżmy Colę, która zaspokaja moją potrzebę pragnienia. Ale sprawa nie jest taka prosta. Bo Marks, idąc za Arystotelesem, rozróżnia materialny substrat rzeczy i jej formę. Generalnie materialny substrat jest podłożem, podstawą, która pozostaje stałe bez względu na zmiany formy. Forma odpowiada za zmiany. W systemie kapitalistycznym społeczną formą materialnego bogactwa, czyli wartości użytkowej jest... wartość wymienna. Nie mamy tak naprawdę dostępu do materialnej rzeczy jako takiej. Dostęp do niej jest możliwy dzięki szerszemu kontekstowi społecznemu, a w tym wypadku tym kontekstem jest kapitalistyczny sposób produkcji. Arystoteles + kapitalizm = teoria Marksa. Grubo.