Aktywne Wpisy
onaxx +2
Pokłóciłam się z facetem. Dzisiaj był u mnie i o 19 i powiedział że jest impreza i jedziemy. Ja nie miałam ochoty ale ok. Jade ale jeśli mnie odwiezie i przywiezie później do domu. Już oczywiście obraza majestatu. I że pojedziemy na dwa auta bo on będzie pił i zostawi tam auto a ja sobie wrócę sama swoim. Jesteśmy razem prawie 2 lata i nigdy nie było sytuacji że idziemy na imprezę
![Hejtel](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Hejtel_I9KOZd7Cl2,q60.jpg)
Hejtel +80
#famemma największe i najbardziej dziwne info to że Ulfik niski grubasek jest z Wixą xD przecież w warunkach normalnego życia to by się nie wydarzyło, ona by ma niego nigdy nie spojrzała.
![Hejtel - #famemma największe i najbardziej dziwne info to że Ulfik niski grubasek jes...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/2853a67bd9b6e46c02ebd42b71c981be2aaacb2dd49799ab965e5c8e1a4b7fda,w150.jpg?author=Hejtel&auth=18ac1f6e6a9c2e03f983141d129dc85b)
źródło: temp_file6842026978634487884
Pobierz
Karol Marks zaczyna twierdzeniem, że istnieją dwa rodzaje wartości. Jedną stanowi wartość użytkowa uwarunkowana właściwościami dóbr, a drugą wartość wymienna uwarunkowana abstrakcyjną pracą włożoną w wytworzenie dóbr:
Już na tym etapie odsłaniają się już błędy. Marks twierdzi wartość użytkowa wynika z własności ciała i to czyni go wartościowym, a treść bogactwa jest materialna. Tymczasem pominięty zastaje czynnik ludzki, który nieodłącznie jest przecież warunkiem konsumpcji dóbr przez ludzi. Własności wielu dóbr nie można wykorzystać chociażby bez wiedzy na temat tych własności. Nie można wybrać się na przejażdżkę rowerem, nie wiedząc, że na rowerze się jeździ, nie mówiąc już o praktykowaniu tej jazdy, która istotnie zwiększa wartość użytkową rowerów, ale tylko dla praktykującego. Niewielkim wysiłkiem można podnieść użyteczność coca coli, jeśli poda się ją w szklance, a nie np. w misce do zupy. Wiedza ta w wielu przypadkach przychodzi niemal natychmiast, w innych niekoniecznie. Bardzo jednak ważne, jak wartość dóbr jest uwarunkowana naszym postrzeganiem tych dóbr. Dalej Marks skupia się na wartości wymiennej, która wynikać ma z formy społecznej, cokolwiek to oznacza i mówi o wymianie jako o matematycznych stosunkach ilościowych, co stanowi ewidentne nadużycie arytmetyki.
I pisze tak tylko dlatego, że towary po obu stronach równania mają jego zdaniem tą samą wartość wymienną. Choćby cola miała ta samą wartość wymienną, co woda, jeśli nie ma wody, coli na nią nie wymienisz. Posługuje się jeszcze przykładem z geometrii. Uznaje, że fakt, że nie przy liczeniu pola wieloboku dzielimy go na trójkąty, które nim nie są i przedstawiamy, jako sumę pół trójkątów, na które go dzielimy, a które nim nie są, stanowi przesłankę do tego, by przyrównywać towary, jako mające coś wspólnego. Przykład o tyle błędny, że nie przyrównujemy trójkątów i innych wieloboków, ale wielkość ich pól. Tak samo przy towarach można przyrównywać tylko ich wartość wymienną, a nie towary, o ile rzecz jasna coś takiego, jak wartość wymienna w ogóle istnieje.
Marks się powtarza w wywodzie na temat wartości wymiennej i użytkowej, a potem go zbija. Nie wiadomo po co pisze zaraz, że stosunek wymienny (równość wartości wymiennych) jest odrębny od wartości użytkowej, a następnie, iż wartości użytkowe w obrębie tego stosunku przy jakiejś tam tajemniczej proporcji są też równe. Na dodatek przytoczony dalej cytat z Barbona twierdzi, że przy równości wartości wymiennych, równe są także wymieniane wartości użytkowe. Te same wartości wymienne, które wcześniej nie miały ze sobą mocnego związku jako różnica między materialną treścią bogactwa, a odrębną formą społeczną, naglę stają się z niezależnych zależne. Dalej znowu je rozdziela przez stwierdzenie, że wartość wymienną różnią się ilością, a użytkowe jakością. Nie wiadomo, co przez to rozumieć. Wszystko jest tylko bardziej zagmatwane, a dochodzi kolejna teza.
I nie zrozumcie go źle. Chodzi mu o pracę tak bardzo abstrakcyjną, że nie liczy się już jej wydajność, kwalifikacje, jakość, czas pracy. Idzie o abstrakcyjną ludzką pracę. I teraz kolejna niejasność. Dlaczego tylko praca ludzka? Dlaczego nie zwierzęca, czy owadzia? Karol Marks nic na temat na razie nie mówi, a powinien. Ogólnie ma niezdrową skłonność do zostawiania problemów na później i to bez słowa. Zresztą czytamy nieco dalej
Na naszą scenę wkracza kolejny bohater! Już nie wartość użytkowa i nie wartość wymienna. Teraz mamy po prostu wartość. I mogę o treści słów powiedzieć więcej! Nie tylko praca jest abstrakcyjna już tak bardzo, że nie chodzi o żadną konkretną, która mogłaby tą wartość wyznaczać. Jest jeszcze jakby dla naszego uśmiechu mierzalna jednostkami czasu jej trwania (ilości czasu) mimo, że chodzi o wartość użytkową, o której przecież Marks pisze, że #!$%@? się swoją zróżnicowaną jakością, która jest namacalnie dostrzegalna (wyróżniamy pracę stolarza, murarza etc.), a nie ilości (stosunków ilościowych), do których odnosi się wartość wymienna. Heca, jaka tutaj wynika nie jest jakoś specjalnie zachęcająca.
Nie zamierzam się jakoś dalej zagłębiać tutaj w poście. Książka jest zwyczajnie gruba. I tak nie zdołam wykryć i nakreślić wszystkiego, co w niej jest poronione.
#marksnadzis #ekonomia #filozofia #czytamwypocinymarksa
@Igor-Kielbratowski: Hm, a są produkty które są efektem pracy owadziej? Mamy miód, ale zanim on stanie się produktem to ludzie go zbierają, pakują etc.
@Igor-Kielbratowski:
Komentarz usunięty przez autora
1. Odkrycie różnych sposobów użycia rzeczy nie jest kwestią rozwoju historycznego, lecz osobistego, a nie, jak zresztą pisze:
2. Jest pan pewien, że przytoczony cytat pochodzi spomiędzy tych przytoczonych przeze mnie?