Wpis z mikrobloga

Jedziemy dalej.

W samym stosunku wymiennym towarów ich wartość wymienna ukazała się nam jako coś zgoła niezależnego od ich wartości użytkowych. Jeżeli więc istotnie #!$%@? od wartości użytkowej produktów pracy, otrzymujemy ich wartość, zgodnie z podanym właśnie określeniem. To wspólne, co znajduje wyraz w stosunku wymiennym, czyli w wartości wymiennej towarów, jest więc ich wartością. Dalsze badanie doprowadzi nas znów do wartości wymiennej jako koniecznego sposobu wyrażania czy też formy przejawiania się wartości, które jednak musimy wpierw rozpatrzyć niezależnie od tej formy.

Wartość użytkowa, czyli dobro, ma więc tylko dlatego wartość, że jest w nim uprzedmiotowiona, czyli zmaterializowana, abstrakcyjnie ludzka praca. Jakże więc mierzyć wielkość jego wartości? Ilością zawartej w nim “substancji wartościotwórczej", czyli pracy. Sama ilość pracy mierzy się długością jej trwania, a czas pracy posiada z kolei skalę w określonych jednostkach czasu, jak godzina, dzień itd.

Mogłoby się wydawać, że skoro wartość towaru jest określana przez ilość pracy wydatkowanej w czasie wytwarzania go, to im bardziej leniwy lub niezręczny jest człowiek, tym większą wartość będzie miał towar przezeń wytworzony, gdyż tym więcej czasu zużyje on na wytworzenie go. Lecz praca stanowiąca substancję wartości jest to jednorodna ludzka praca, wydatkowanie tej samej ludzkiej siły roboczej. Cała siła robocza społeczeństwa, reprezentowana w wartościach świata towarów, występuje tu jako jedna i ta sama ludzka siła robocza, jakkolwiek składa się z niezliczonych indywidualnych sił roboczych. Każda z tych indywidualnych sił roboczych jest tą samą ludzka siłą roboczą co inna, jeżeli posiada charakter społecznej przeciętnej siły roboczej i działa jako taka społeczna przeciętna siła robocza, a więc na wytworzenie danego towaru zużywa tylko przeciętnie niezbędny, czyli społecznie niezbędny czas pracy. Społecznie niezbędnym czasem pracy jest czas pracy potrzebny do wytworzenia jakiejś wartości użytkowej w istniejących społecznie normalnych warunkach produkcji i przy społecznie przeciętnym stopniu umiejętności i intensywności pracy. Np. po wprowadzeniu w Anglii krosna parowego wystarczyła może połowa tego czasu co dawniej do przetworzenia tej samej ilości przędzy w tkaninę. Angielski tkacz ręczny faktycznie nadal zużywał na to ten sam czas pracy, ale produkt jego indywidualnej godziny pracy reprezentował teraz już tylko pół społecznej godziny pracy i dlatego spadł do polowy swej dawnej wartości.


Marks ustalił, dlaczego możemy wymieniać się towarami -- bo są rezultatem naszej pracy. Praca umożliwia wzajemne porównywanie wartości towarów. Jak mierzyć wielkość tej wartości? Czasem pracy. Bo w gruncie rzeczy czym innym? Praca zawsze rozciągnięta jest w czasie. Mówimy tu już o pracy abstrakcyjnej. To tak naprawdę destylat każdej pracy konkretnej.

Towary Marks rozpatrywał pod względem ilościowym i jakościowym -- ilość (wartość wymienna) - jakość (wartość użytkowa)
Podobnie Marks rozpatruje również pracę, też to bierze pod uwagę -- ilość (praca abstrakcyjna) - jakość (praca konkretna)

Marks wprowadza pojęcia społecznie niezbędnego czasu pracy. Jest to średnia. Jeżeli kapitalista produkuje szybciej -- ma dodatkowy zysk. Jeżeli dłużej niż średnia -- pewnie wyleci z biznesu. Od czego zależy średnia? Od technologii wprowadzonych w produkcji. To one mogą przyspieszyć proces produkcji, ALE źródłem wartości jest TYLKO praca.

#marksnadzis #czytaniekapitaluzfredo #ekonomia #filozofia #libertarianizm
  • 7
  • Odpowiedz
Jak mierzyć wielkość tej wartości? Czasem pracy.


@fredo2: Czyli pięknie sprostytuował logikę. Praca to siła pomnożona przez przesunięcie.

Jeśli wniosłeś po schodach zakupy, to wykonałeś pracę, a jeśli zakupy wniosłeś i zniosłeś, to pracy nie wykonałeś, bo nic się nie zmieniło, zmarnowałeś tylko energię.

Bo w gruncie rzeczy czym innym?


Choćby wynikami tejże pracy. Czas pracy jest przykrą koniecznością, a nie wartością samą w sobie.

Ronald Regan miał jednak rację mówiąc:
  • Odpowiedz
: właściwie to praca została wykonana. Co prawda przesunięcie dokonało się dwa razy i obiekt przesunięcia znalazł się ostatecznie w wyjściowej pozycji, ale przesuwał się.


@Igor-Kielbratowski: O pracy możemy mówić tylko przy przesunięciu. W dowolnej chwili między wyruszeniem, a wróceniem na to samo miejsce praca jest, ale po powrocie już jej nie ma.

Można oczywiście rozdzielić układ na dwie części i policzyć to jako wykonanie podwójnej pracy, ale w układzie ogólnym
  • Odpowiedz
Czyli pięknie sprostytuował logikę. Praca to siła pomnożona przez przesunięcie.


@Erwin_Rommel: zachęcam do przeczytania poprzednich wpisów i samego "Kapitału"

Ronald Regan miał jednak rację mówiąc:


Ty "Kapitału" nie czytałeś, ani go nie zrozumiałeś.
  • Odpowiedz