Chyba na pierwszym miejscu koszt. Statystyczny Polak z autem nie wywali kilkanascie tysi na opcje transportowe w rowerze jak ma w aucie. Kopenhaga dlatego jest inna, ze tam praktycznie auta są niemal nieutrzymywalne w mieście (finansowo, dogodnosciowo). Ich sukces rowerowy to nie tylko zachęty dla rowerow:)

Pytania o to gdzie się to trzyma i inne znajdują się w podlinkowanym artykule, który polecam.

Ogólnie zgoda, że w skali kraju to dla 99 procent się nie da. Ale można by wyłuskać tych co się da czyli miasto z dobrą siecią DDR i patrzeć czy cena paliw wpływa.

Ja się koncentruje na dzień dzisiejszy i w mieście a nie w skali roku oraz na wsi. Na dzień dzisiejszy w moim mieście udział jednośladów przy obecnych cenach nie zwiększył się.

Czy tobie się wydaje, że dziś nikt w mieście nie wyjechał rowerrem do pracy, bo zimą się nieda rowerem jezdzic? Co to by była za logika.

Dochodzi jeszcze jeden patent, który ja stosuje od początku sezonu. Autem do najbliższej DDR potem wyciągam z kufra hulajnoge i całe miasto jest hulanogowo moje. Polak umie kombinować. Jeśli popyt nie drgnął, to naprawdę nikogo nie zabolała cena a nie, że nie ma wyboru.

I odwrotnie, nie każdy ma 2h hulajnogą z suburbiów. Jakby cena bolała, to ci, którzy mają dwie przecznice hulajnogą już byliby widoczni, a nie są. Wiec tak jak pisze @flashi1978 popyt nie spada.

No tak. Paliwo na stacjach jest dziś drogie przez sankcje, które mają zostać wprowadzone w ciągu pół roku xD

To czy Ukraina przegra to nie wiadomo, wiadomo że może stracić Donbas i połączenie Krym-Donbas, więc dobrze aby na tym się skończyło, a jest duża szansa że Rosja po tym będzie miała dość i sobie odpuści resztę kraju.

Jak Ukraina przegra, to Francja ma tam w dupie, bo to Polska zostanie z imigrantami a nie ona. Niemcy te 3-5 mln jakąś przełkną wywalając nielegalnych imigrantów z bliskiego wschodu robiąc więcej miejsca dla Ukraińców.

A ty nie widzisz tu problemu, że jak Ukraina przegra to 50 mln kraju, wyjdzie połowa Ukraińców, zresztą od początku konfliktu się o tym mówi.

Wg mnie to większy problem, bo może powodować długofalowo problemy

To nie takie proste, dlatego jak najwięcej potrzeba pomocy. Trzeba pamiętać że w naszym interesie jest by zamiast 2 mln nie było u nas 10-15 mln Ukraińców.

ale ludzie byli bardziej równi, bo mieli tyle samo czyli nic. W takim jednym bloku za komuny jak w Alternatywach 4 mieszkali: profesorowie, nauczyciele, artyści, lekarze, inżynierowie, robotnicy, zwykli pracownicy umysłowi i pospolity element, do tego wszyscy jeździli podobnymi samochodami: maluchami, dużymi fiatami albo polonezami. Dziś nierówności są większe i dziś nie do pomyślenia byłaby taka sytuacja.

bo wtedy były niższe aspiracje.Zwykly człowiek nie partyjniak ani ubek, mógł jeździć co najwyżej polonezem albo maluchem, mieszkać w wielkiej płycie albo domu klockowym, a na wakacje jechać nad Bałtyk albo ci zaradniejsi nad Balaton czy do Bułgarii. Dziś ludzie chcą mieć wypasione auto w leasingu, mieć apartament w mieście albo duży dom pod miastem, a na wakacje lecieć na Malediwy czy na Dominikanę.

Tj. tu akurat nie chodzi o pomoc międzynarodową państw, tylko prywatą pomoc charytatywną.

Nie ma żadnego zubażania by pomagać 3ciemu światu zresztą. Na pomoc międzynarodową idą za przeproszeniem jakieś żałosne strzępy.

Pierwszym z nich jest to, że wszyscy musimy działać jako interesariusze większych społeczności. Służyć nie tylko własnym interesom, ale także interesom całej społeczności. To właśnie nazywamy odpowiedzialnością interesariuszy.

Powiedział coś w rodzaju że mają środki i możliwości by pomóc światu i powinni być jak udziałowcy(?) w ramach szerszych społeczności.