Zaległy Race Trough Poland i Maraton Podróżnika. Z tego pierwszego kleję filmik, ale to jeszcze chwilę ( ͡º͜ʖ͡º) Samo RTPL nie poszło mi tak, jakby sobie tego życzył. Na setnym kilometrze żądli mnie pszczoła, przez co z banią na nodze jadę przez kolejne dni. Nie wiem czy częściowo przez to, ale chyba lekko się odwadniam kilka godzin później, mimo regularnego spożywania płynów. Do tego moje dwa terenowe skróty okazały się średnim pomysłem - na jednym trzeba było wprowadzać dłużej niż myślałem, a drugi (Przełęcz Łupkowska) okazała się mokrym szlakiem po burzy, a na zjeździe dodatkowo zatrzymało mnie stado byków i krów, które zajmowało całą drogę. Drugiego wieczora na Węgrzech niechcący wpakowałem się na krajówkę, przez co musiałem improwizować i na miejscu szukać objazdu. Udało się, ale przez te kombinacje i późną porę nie udało znaleźć mi się noclegu. W połowie nocy odezwały mi się kolana - wydaje mi się, że było to pokłosie zmiany roweru tuż przed wyścigiem (jechałem gravelem ze slickami), na którym nie miałem robionego fittingu. W pewnej chwili ciężko było mi w ogóle je zginać, więc musiałem chwilę odpocząć. Akurat trafił się jakiś sklep z drewnianym tarasem i paletami, na których ułożyłem tektury z kartonów, owinąłem się kocem termicznym i tak przez dwie godziny pół-żyłem. Koło 3 nad ranem zebrałem się i pojechałem dalej. Kolana wciąż dokuczały, więc większość węgierskich górek robiłem na bardzo miękkich przełożeniach. Dodatkowo bania na nodze osiągnęła tu swoje apogeum. Trzeciej nocy bym już nie przejechał (już drugiej kilka razy mnie odcięło podczas jazdy), więc zatrzymałem się na nocleg na Słowacji, jakieś 70 km przed kolejnym obowiązkowym segmentem. Tak dobrze mi się spało, że wstałem prawie cztery godziny później, niż planowałem xD. Od tego momentu jechało już mi się dobrze, tak długi odpoczynek swoje zrobił i na tych ostatnich niemal sześciuset kilometrach chyba nikt mnie nie wyprzedził. Na metę dojechałem na miejscu
Szybka majówka, czyli wybrałem się odwiedzić rodziców, którzy przebywali w Karkonoszach. Nocnym IC podjeżdżam do Łodzi. Stąd po 1 ruszam, po drodze przejażdżka po Piotrkowskiej i wyjeżdżam z miasta. Nocną porą nawet krajówki i wojewódzkie są przyjazne – znikomy ruch. Spora ilość Kajtków szczekających znienacka. Świt zastaje mnie mniej więcej w okolicach Warty. Teren delikatnie robi się pofałdowany, chociaż w dalszym ciągu jest to raczej jazda monotonna. Przed Ostrowem Wlkp odbijam na stację paliw na jakieś śniadanie i ogarnięcie nocnych ubrań.
Niedługo wjeżdżam w Dolnośląskie. Jadę przez Goszcz, gdzie mieści się firma Bodzio. Mijam też chyba willę właściciela. Również w Goszczu wstępuję do zrujnowanego pałacu, który przechodzi obecnie jakiś remont. Chwilę później wjeżdżam w rejon Wzgórz Trzebnickich i wjeżdżam na Prababkę. W Trzebnicy przerwa na obiad. Dalej bez żadnych drogowych niespodzianek dojeżdżam do Legnicy. Stąd ruchliwą drogą przez Złotoryję jadę już prosto do Jeleniej. Jeszcze podjazd przez Lubiechową i jestem. Na drugi dzień podjeżdżam do Janowic, skąd Regio do Wrocławia, a następnie nocny KD do Kluczborka. W IC wszystko było zajęte, ot uroki majówki. W Namysłowie dosiada się do mnie typek. Przez kilkanaście minut słucham historii jego barwnego życia: cztery lata w kiciu (25 lat na karku), próby samobójcze, problemy rodzinne i problemy z prawem.
@the_red: Lezyne 1300xxl. Tutaj na maksymalnym trybie, ale używam go w sumie tylko do ewentualnych szybkich zjazdów, do zwykłej jazdy spokojnie dają radę słabsze tryby.
@macjan_666: jak klikniesz na górze w kilometry, to przekieruje Cię do Stravy i trasy. Twoje tereny pokonywałem w nocy ( ͡°͜ʖ͡°) Ale za to było klimatycznie.
Twierdza Warszawa - czyli zbieranie wszystkich fortów które nadal istnieją oprócz fortu odolany który jest na zachodniej pomiędzy torami (ogólnie za dużo z niego nie zostało) Chyba jedna z wolniejszych moich podroży. Zrobione 80 km w 4h ale całkowity czas to prawie 5h. Tak jak zakładałem skoro jest zimno to będzie pusto i tak było. Jednak sam miałem ochotę po 30km wracać do domu. Ale ciągle w głowie że jeszcze jeden fort i wracam. Ostatecznie ostatni fort Mokotów zdobyty podczas deszczu a potem powrót na pkp
Zaległe pracodomy i coś tam. Mało czasu na jeżdżenie. Z ciekawostek to zajumali mi rower spod mieszkania (drugi dzień po przeprowadzce xD), ale 5h po zgłoszeniu dostałem info z komisariatu, że jutro zapraszają pod odbiór ( ͡º͜ʖ͡º)
@sonical: przy zgłaszaniu kradzieży powiedzieli mi, że w pierwszej kolejności zaglądną do dwóch-trzech typów, którzy zajmują cudzą własnością ( ͡°͜ʖ͡°) No chyba trafili.
Pan Donald Tusk załatwił dla Polski 137 mld euro. Gdzie budżet na ten rok zakładał ponad 600 mld zł i deficyt około 180 mld zł, o który się tak srali pisowcy. Pan premier przejechał się do UE i Polska dostała pieniądze, które są prawie równowartością dochodu państwa na 2024 XD #sejm #polityka #bekazpisu
Za tydzień opuszczam Ameryke Połundiową i wracam do domu, choć średnio wiem po co. Niewiele mnie tam trzyma i w brazylijskim słońcu jest jakoś weselej, niż w naszej szarówce. Ale bilet mam, praca się jakaś znowu przyda, przynajmniej tydzień będzie fajnie posiedzieć w znajomym terenie a potem wrócę do wspominania najlepszych momentów wyprawy, zapominania o tych najbardziej męczących i planowania, gdzie i kiedy można znowu wyjechać.
Pra co dom ki.
#rowerowyrownik
Skrypt | Statystyki