Już niedługo wkroczymy w najbardziej niekomfortowy okres w roku. Nie od zawsze tak było. Momentem przełomowym była śmierć dziadków. Wcześniej - magia świąt, wzajemny szacunek i wspólnie spędzony czas (który ja, jako 10 letnie dziecko potrafiłem czuć, tak mi się wydaje przynajmniej), czułe rozmowy, bliskość, modlitwa. A teraz? Kult z--------u przed świętami, żeby jak najwięcej było na stole, darcie się, obwinianie, zasiądziecie do stołu (oczywiście nie w porę, ktoś spóźniony, inny już
najbardziej w pamięci utkwiła mi ta melodia związana z Grażyną i Ryśkiem Lubiczami (od 23:23) - nie wiem dlaczego. wrażenie jakbym miał z tym związane jakieś szczególne wspomnienie, którego nie mogę sobie przypomnieć...
gdy jade autem albo siedze samotnie po robocie, to lubie zagłuszać tą pustkę mnie otaczającą muzyką sluchu najlepszego to nie mam - w dziecinstwie wielokrotnie przechodziłem zapalenie ucha środkowego, rodzice nie wiedzieli jak leczyć, a rodzinny lekarz zapisywał zwykłe krople do uszu i watę w dziurę. gdy lata później wypomniałem matce, czemu nie poszła ze mną do innego lekarza (aniżeli do łykającego pediatry, który miał w okolicy monopol na leczenie - kto uczęszczał
najbardziej na swiecie to bym chyba chciał miec bratnią duszę nawet nie chodzi o miłość, czy związek, bo przez osobowość unikającą i lękową sam bym dążył podświadomie do zakończenia takiej relacji eh lęku przed odrzuceniem - ty kuwro.
@Horrorystyczny_Demon_Pagona: a ja jak w Dniu Świra - uciekłem od swojej pierwszej jedynej miłości, kiedy własnie nawet tamta dziewczyna była mną bardzo zainteresowana. Dla kontrastu wiem, że nigdy się nie ożenię, no bo niby jak. To było 15 lat temu.
nie mam lęku związanego ze śmiercią i jako tako z tym, co jest potem. bardziej się obawiam znoszenia bólu, który taką śmierć poprzedza. Na przestrzeni ostatnich lat, moi bliscy świętej pamięci odchodzili w męczarniach: nowotwory płuc, zawały, ciężka niewydolność serca, wypadek samochodowy. Ehh, jak tak sobie pomyśleć, to nikt nie zmarł śmiercią naturalną, bezbolesną, we śnie...
@Michael_Jackson_: no to dramat, oglądałem materiał o chłopie, który zapadł na ciężką boreliozę i żona z synem musiała latać na cały etat wokół łóżka, bo chłop był w sile wieku (~50 lat), a nie wstawał z łóżka. potem inne dramaty, jak odleżyny, butle z tlenem, karmienie pozaustrojowe itp eh
fajne to były czasy, gdy dziadkowie i rodzice kreowali świąteczną atmosferę i nadawali wyjątkowości temu okresowi roku - chociaż na chwilę przy stole była cisza, spokój i życzliwość, i miłość
@Alzena: może i określony profil grupy, ale nie pomyl klucza, scalajacego tą grupe, czyli tag depresja. Zazwyczaj myli się przyczynę ze skutkiem. Tak jak np alkoholizm za całą przyczynę tragedii człowieka, a jednak uzależnienie jest wtórne, wobec braku adaptacji do rzeczywistości, niedojrzałość emocjonalna itp itd. Przegryw i depresja to skutek czegoś, dla wielu (w tym dla mnie) katalizatorem była p-----c domowa - opiekun zamiast budować poczucie wartości, sposób czy mechanizm
@jegertilbake: skoro już wspomniałeś o osrodku medytacji, to czy w '26 jedziesz na kurs Vipassany? Gdzies na Reddit czytałem, że ludzie po takim kursie mieli problem z praktykowaniem i egzekwowaniem podejścia w codziennym zyciu, wyniesionego z takiego kursu. Mam na myśli zasadę "nie krzywdzę innych istot" wobec np. komara, który jak cię nie u----e to nie może spać.
@jegertilbake: hmm, ja to bardziej bym chcial potraktować wysokopoziomowo, tj. okazja do odbodźcowania sie, a co potem to zobaczymy. Może rzeczywiście dla mnie właściwszym kierunkiem było by mindfulness.
Dobre polskie kino familijne. Oglądało się w dzieciństwie. Szkoda że nie mogę znaleźć w dobrej jakości bo przy tych krajobrazach to aż się prosi o rekonstrukcję cyfrową.
Często sie mówi, ze za dzieciaka oglądało się w niedziele po obiadku u babci Złotopolskich i Szansę na sukces. Oczywiście tak było, choć już nie pamiętam jaka była kolejność tych programów, bo akcja działa się 20 lat temu. Za to też tkwi mi bardzo w pamięci oglądanie w soboty Muzyczną Jedynkę. Lubiłem tamte polskie piosenki i nadal lubię. @PawelW124 #przegryw
za dzieciaka, kazde ferie spedzałem u dziadków i uwielbiałem, po powrocie z podwórka ogrzewać się przy starym i wysokim (2,50m może 3m) piecu kaflowym. babcia dbała o ognisko domowe, żeby zawsze było ciepło. tamten czas zaliczam do lat szczesliwych w moim życiu @PawelW124 #przegryw #depresja
@grap32: ja pamiętam ostatni raz jak aktywnie spędzałem czas z dziadkiem, ścinaliśmy razem drzewa, to był wrzesień 2002. Pamiętam jak siedział na ściętym konarze i palił papierosa. Miesiąc później zdiagnozowali u niego rak płuc. Miał operacje, jedno płuco wycieli, zmarł 3 miesiące od operacji. Pamiętam jak już leżał w łóżku tylko, ja codziennie go odwiedzałem. Ostatniego dnia wyszedłem za wcześnie, potem mam zadzwoniła, że zmarł jakieś 15 minut po tym
#przegryw
A jeszcze fajniejsze, gdy ktoś na Ciebie czeka w domu