Otóż to, że to jest ciągle to samo. Seks przez całe życie jest taki sam, te wszystkie kobiety są takie same w #zwiazki czy #ons, tylko różnią się szczegółami, rozmiarami, wyglądem sutka, tłuszczu w cycku, bardziej uwydatnionego mięska wychodzącego z puśki, większa lub mniejsza dupka, pieprzyk na pośladku. Skacze na tobie i te dojce nad głową, #!$%@? nad głowom, brązowa pupa gwiazdka, rano idziesz się odlać i umyć siura bo może coś będzie i ona leży tak, że jedna noga i stopa jest na zewnątrz kołdry, ja ten widok widziałem tyle razy, że mi się śni. Albo każdej dokuczałem rano, dziubałem palcem albo trącałem ucho i każda coś tam mruczała "weź, oj daj spać, zostaw, co", albo jak się odwracały to ten sam wyraz twarzy, zaspana mordka tylko twarz inna. Albo jak leży jak łania rozwalona i liżesz ją. Identyczne walory smakowe i węchowa, jęczą tak samo, dochodzą tak samo, przecież seks się nudzi. Oczywiście są różne wrażenia, jedna się da w japę wywalić, druga robi loda jakby robiła to pierwszy raz, jedna robi z benka śmigło, druga leży zadowolona i myśli, że bycie kłodą jest okej. W sumie tak, bo jak jest fajną dziewczyną to może być i kłodą, seks jest tak mało ważny jak się ma już bliżej 30 albo 30+. Właśnie fajnie być przegrywem czy czarodziejem bo masz wszystko przed sobą, lata czerpania takiej fajnej satysfakcji z tych chwil jak leży jak łania z dupskiem na wierzchu i coś tam jej się śni i mruczy. Fajnie jak pierwsze wstają i to one dokuczają, czasami się budziłem i patrzę a ona ma twarz przy mojej i się patrzy na mnie, bip bip mi robi dotykając palcem nos. A ja zaspany to #!$%@? tak jak i one jak spały, bo człowiek nie kontaktuje i chce, żeby się ktoś odwalił i dał spać., czasami aż opieprzyłem to się śmiały. I wszystkie tak robiły, a jak na mordzie mówisz żeby usiadła to większość się peszy. No bo weź sobie pomyśl, że ty jej siadasz dupskiem na twarz, tak samo ona się czuje jak chcesz, żeby usiadła. Dupskiem i puśką na mordę to takie niezbyt elegenckie.
ONSy i randkowanie to samo. Mamla tego kindybała w buzi pierwszy raz, w tle coś leci nawet trochę pooglądasz bo robi średnio ale fajna dziewczyna to trochę udajesz jęczenie i zadowolenie, bo stara się to jej nie powiesz, że źle to robi, niech robi bo urocza różowa, jeszcze pochwalisz i widzisz uśmiech i dumę, rozradowana połknie. Różowe lubią i chcą robić dobrze, ja zawsze trochę udawałem i chwaliłem bo nie miałem sumienia być chadem malkontentem.
Niektóre różowe mają tyłki jak karabiny xD Jak na którejś z pierwszych randek najesz się z taką mirabelką pizzy czy innego chińczyka to w nocy idziesz się odlać, wracasz a tam pierdząca fiesta. Śmieszne to jest bo ona nie zdaje sobie z tego sprawy a tu taka dama, pannica na zdjęcia, bitch face, cwaniara, w gościach taka ą ę, flirciki a tu rozpylacz z dupy jak stąd do
Jednak sąsiadka nie była wcale prostoduszną staruszką, na jaką mogłaby wyglądać. Lata pracy w Departamencie Zapobiegania Dywersji Polskiego Kontrwywiadu uczyniły z niej niezwykle czujną i podejrzliwą kobietę. Sąsiadka natychmiast zorientowała się, że wrona czai się na jej porcję rosołową, dlatego już wychodząc ze sklepu przełożyła kurczaka do drugiej siatki a w pierwszej niosła dla niezpoznaki zwitek kartek z naklejonym kodem kreskowym oderwanym z porcji rosołowej.
Zwykła wrona dałaby się zmylić i zniechęcić. Jednak nasza wrona nie była zwykłą wroną. To była diabolicznie przebiegła wrona, dlatego w rzeczywistości zrobiła dziurę we właściwej siatce a na tę pierwszą nakleiła tylko plaster udający dziurę. Dreptała teraz cierpliwie za sąsiadką, czekając aż ta zgubi kurczaka.
Jednak sąsiadka była zbyt szczwana, by nabrać się na tak banalny trik. Sąsiadka przeczuwała, że wrona coś knuje, dlatego od dawna już używała wyłącznie odpornych na dziurawienie dziobem siatek, na które dla zmylenia wron naklejała specjalne plastry imitujące otwór. W siatce nie było teraz żadnej dziury i wrona traciła czas czekając aż coś z niej wypadnie.
Jednak wrona była dużo bardziej wyrachowana, niż można by się spodziewać. Ona doskonale wiedziała, że w siatkach sąsiadki nie można zrobić dziur. Dlatego tak naprawdę za sąsiadką podążała teraz mechaniczna replika wrony a prawdziwa wrona kilka godzin wcześniej wkradła się do sklepu i ukryła się na półce z nabiałem przebrana za promocję ulubionego jogurtu sąsiadki, dzięki czemu siedziała teraz w siatce tuż obok porcji rosołowej.
Nie doceniłby jednak intelektu mojej sąsiadki ten, kto sądzi, że dała się w ten sposób skołować. Sąsiadka mimo podeszłego wieku potrafiła z odległości trzystu jardów rozpoznać swój ulubiony jogurt nawet w opakowaniu promocyjnym. Od początku wiedziała, że to nie promocja jogurtu tylko przebrana wrona, dlatego jeszcze przy kasie przełożyła wronę do sprawunków innej sąsiadki.