Jest tu ktoś kto się jeszcze nie poddał i regularnie próbuje wyjść z przegrywu? Albo z niego wyszedł i podzieli się historią (tak wiem, że zaraz ktoś napisze "to znaczy, że nigdy w nim nie był"). U mnie wszelakie próby trwają już z jakieś dobre 8-9 lat i czuję się jakbym wtaczał przeogromny kamień syzyfowy, który za każdym razem się stacza i muszę zaczynać od nowa. Nigdy nie przestałem próbować, coś tam

PrzegrywZeWsi















