Wpis z mikrobloga

Ks. dr Eligiusz Piotrowski, teolog z Zielonej Góry, podjął się tego, czego żaden polski ksiądz przed nim się nie odważył, czyli wziął za rogi centralny (przynajmniej w teorii) temat zmartwychwstania Jezusa.

Przez ponad 800 stron opisuje w formie monografii wszystko czego od 300 lat historycy i teologowie zdołali się w temacie dowiedzieć, po czym przedstawia wersję wydarzeń paschalnych, która wydaje mu się najbardziej prawdopodobna.

Do jakich wniosków dochodzi szukający prawdy ksiądz? Zapraszam do lektury fragmentów:

Uwzględniając wszystko, co do tej pory zostało powiedziane, można w duchu "historiozbawczej oszczędności" postawić tezę, że decydujący impuls wielkanocny, ufundowany na całym ziemskim wydarzeniu Jezusa, pochodził wyłącznie od uczniów, z ich wnętrza, z tego, co pozostało w nich z doświadczenia Mistrza.

(...)

W Galilei, w swojej ojczyźnie, do której uciekli, uczniowie Jezusa postanowili (być może z prozaicznej życiowej konieczności, a być może dla otrząśnięcia się z tragicznych doświadczeń) powrócić do wcześniejszego życia i porzuconej pracy. Tam też po jakimś czasie mogli usłyszeć o samotnej i poniżającej śmierci Jezusa. Możliwe jest także, że już wczęśniej byli świadkami rzymskich ukrzyżowań i oczami wyobraźni mogli zobaczyć, co spotkało ich Nauczyciela. To do pełniło wstrząsu totalnej katastrofy, jaką przeżyli, i, mimo przeczuć i znaków zapowiadających tragiczne zakończenie narastającego konfliktu pomiędzy Jezusem a arystokracją świątynną, definitywnie wywróciło do góry nogami cały świat ich ogromnych nadziei i oczekiwań na rychłe nadejście królowania Boga. Nie tego się spodziewali.

(...) Tylko niezwykle wysokie oczekiwania, rozbudzone wystąpieniem Jezusa, mogą tłumaczyć powstanie w uczniach ogromnego konfliktu wewnętrznego i niespotykanego wcześniej napięcia. Śmierć Jezusa na krzyżu nie tylko przekreśliła ich nadzieje, ale postawiła pytania, których nie sposób było się pozbyć, zapomnieć o nich czy je po prostu zignorować. Stawały się one coraz bardziej napastliwe i dokuczliwe, i nie pozwalały na powrót do normalności. Gdzie jest Bóg Jezusa? Gdzie jest Bóg Izraela? Po co było to wszystko? Czy to wszystko było pozbawione sensu? Co dalej z naszą osobistą historią? Uczniowie znaleźli się w mrocznej otchłani, z której zaczęli (musieli zacząć) szukać wyjścia. Rozwiązaniem i odpowiedzią okazał się "ich" Jezus, Jego osoba i misja.

(...) W ich galilejskim wspominaniu uobecniały się Jezusowe mowy i nauki, przypowieści i komentarze do nich, rozmowy z Nim oraz wydarzenia, gesty i emocje, a nade wszystko Jego niesprawiedliwa śmierć, która jawiła się jako śmierć za nich i dla nich. Coraz bardziej Ukrzyżowany - jak żywy - zdawał się wyłaniać z przeszłości, w której sami uczestniczyli, i jednocześnie z przyszłości, ku której zmierzali. Przełamując dysonans poznawczy, integrując tym samym swoją własną historię, odkryli, że Bóg podniósł Go ze śmierci. Po czasie zapewne znacznie dłuższym niż "trzy dni", po tygodniach czy może nawet po miesiącach, zdobyli się na odwagę uznania - bądź też doszli do przekonania, czyli do wiary (!) - że historia Jezusa, a tym samym ich historia z Nim, nie skończyła się na krzyżu. Temu wyrażeniu i nazwaniu ich własnej wiary towarzyszył rodzaj ekstatycznych doświadczeń, manifestujących wewnętrzną radość z odzyskania swojego życia i swojej historii, z prawdy, z niepowątpiewalnego faktu, że On żyje. Była to także radość z tego, żę Bóg odwrócił ich beznadziejną sytuację. Z kolei tego rodzaju przeżycia umacniały w nich pewność, że przyjęta przez nich interpretacja jest słuszna i ze wszech miar prawdziwa i sensowna. (...) Uczniowie poczuli się jak wydobyci z dołu zagłady, do którego trafili po tragicznym i jak się wydawało definitywnym finale sprawy Jezusa.

(...) W krótkim czasie uczniowie uznali, że doświadczenie, która stało się ich udziałem, muszą i chcą przekazać całemu światu (...) Niewykluczone, że już w Galilei rozpoczęła się ich działalnośc misyjna. Świadczyć może o tym tzw. tradycja galilejska, wolna od elementów późniejszej tradycji jerozolimskiej. Być może sukcesy ewangelizacyjne w Galilei, a być może także doznane tam porażki, skłoniły apostołów do opuszczenia po raz drugi rodzinnych stron. Nie bez znaczenia była również pozycja Jerozolimy na religijnej mapie judaizmu.

(...) Nowe doświadczenia i wyrastające z nich nowe orędzie potrzebowały narracji. Oczywistą perspektywą budowania takiego narracyjnego świadectwa była aktualna sytuacja starej, a zarazem nowej wspólnoty uczniów Jezusa, ponieważ jej cel stanowiło przekonanie słuchaczy do ciągłości Jego misji, zaś to możliwe było tylko za sprawą wiarygodnie skonstruowanego opowiadania. Katalogowanie "nagich faktów" może zwracać uwagę historyków, ale nie nadaje się do oddziaływania na rzesze. Potrzebne były opowiadania działające na wyobraźnię, poruszające nie tylko umyśły, ale przede wszystkim serca, odwołujące się do codziennych doświadczeń i przenoszące słuchaczy w inne wymiary. (...) W okazjonalnym przepowiadaniu tworzono i powtarzano krótkie historie i legendy o niezwykłym życiu Jezusa, który już za swego życia miał zapowiadać wydarzenia mające spotkać go w przyszłości (...) Przekaz apostołów i uczniów musiał być na tyle sugestywny i skuteczny, że nie tylko przekonał słuchaczy do przedstawionej im narracji (...) ale sprawiał, że także oni doświadczali niezwykłego religijnego entuzjazmu.

(...) Krytyka opowiadań, legend czy cudownych epizodów reagowała na podnoszone wątpliwości, przywołując nowe argumenty, które pozwalały na uwiarygodnienie historyczności przepowiadania. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku (możliwych) oskarżeń - kierowanych być może w stronę narracji - o kradzież ciała przez uczniów, co zostało odrzucone legendą o opieczętowaniu grobu Jezusa i wystawieniu rzymskiej straży. W warstwie logicznej zabieg ten przyniósł więcej trudności niż pożytku (Sanhedryn i żołnierze są świadkami cudu, ale nie ma to dla nich żadnego znaczenia), to jednak na zawsze stał się znaczący argumentem zmartwychwstania Jezusa z grobu, który staje się pusty.

(...) Na bardzo wczesnym etapie zarówno głoszący, jak i słuchacze, przyjmując orędzdzie o zmartwychwstaniu Jezusa, uznali - trochę jakby przy okazji - że konstrukcja i temat opowiadań, niosące treści kerygmatu, należą w sposób konstytutywny do samego ewangelicznego przekazu. Być może już pierwsi opowiadający uwierzyli w prawdziwość i faktyczność swoich de facto narracji. W ten sposób także one stały się częścią wielkanocnej opowieści, a wszelkie próby oddzielenia elementów historycznych od niehistorycznych natrafiają odtąd na poważne trudności.

(...) Tak skonstruowanej opowieści bronili i bronią teologowie "nurtu materialnego", którzy wciąż stanowią większość. Stosują oni swego rodzaju "oczywistościowe dowodzenie" (to znaczy ,że wszystko jest oczywiste samo przez się i niczego dowodzić nie potrzeba!) nie przejmując się ani sprzecznościami w relacjach, ani nielogicznością prezentowanych argumentacji. W konsekwencji w rozumieniu znaczenia pustego i otwartego grobu dla ufundowania wiary wielkanocnej panuje swego rodzaju niepewność. "Z jednej strony wszelkimi dostępnymi środkami wyłącza się wykorzystywanie <> jako <> wskrzeszenia Jezusa; z drugiej strony nie można i nie chce się całkowicie zrezygnować z wiązania <> z wiarą we wskrzeszenie Jezusa.


PS: Zwrócił też moją uwagę fragment na samym końcu książki, gdzie ks. Piotrowski tłumaczy, dlaczego zwalcza "tradycyjną" wizję zmartwychwstania:

Tak zrodziła się wiara Kościoła, która z wielkim trudem poddaje się koniecznemu procesowi demitologizacji, zwłaszcza że wielu jego członków nie widzi powodu ku temu, by krytycznie popatrzeć na treść własnych przekonań. Ponadto Kościół zagwarantował sobie uznanie prawdziwości bez mała wszystkich teologicznych twierdzeń, opatrując je groźbą anatemy w przypadku jakichkolwiek wątpliwosci, nie wspominając już o krytyce bądź ich odrzuceniu. W ten sposób Kościół zaczął sprawnie funkcjonować, broniąc skutecznie swojego przepowiadania, a wraz z rosnącym znaczeniem i powiększającymi się wpływami, wykorzystując ppo temu aparat państwa (...) To jednak niekoniecznie najlepsza droga. Wydaje się, że porzucenie w relacjach o zmartwychwstaniu Jezusa elementów "cudownościowych", trudnych do wytłumaczenia i niezrozumiałych dla wielu współczesnych, wbrew powszechnym obawom nie spowoduje w sosób nieunikniony uszczerbku w istocie chrześcijańskiego orędzia. Metoda historyczno-krytyczna została wszak opracowana przez chrześcijan w Kościele powszechnym i dla tegoż Kościoła, a nie przez jego wrogów, emisariuszy rozmaitych ciemnych mocy. Można zatem żywić nadzieję, że z jej pomocą uda się zachować chrześcijańskie orędzie dla bardziej krytycznej części przyszłych pokoleń, rezygnując jednocześnie z historzacji nieistotnej nadbudowy narracyjnej. I nie chodzi tu o odrzucenie przeszłości, ale o to, by przy wydobywaniu "rzeczy starych" otwierać się na "rzeczy nowe" (Mt 13,52).


PPS: Czy zgadzam się z księdzem Piotrowskim? Na pewno jego opis wydarzeń jest możliwy i - choć pewnie chybiony w wielu szczegółach - dość prawdopodobny, bo przecież chrześcijaństwo musiało się jakoś zacząć. Czy podzielam jego ocenę, że zdemitologizowane chrześcijaństwo ma przyszłość? Może ma, ale na pewno nie masową, bo co w takiej wizji atrakcyjnego dla zwykłego człowieka i czemu ktoś po odrzuceniu elementów nadprzyrodzonych w tej historii miałby wzorować się akurat na Jezusie? Będą tacy ludzie, ale mało i z biegiem czasu coraz mniej. Still, propsy dla ks. Piotrowskiego za odwagę wzięcia byka za rogi.

PPPS: Wszystkie fragmenty za:

Eligiusz Piotrowski, Początki wiary w zmartwychwstanie Jezusa : od Reimarusa do Ratzingera/Benedykta XVI, Zielona Góra: Pracownia Mitopoetyki i Filozofii Literatury. Uniwersytet Zielonogórski, 2022, ss. 825-842

#jezushistoryczny #ksiazki #katolicyzm #chrzescianstwo #ateizm #historia #ciekawostki #bekazkatoli #neuropa
Pobierz eoneon - Ks. dr Eligiusz Piotrowski, teolog z Zielonej Góry, podjął się tego, czego ż...
źródło: comment_1672486547MR6C8MIprwGX5GN6i8jQ58.jpg
  • 14
@eoneon: Wygląda ciekawie. To jest psychologicznie prawdopodobne, że ludzie w szoku i by zredukować dysonans poznawczy tak się będą zachowywać. A widzenie osób zmarłych się zdarza dość powszechnie.

PS Bart Ehrman uważa, że nie było pustego grobu - że w ogóle nie było grobu, bo Rzymianie nie pozwalali chować w grobie ukrzyżowanych. Nie jestem pewna, czy mnie to przekonuje, bo jednak Józef z Arymatei jest mocno osadzony w różnych źródłach (Mark
pustego grobu


@Andreth: Nawet w tym krótkim rozdziale, z którego fragmenty wkleiłem, jest bardzo dużo o tym temacie. Mam skan, więc Ci zaraz wyślę na PW. Książkę jakby co można kupić na ep.edu.pl - wygląda jak kiepski scam nastawiony na 10 ludzi w Polsce, ale ks. Piotrowski istnieje i wysyła ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Ks. dr Eligiusz Piotrowski,


@eoneon: Zabawne, już dość dawno temu czytałem historię księdza który rozumował w podobny sposób jako przykład "subtelnego opętania przez Szatana".
@eoneon: Jezus zmartwychwstanie w przyszłości, kiedy opanujemy sztukę kwantowej rekonstrukcji świadomości
— ALBO —
w pewnym momencie w przyszłości już ją opanowaliśmy, więc ktoś z przyszłości cofnął się do czasów Jezusa, reanimował go i zabrał ze sobą w przyszłość, a Duchem Świętym jest odpowiednio zaawansowana sztuczna inteligencja (a w zasadzie – Osobliwość używająca do swojego funkcjonowania wszystkich zasobów obliczeniowych wszechświata).

czy zdemoralizowane chrześcijaństwo ma przyszłość

demitologizacja → chrześcijański ateizm → chrześcijański
Pobierz Alky - @eoneon: Jezus zmartwychwstanie w przyszłości, kiedy opanujemy sztukę kwantowe...
źródło: comment_1672494971ytdisjTVD9fpRJvhap2Uwt.jpg
Jezus zmartwychwstanie w przyszłości, kiedy opanujemy sztukę kwantowej rekonstrukcji świadomości


@Alky: Komuniści, natchnieni pewnymi elementami teologii prawosławnej, uważali, że rewolucjoniści zostaną wskrzeszeni przez przyszłą naukę ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Po­wszech­nie wia­do­mo, że cia­ło Le­ni­na zo­sta­ło za­bal­sa­mo­wa­ne i wy­sta­wio­ne na wi­dok pu­blicz­ny w mau­zo­leum. Nie każ­dy jed­nak zda­je so­bie spra­wę, że po­mysł ten na­ro­dził się wśród człon­ków pew­nej frak­cji mark­si­stów, zwa­nych „kon­struk­to­ra­mi Boga” [богостроители]. Na­le­że­li do niej mię­dzy
@eoneon: prawosławny kosmicyzm jest mi oczywiście bardzo dobrze znany, mireczku ʕ⁠っ⁠ʔ⁠っ
I tak jak ksiądz profesor De Chardin i kardynał de Lubec, nie przeciwstawiam mitologii chrześcijańskiej "nauce", ponieważ są to dwie drogi idące w stronę tego samego "punktu Omega", tj. Boga+Jezusa Wszechświata+Technologicznej Osobliwości+Najwyższej prawdy+kosmicznej świadomości

Kto był promotorem odrzucenia mitów epoki brązu na rzecz wiodącej teorii naukowej swoich czasów? Autor pierwszego wersetu
Pobierz Alky - @eoneon: prawosławny kosmicyzm jest mi oczywiście bardzo dobrze znany, mireczk...
źródło: comment_16724962304d9zUsRAmWvKnzyZRSvszI.jpg
@Andreth: @eoneon: Trzeba tu rozdzielić 2 rzeczy: historyczność pochówku Jezusa i historyczność narracji o pustym grobie. Pierwsze nie implikuje drugiego. Co do pochówku Jezusa - uznaje go za historycznie prawdopodobny. Pwt 21,23 nakazuje by zwłoki powieszonego pochować przed zachodem słońca. W czasach Jezusa fragment ten odnoszono do ukrzyżowanych Jak wskazuje zarówno Flawiusz jak i archeologia (Jehohan habenGalgula) zdarzało się, że Rzymianie pozwalali Żydom (choć nie zawsze - nazwa Golgota nie
@loginnawykoppl: Login poleca to się w końcu rozejrzę, ale jestem w pułapce minimum lokalnego, tzn. jak mnie raz na kwartał weźmie coś napisać to najprościej tu.

PS: Lubimy Czytać muszę częściej uzupełniać, tam przynajmniej jak ktoś przeczyta mini-recenzję do niszowej książki to przynajmniej będzie miał z tego konkretny pożytek.