Obejrzałem cztery dotychczasowe odcinki Masters of the Air i mogę pokusić się o pierwsze wnioski. Ogółem jest akceptowalnie, a przy ogólnej suszy jeśli chodzi o takie produkcje można powiedzieć, że całkiem nieźle. Nie da się jednak nie zauważyć pewnych wad.
Pierwszym zadaniem tego typu seriali jest prezentacja grupy i sprawienie, że widz będzie zainteresowany jej losem. Moim zdaniem twórcy niezbyt sobie z tym poradzili. Dwaj główni bohaterowie nie wzbudzają szczególnej sympatii ani szacunku, a pozostałych przez jakiś czas jest trudno odróżnić i zidentyfikować. Kompania Braci nadal jest tutaj niedoścignionym wzorem, a Pacyfik również poradził sobie z tym znacznie lepiej.
Potem scenariusz nieco nieudolnie próbuje przedstawić nam fatalizm w jaki wpadały załogi, które aby wrócić do domu, potrzebowały wykonać 25 lotów bojowych. Pokazują nam 3 trudne misje w wykonaniu jednego z bohaterów, a w kolejnym odcinku nagle stwierdzają, że ma już ich na koncie 20. Rozumiem, że nie ma sensu pokazywać każdej, ale taki przeskok nie pozwala nam w pełni wczuć się w ich sytuację. A wystarczyło zrobić trwającą minutę ,,składankę" z tych pozostałych 17 misji ze smutną muzyką w tle i od razu patrzylibyśmy na ich sytuację zupełnie inaczej. Coś takiego zrobiono w Pacyfiku, gdzie zobaczyliśmy początek i końcową fazę Bitwy o Peleliu, a środek właśnie w formie montażu pojedynczych ,,koszmarów" bitwy, po którym nikt nie miał wątpliwości dlaczego bohater nagle jest złamanym człowiekiem.
Postacie
Pierwszym zadaniem tego typu seriali jest prezentacja grupy i sprawienie, że widz będzie zainteresowany jej losem. Moim zdaniem twórcy niezbyt sobie z tym poradzili. Dwaj główni bohaterowie nie wzbudzają szczególnej sympatii ani szacunku, a pozostałych przez jakiś czas jest trudno odróżnić i zidentyfikować. Kompania Braci nadal jest tutaj niedoścignionym wzorem, a Pacyfik również poradził sobie z tym znacznie lepiej.
Potem scenariusz nieco nieudolnie próbuje przedstawić nam fatalizm w jaki wpadały załogi, które aby wrócić do domu, potrzebowały wykonać 25 lotów bojowych. Pokazują nam 3 trudne misje w wykonaniu jednego z bohaterów, a w kolejnym odcinku nagle stwierdzają, że ma już ich na koncie 20. Rozumiem, że nie ma sensu pokazywać każdej, ale taki przeskok nie pozwala nam w pełni wczuć się w ich sytuację. A wystarczyło zrobić trwającą minutę ,,składankę" z tych pozostałych 17 misji ze smutną muzyką w tle i od razu patrzylibyśmy na ich sytuację zupełnie inaczej. Coś takiego zrobiono w Pacyfiku, gdzie zobaczyliśmy początek i końcową fazę Bitwy o Peleliu, a środek właśnie w formie montażu pojedynczych ,,koszmarów" bitwy, po którym nikt nie miał wątpliwości dlaczego bohater nagle jest złamanym człowiekiem.
Postacie













Sam z Mariem na ekranie obok kładłem płytki w pokoju i zaoszczędziłem wtedy 1500 zł.
#budownictwo #budowadomu #budujzwykopem #januszebudownictwa #mariobudowlaniec
źródło: 74660_559425b82a07e
Pobierz