#anonimowemirkowyznania
Mirki, potrzebuje waszej podpowiedzi.
Wrocilismy od siebie z rożową po 8 miesiącach rozstania, teraz jesteśmy znowu razem ponad 6 miesięcy.
I muszę przyznać że chyba nie czuję się najlepiej, mam wrażenie że ona zabiera mi bardzo dużo energii, potrzebuje prawie 100% uwagi.
Mieszkamy ze sobą, pracuje do 17, ona różnie. Cały czas w którym nie jestem w pracy jestem z nią pomijając pojedyncze jej wyjscia do galerii czy cos.
Jak byłem sam to byłem bardziej kreatywny w pracy, miałem więcej siły, komunikatywny i żywy, teraz mam taki okres że nic ponad normę i moja ambicja mnie j---e po głowie za to codziennie, teraz jedynie to czasem pójdę na trening po pracy i nic poza tym dla siebie, mam tak że jestem bardziej zmęczony po pracy a mniej robię niż wtedy jak naprawdę dużo pracowałem i produktywnie, aby poczuć jakiś "relaks" lub kompletnie wyłączyć się z myślenia to siadam czasem przed konsolą i gram fife, oczywiście po 2-3 meczach (20-30 min) ona przychodzi i zaczyna gadać że ciągle gram i żebyśmy coś zrobili (ona w tym momencie przegląda story na instagramie i innych social gównach - żyje tym bo nawet w wannie ciagle z telefonem i story) kazdy poniedzialek top model o 21;30 gdzie mnie oblewa żenada z obłudy tego programu. Każdy wieczór spędzamy razem, przez te 6 miesięcy tylko raz wyszedłem z kolegami na p--o xd, teraz jest ciągle temat wakacji że chce gdzieś lecieć, oczywiscie jak zaproponowałem cypr w świeta aby najmniej stracić dni, to ona musi lecieć teraz do tajlandii czy na inne pokrewne wyspy gdzie bilet w tym okresie teraz kosztuje 3-4k, nie jestem cebulą ale uważam że można to odłozyc na oferte gdzie bilety w nastepnym roku dostaniemy za 1.5-2k, jebnal bym to wszystko ale szkoda mi relacji z moimi rodzicami, siostra i naszego psa ktorego ona wezmie...
Mirki, potrzebuje waszej podpowiedzi.
Wrocilismy od siebie z rożową po 8 miesiącach rozstania, teraz jesteśmy znowu razem ponad 6 miesięcy.
I muszę przyznać że chyba nie czuję się najlepiej, mam wrażenie że ona zabiera mi bardzo dużo energii, potrzebuje prawie 100% uwagi.
Mieszkamy ze sobą, pracuje do 17, ona różnie. Cały czas w którym nie jestem w pracy jestem z nią pomijając pojedyncze jej wyjscia do galerii czy cos.
Jak byłem sam to byłem bardziej kreatywny w pracy, miałem więcej siły, komunikatywny i żywy, teraz mam taki okres że nic ponad normę i moja ambicja mnie j---e po głowie za to codziennie, teraz jedynie to czasem pójdę na trening po pracy i nic poza tym dla siebie, mam tak że jestem bardziej zmęczony po pracy a mniej robię niż wtedy jak naprawdę dużo pracowałem i produktywnie, aby poczuć jakiś "relaks" lub kompletnie wyłączyć się z myślenia to siadam czasem przed konsolą i gram fife, oczywiście po 2-3 meczach (20-30 min) ona przychodzi i zaczyna gadać że ciągle gram i żebyśmy coś zrobili (ona w tym momencie przegląda story na instagramie i innych social gównach - żyje tym bo nawet w wannie ciagle z telefonem i story) kazdy poniedzialek top model o 21;30 gdzie mnie oblewa żenada z obłudy tego programu. Każdy wieczór spędzamy razem, przez te 6 miesięcy tylko raz wyszedłem z kolegami na p--o xd, teraz jest ciągle temat wakacji że chce gdzieś lecieć, oczywiscie jak zaproponowałem cypr w świeta aby najmniej stracić dni, to ona musi lecieć teraz do tajlandii czy na inne pokrewne wyspy gdzie bilet w tym okresie teraz kosztuje 3-4k, nie jestem cebulą ale uważam że można to odłozyc na oferte gdzie bilety w nastepnym roku dostaniemy za 1.5-2k, jebnal bym to wszystko ale szkoda mi relacji z moimi rodzicami, siostra i naszego psa ktorego ona wezmie...
No i cyk trafiła kobieta innej narodowości i wszystko inaczej o 180 stopni, zawsze w humorze, przyjmująca nawet szowinistyczne żarty - mająca dystans, sama dobrze zarabiająca z wyższym statusem, odpowiadająca mi wyglądem, nigdy nie posiadająca bolącej głowy, nie przypieprzająca się o nieistotne sprawy, właściwie nie pokłóciliśmy się na dłużej niż 10 minut, gdzie zazwyczaj jeśli była jej wina, to potrafiła się przyznać, nie trzeba załatwiać za nią spraw, sam ogarnia więcej niż nie jeden nieudolny facet, nigdy nie miałem tekstu "domyśl się" i innych gównien tylko proste i szczere komunikaty co pasuje lub nie pasuje, nigdy nie robiła kur*y z logiki. Taka trochę #konserwatywka ale bez spięcia d--y i negatywnych cech, które do takiego mirażu by było można przypisać.
Na dodatek w momencie poznania chyba byłem w najgorszej sytuacji finansowej (otwierałem nową firmę ze stratami na starcie) i też miałem najgorszy wygląd (spasłem się) i uwierzyła w mój potencjał, zainwestowała we mnie i czas i pieniądze, aby pomóc się rozwinąć; wierzyła w moje porąbane plany. I bez słodzenia sobie - to była super inwestycja, bo biznesy ruszyły, ja miałem czas, aby wrócić do formy. Wiadomo, ze nie można sobie założyć, że coś będzie trwać wiecznie (choć mam taką nadzieję i codziennie się o to staram :)); ale piszę to już X lat po ślubie, po Y wspólnie przeżytych problemach i z już potomkiem na tym świecie i jestem szczęśliwy i nadal zakochany jak nastolatek - więc nie chwalę tu jakoś