Przechodząc dziś obok dworca zobaczyłem tak mocno wtuloną w siebie parę, że aż mi się smutno zrobiło. Najprawdopodobniej żegnali się przed krótką rozłąką. Byli młodsi ode mnie, on żaden chad czy Oskarek, ona też nie Julka, po prostu młodzi ludzie połączeni uczuciem.
Mój smutek nie był frustracją, ani też chorą zazdrością - najzwyczajniej się zamyśliłem o tym, jaki to musi być cudowny stan, być czyimś całym światem, tęsknić, pisać, dzwonić, mieć kogo czule żegnać i witać.
Po drugiej stronie jestem ja, glęboko w społecznym niebycie. Nikt nie zadzwoni, nie zapyta co u mnie słychać, nie znaczę nic. Najbliższa rodzina nawet nie wie kiedy mam urodziny, gdybym nagle kopnął w kalendarz to chyba moje zwłoki zdążyłyby się rozłożyć zanim ktoś by się zorientował.
Latka lecą, a taka nastoletnia miłość, która nie kalkuluje, nie szacuje, już mi się nie przydarzy. Im ludzie starsi tym bardziej tłumią uczucia, tym bardziej wstydzą się miłosnych wyznań i całej romantycznej otoczki, bo przecież tylko "gówniarze" afiszują się publicznie.
Mój smutek nie był frustracją, ani też chorą zazdrością - najzwyczajniej się zamyśliłem o tym, jaki to musi być cudowny stan, być czyimś całym światem, tęsknić, pisać, dzwonić, mieć kogo czule żegnać i witać.
Po drugiej stronie jestem ja, glęboko w społecznym niebycie. Nikt nie zadzwoni, nie zapyta co u mnie słychać, nie znaczę nic. Najbliższa rodzina nawet nie wie kiedy mam urodziny, gdybym nagle kopnął w kalendarz to chyba moje zwłoki zdążyłyby się rozłożyć zanim ktoś by się zorientował.
Latka lecą, a taka nastoletnia miłość, która nie kalkuluje, nie szacuje, już mi się nie przydarzy. Im ludzie starsi tym bardziej tłumią uczucia, tym bardziej wstydzą się miłosnych wyznań i całej romantycznej otoczki, bo przecież tylko "gówniarze" afiszują się publicznie.
#przegryw