LinkedIn 2021 = śmierć z zażenowania. Portal zamienił się w świątynię...
Nie każdy bohater nosi pelerynę. Ani nawet lekarski kitel. Herosi naszych czasów siedzą dziś na LinkedInie i z namaszczeniem opisują ekstremalne korpo-przygody. Ich siła charakteru wykuwa się zaś nawet podczas awarii ekspresu do kawy i literówki w mailu. LinkedIn ze strefy profesjonalistów i ...
Emigrant1 z- #
- #
- #
- #
- #
- 205
- Odpowiedz
Komentarze (205)
najlepsze
Najgorsi są wszelakiej maści kołczowie, którzy wykupują sobie audiencję pod postami, wszystkie komentarze jakby były wypierdziane przez piczę takie słodkie
Komentarz usunięty przez moderatora
Ale za każdy razem jak tam wchodzę ogarnia mnie totalne zażenowania. Cały feed zasrany korpomądrościami, HRkowymi opowieściami jacy to kandydaci są niewdzięczni i simpami pucującymi się do każdej kobiety pracującej w biurze, samponiżającymi się notorycznie czy walczącymi z wstrętnym ‚patriarchatem’ (czyt. kompetentnymi mężczyznami). Straszne rakowisko.
Komentarz usunięty przez moderatora
W ichniejszego 'walla' nigdy się nie zagłębiałem bo nie widze tam nic ciekawego. I taki balans chyba jest najlepszy dla tego serwisu.
*duze uproszczenie rzecz jasna bo nie wszystkie kobiety pracujace w zabce sa takie - mowa o karynach pracujacych na takich stanowiskach ktore wymagaja od czlowieka jedynie zeby zyl i stal na nogach.
Poziom żenady i hipokryzji w korpo/ linkedin to jakieś Himalaje.
Zawsze się zastanawiam, czy osoby, które wypisują/ wypowiadają te wszystkie brednie są po prostu debilami, czy są na jakimś abstrakcyjnym dla mnie poziomie cynizmu.
@Ozdoba: też się zastanawiam kto płaci za kołczów, którzy sami nigdy nic sensownego nie osiągnęli.
Z drugiej strony z zażenowaniem obserwuję ludzi, którzy osiągnęli ogromny sukces i sprowadzają go do "wstawaj wcześnie i nie pij latte na mieście".
Zakłamane życie, chi&owe sukcesy.
Lecę na Instagram.