„Do widzenia” po urlopie macierzyńskim. Zwolnienia z pracy nadal problemem...

Przed końcem macierzyńskiego składają wnioski o zmianę wymiaru etatu na 7/8. Po co? Żeby tuż po powrocie nie zobaczyć na swoim biurku wypowiedzenia. W internecie roi się od pytań, czy pracodawca ma do tego prawo, czy świeżo upieczone matki nie mają okresu ochronnego, czy mogą pójść ze...

- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 493
- Odpowiedz





Komentarze (493)
najlepsze
i jak tu się dziwić? zatrudniasz kogoś nagle przynosi ci zwolnienie od lekarza(u nas często lewe), wraca po 2 latach(!) a za raz po tym kupki, wymioty i nie ma mnie w pracy(sam
Czysto, z premedytacją, bez uprzedzenia.
Efekt? Firma unika rekrutowania kobiet na ważne stanowiska bo to nie był jeden taki przypadek. A każde zwolnienie które wydaje się bezzasadne leci do kontroli.
Już
Zgodnie z prawem urlop macierzyński to 20 lub 26 tygodni maksymalnie, a nie ~ 104 tygodnie (2 lata). Nawet gdyby wliczyć do tego urlop rodzicielski maksymalnie 32 tygodnie. To daje nam razem 58 tygodni - MAKSYMALNIE. Ciągle daleko do 100 tygodni.
Tutaj
Jeżeli kobieta długo pracowała w firmie zanim poszła na macierzyński to nie powinna niczego się obawiać.
Ale np. jeżeli jej planowany czas zwolnienia jest dłuższy niż czas jaki zdążyła
@parasite: A ja znam. W sumie żadna z moich znajomych, która była w ciąży (lub planuje być) nie miała planów żeby jak najszybciej na "ciążowe" pójść. Wbrew bzdurom wypisywanym na wypoku większość kobiet ma swoje cele, ambicje i siedzenie w domu kilka miesięcy bo jest się w ciąży nie każdej
Z jednej strony jeśli pracownik jest zaufany, zżyty z zespołem, odnajdzie się nawet po dwóch latach przerwy. Nie ma problemu jeśli ma dobre relacje z szefem i poza pracą też jakieś uprzejmości wymienia. Jeśli jest to czysto służbowy stosunek... to pracodawcy nie obchodzi kto jest pracownikiem, ma być ciągłość pracy...
I tu druga strona.... osoby często mają gdzieś pracodawców i z dnia na dzień przynoszą zwolnienie lekarskie. Nie uprzedzają,
Bo nigdy bym żadnej nie zatrudnił xD
PS to prawda - po co brać na siebie niepotrzebne ryzyko jeśli można zatrudnić faceta z jednakowymi kwalifikacjami?
Wołaj jak się dowiesz :P
Dział kontroli jakości, 6 dziewczyn, żadnego chłopa. I teraz tak: jedna jest na macierzyńskim, ma wrócić w marcu; druga (szefowa działu) jest w ciąży, pracowała tak długo jak lekarz jej pozwolił - do początku września (ok, tu jest uczciwe podejście), trzecia w momencie zajścia w ciąże (sierpień) od razu rzuciła L4 i odcięła się zupełnie od firmy, czwarta wróciła z macierzyńskiego w
@mroznykasztan: To jakie widzisz wyjście z tej sytuacji? Bo to chyba naturalna rzecz, że kobieta zachodzi w ciąże co w konsekwencji powoduje, że nie pracuje.
Młode kobiety zachodzą w ciążę. Starsze chorują, przechodzą na rentę lub wcześniejszą emeryturę. Młodzi mężczyźni pracujący poniżej kwalifikacji (albo tak oceniający swoją sytuację) szukają cały czas okazji do ucieczki. Doświadczeni profesjonaliści nieustannie są kuszeni lepszymi zarobkami przez konkurencję.
Tu nie ma miejsca na lojalność. Liczą się tylko interesy. A Ty zamiast próbować ominąć przy rekrutacji wszystkie ww. grupy uwzględnij je w analizie
@LeftShift: co więcej, w razie problemów w ciąży to ginekolog może mieć problemy za to, że zawczasu nie wypisał zwolnienia
- chęć matki bycia przy dziecku
- chęć matki, by zapewnić byt i bezpieczeństwo rodzinie
- chęć pracodawcy, by pracownik był zaangażowany w pracę.
I jest to temat w którym prawdziwe feministki mogłyby się wykazać. Ale nie wykażą, bo:
@simperium: dopisz do tego problem z umieszczeniem dziecka w