Wpis z mikrobloga

Wyżalić się muszę, bo się uduszę. Właśnie umiera moja babcia. Nie wypada mi narzekać, bo kobita ma 101 lat, ja sama jestem stare pudło powyżej 40, zaś główny ciężar zajmowania się babcią wziął na siebie mój 72 letni ojciec. Ja pełnię funkcję pomocniczą, jestem samozwańczy asystent opieki paliatywnej.

Czuję że zaraz zwariuję, patrząc na to, jak ta kobieta traci świadomość i jak jej ciało powoli się rozpada. W mojej głowie ona nie jest wyłącznie 101 letnią, nadającą się już do grobu staruszką, ale widzę ją na wskroś poprzez dziesięciolecia: babcię, którą kochałam, ale która mnie często strasznie w-------a, rodzinną intrygantkę ale też życzliwą i zawsze pogodną duszę życia towarzyskiego. Nieziemską plotkarę. Energiczną lekarkę, która przyjmowała pacjentow prawie do 90tki, ale też jako młodą kobietę z jej własnych wspomnień, opowieści i zdjęć, wszechstronnie utalentowaną dziewczynkę z grubymi czarnymi warkoczami, która przetrwała trudny czas wojny, córeczkę tatusia, złote dziecko swojej rodziny, jedyną skarbnicę pamięci o osobach, które dawno przeminęły. Gdy wyobrażam sobie co jej ukochany ojciec (a mój pradziadek: też go znałam i pamiętam) by powiedział i jakby się poczuł, gdyby zobaczył ją w takim stanie jak jest teraz, gnijacą za życia, prawie bez świadomości, to płakać mi sie chce.

Mojej babci nic nie jest, to jest starość. Rany przestają się goić, zaczynają śmierdzieć, skóra odpada, krążenie siada, ciało przestaje słuchać właściciela, srasz pod siebie, odleżyny do kości. Gdy jeszcze z nami rozmawiała, to wyraźnie i wiele razy podkreślała, że nie życzy sobie wzywać pogotowia ani iść do szpitala. Musimy jej pozwolić umrzeć w domu. Ale dla mnie to obcowanie z powolnym rozpadem i nadchodzącą śmiercią jest koszmarem.

Nie wypada mi narzekać. Moj ojciec ma gorzej na pierwszej linii frontu. Moja babcia ma zdecydowanie najgorzej. Powinnam być wdzięczna, że mogłam tak długo cieszyć się jej towarzystwem. Staram się trzymać gardę wysoko, bo moje rozmamłanie nikomu nie przyniesie korzyści. Ale myśli urywają się z uwięzi i podążają w przykre rejony. Czy za 15 lat będę tak samo przerzucać z boku na bok mojego stukilowego ojca? A jeszcze później to ja będę tak bezsilnie leżała we własnych odchodach, bez władzy nad ciałem a mój siwy i łysy syn będzie mył mi wpół zgnily tyłek(a i tak będę się mogła wowczas uważać za życiowego wygrywa i szczęściarę)? To są momenty gdy ciężko mi się oswoić z przemijaniem, swoim i bliskich. #gorzkiezale #zalesie #wykop40plus
Onkosfera - Wyżalić się muszę, bo się uduszę. Właśnie umiera moja babcia. Nie wypada ...

źródło: 1000052806

Pobierz
  • 164
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 397
@Onkosfera Niestety takie jest życie - pomyśl jakby czuła się babcia, gdyby miała żegnać własne dziecko/wnuczka.

Teraz dajcie babci godnie odejść, dożyła pięknego wieku. Ma dobrego syna, dziś w niejednej rodzinie kombinują, jak tu pozbyć się staruszka-balastu.
  • Odpowiedz
To nie jest narzekanie. To jest uczciwe mówienie o tym, co boli. I to, że potrafisz widzieć swoją babcię nie tylko jako konającą osobę, ale jako całą złożoną, pełną sprzeczności, życia, energii, czułości postać świadczy o Twojej wrażliwości i inteligencji. Patrzysz śmierci w twarz i nie odwracasz wzroku.

To, że jesteś tam, obok swojego taty, że pomagasz, że nie uciekasz, mimo że zapewne masz ochotę to bardzo dużo. Więcej niż większość ludzi
  • Odpowiedz
  • 37
@DonTadeo: Dziękuję za słowo wsparcia dobry człowieku. Wiem, że kolejność pokoleń jest właściwie zachowana, tyle tylko, że tu nie da się odejść godnie. Rozpad ciała i bezwstyd tej sytuacji jest dobijający.
  • Odpowiedz
@Onkosfera: droga mireczko, takie jest życie(wiem, brutalnie to brzmi), moja mama umierała mi na rekach na zawał `mimo ze starałem sie jak moglem ją reanimować. Do dziś po czterech latach widzę jej przerażoną twarz kiedy widziałem jak próbuje łapać powietrze i patrzy na mnie przrazonymi oczyma
wspolczuję mireczko bo chyba wiem co czujesz
  • Odpowiedz
  • 22
próbuje łapać powietrze i patrzy na mnie przrazonymi oczyma

wspolczuję mireczko bo chyba wiem co czujesz


@odislaw: to chyba różne sytuacje. Co innego nagła śmierć, kogoś kto chce żyć. A co innego cały ten proces, który opisała OPka.
Nagła śmierć bliskiego, to wielki ból z nienacka. Tej osoby nie chcemy wypuścić, zostawia nam pustkę. Kogoś, którego cierpienie umierania obserwujemy codziennie pozwala nam się przyzwyczaić, albo i wyczekiwać tego momentu, dzięki
  • Odpowiedz
  • 32
@Domowik: Dzięki za wsparcie. Wierz mi, chciałabym uciekać, tym bardziej, że ja to wszystko też już znam. 15 lat temu moja druga babcia umierała na raka skóry i byłam z nią (i razem z mamą) do samego końca, do ostatniego oddechu. To było moje najtrudniejsze, jak do tej pory, doświadczenie życiowe i miałam płonną nadzieję, że nic wiecej takiego już mnie nie czeka. Ale czeka, czeka i to jak, a
  • Odpowiedz
  • 20
@odislaw: Nagła śmierć to jest katastrofa, zwłaszcza gdy dotyczy jeszcze młodej osoby. To oczywiście jeszcze gorsze, niż to, co mnie spotyka. Natomiast patrząc na to, co się dzieje wokół mnie, marzę o tym, by umrzeć jak mój dziadek. Znienacka, ale w pełnej sprawności, we własnym łóżku i w słusznym wieku 86 lat(co spowodowało, że mimo żalu, dość szybko się z tą stratą pogodziliśmy.)
  • Odpowiedz
  • 8
@Barte_q: Niby tak, ale kiedy jeszcze w miarę normalnie z babcią rozmawialam(parę miesięcy temu), to mówiła, że szkoda, że ma tyle lat, bo by jeszcze sobie pożyła. A obecnie nie byłaby w stanie przekazać swojej woli o ewentualnej eutanazji...
  • Odpowiedz
  • 31
Mam na chacie u rodziców to samo z tym ze dziadek 92 lata(jutro) . Mam nadzieję ze jak ja bede stary to prawo w polsce nie bedzie pisane wg książki napisanej na pustyni i eutanazja bedzie legalna
  • Odpowiedz
@Onkosfera 101 lat, to jest bardzo bardzo rzadki wiek, do którego człowiek ma szansę przeżyć. Bardzo współczuję, rozumiem Twoje obawy, ból który przeżywasz. Bądź siłą dla swojego ojca. Trzymaj się
  • Odpowiedz
@Onkosfera: Życzę ci dużo sił. 27 miesięcy opiekowałem się babcią lat 94, która pod koniec nie pamiętała nikogo poza mną, trapiona przez demencję i inne problemy. Wypełniłem jej wolę i do końca się nią zajmowałem. Po śmierci babci - jakieś pół roku później umarła moja mama. Także rozumiem twoją plątaninę myśli oraz mieszankę skrajnych stanów emocjonalnych jakie przechodzisz. Dasz radę!
  • Odpowiedz
@Onkosfera: kurde ja trochę w temacie, bo moja babcia 95 lat odeszła niecałe 2 tyg temu, też w domu. Opieka rodzina lokalna + też Pani 2x z mopsu czy skądś, która ogarniała rzeczy higieniczne itd. Też niestety postępujące odchodzenie, ja akurat zdecydowałem, że tak jak byłem jeszcze z 4 tyg przed odejściem i babcia była w stanie w przebłysku powiedzieć, że o nią dbają i pomachać mi ręką i, że
  • Odpowiedz