Wpis z mikrobloga

W listopadzie 2023 zamieściłem wpis, że jadę do Holandii na pięcioletnią zsyłkę aby zarobić na mieszkanie praktycznie od zera (jedynie 25k PLN oszczędności z poprzednich lat). Z racji tego, iż co jakiś czas dostaję wiadomości z zapytaniem jak idzie, jak się żyje, ile odłożyłem, czy jest #wygryw czy #przegryw, zamieszczam ten oto poniższy raport i wołam plusujących poprzedni wpis.

1. PRACA

Pracuję w magazynie gdzie znajduje się sprzęt jednej z firm produkujących i sprzedających min. serwery, laptopy, dyski, telewizory czy zasilacze. Magazyn znajduje się w Tilburgu, pracuję przez agencję Otto. Osoby, które jeździły do pracy do Holandii na pewno ją kojarzą- niektórzy pozytywnie, niektórzy negatywnie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przez pierwsze dwa tygodnie pracowałem na dziale pakowania(stoisz i przez bite osiem godzin pakujesz klawiatury, myszki itd.), ku mojej uciesze po tym okresie zostałem przenieosiony na dział tzw. outboundu, gdzie nosiłem kartony z gotową etykietą logistyczną na odpowiednie palety. W ciągu dnia szło zrobić około dwudziestu kilometrów, zatem nieźle się nachodziłem. Po pół roku, jak miałem spinę z jedną, nazwijmy ją "kierowniczką", zostałem przeniesiony na najgorsze miejsce na hali, na tzw. linkę. Typiara zrobiła mi odwrotność niedźwiedziej przysługi, gdyż aby szybko się z niej ewakuować, zrobiłem papiery na tzw. reachtrucka (oraz jeszcze na dwa inne rodzaje wózków, koszt : 400 EUR), dzięki temu po pokazaniu licencji zacząłem jeździć wspomnianym wózkiem i zostałem przeniesniony na pikerkę, czyli jeździłem od lokacji do lokacji i zbierałem towar do wysyłki. Praca znacznie lżejsza od pakowania, noszenia kartonów czy stania na lince, zawsze można się schować w alejkach i pogadać ze znajomymi o głupotach :) Jeżeli ktoś chce zostać dłużej w NL, polecam wyrobić sobie takie uprawnienia na reachtrucka- inaczej można utknąć na jakimś naprawdę dziadowskim stanowisku. Pod koniec lutego tego roku zostałem przeniesiony na inny dział, gdzie głównie zajmowałem się starymi, zwróconymi przez klienta laptopami, ale długo na nim nie zabawiłem i od maja ... będę szukał nowej roboty ! Jak to się stało, piszę poniżej.

2. LUDZIE

W firmie pracuje kilkaset ludzi z prawie czterdziestu krajów- od Polaków, Rumunów, przez Hiszpanów aż po ludzi z takich odległych krajów jak Nigeria czy Erytrea. Trzymam się oczywiście głównie z Polakami, ale mam też kilku dobrych znajomych Rumunów czy Hiszpanów. Co do Rodaków, to poznałem zarówno fantastycznych, ciekawych ludzi, jaki i szumowiny, służbitów czy przekręciarzy. Z kilkoma natychmiastowo złapałem wspólny język, rozmowa i samo obcowanie z nimi to wielka przyjemność a wspólny czas spędzony na stołówce podczas przerw to fajny wypełniacz w żmudnej, powtarzalnej pracy. Fakt, że jedziemy na tym samym wózku, tworzy pewien team spirit. Oczywiśćie, powoli ekipa się wykrusza, ale myśląc o tych ludziach kąciki ust mimowolnie wędrują ku górze.

Nie brakuje oczywiście ludzi o których mam jak najgorsze zdanie- często są to Polacy, którzy siedzą w NL już kilka lat, są na tzw. kontrakcie i myślą że to cały ich majestat a ludzie mają im kłaniać się w pas. Najgorsi są służbiści, którzy przeżywają tą pracę jakby budowali promy kosmiczne; gadają dyrdymały typu że robią to dla idei itd. Dla idei to można założyć stołówkę dla bezdomnych bądź przywieźć karmę do schroniska dla zwierząt, nie zaś wymagać chorych norm i pławić się w donosicielstwie.

Jest też kolejna grupa- plotkarze i ludzie którzy żyją kołchozowymi dramami, taki ktoś jak usiądzie w stołówce obok Ciebie, to wiesz nie pogadasz na żaden inny temat odprócz roboty i ludzi w niej pracujących. Po takiej interakcji jest się bardziej zmęczonym niż przy np. rozładunku jakiegoś kontenera ...

Jak wspomniałem, w lutym przeniosłem się na nowy dział, ale tam totalnie mi nie pykło- inny mental ludzi, praca przeokrutnie nudna, wszyscy gadają tylko o robocie, żadnego humoru, mniejsze pieniądze (bo tylko jedna, ranna zmiana), toteż wraz z końcem kwietnia ewakuuję się stamtąd. W zasadzie już się ewakuowałem, gdyż dziś był mój ostatni dzień, jutro pobudka 3 rano, wsiadam w auto i jadę do urlop do Polski ( ͡° ͜ʖ ͡°)

3. ZAKWATEROWANIE

Agencja jakiś czas temu postawiła na północy Tilburga swego rodzaju budynek z kontenerów a w środku grubo powyżej setki dwuosobowych pokoi typu studio- w środku masz łazienkę, aneks kuchenny, dwa łóżka, dwie szafy, telewizor, niewielką komodę oraz po szafce nocnej i lampce. Tygodniowy koszt to 140 euro.

Epizod I : Przez pierwszy miesiąc zostałem przydzielony do pewnego 60-letniego gościa, który od prawie dwudziestu lat pracował w różnych pracach w NL, wcześniej przez prawie ćwierćwiecze był klawiszem w zakładzie karnym w Raciborzu. Trochę dziwny gość miał swoje przywary, np. w kółko opowiadał o sobie i swoim życiu, mi zaś nie zadał DOSŁOWNIE żadnego pytania, nawet jak mam na imię. Pewne spusztoszenie w głowie zrobił mu niedawny rozwód z żoną (po ponad 30 latach, poznała nowego faceta podczas pobytu w sanatorium za które zapłacił ... mój 60-letni współlokator). Żyliśmy to totalnie innych trybach życia, jednak różnica wieku robi swoje; on potrafił wstać o piątej rano i zacząć robić obiad, kroić marchewkę, obierać ziemniaki do zupy, podczas gdy ja próbowałem spać będąc po popołudniowej zmianie. I w drugą stronę- gdy o dwudziestej on kładł się spać, dla mnie był to środek dnia. Na dłuższą metę byłoby to męczące, na szczęście po upływie miesiąca mój współlokator zjechał na stałe do Polski a mnie przekwaterowano do innego pokoju.

Epizod II : O ile wcześniej moim "współdomownikiem" był facet w słusznym wieku, o tyle teraz dostałem totalnego gołowąsa, młodszego ode mnie o dziesięć lat. Czas między pracą spędzał głównie grając na konsoli i pijąc energetyki. Na dworzu pojawiał się jedynie wtedy, gdy był w drodze do swojego gułagu albo gdy jechał rowerem na zakupy. Typowy piwniczak można rzec- kto wie, może siedzi na świętym tagu. Mieszkałem z nim czternaście miesięcy, więc można powiedzieć że jakoś się dogadywaliśmy, ale wielkiego koleżeństwa nie było, raczej klasyczna wymiana codziennych informacji. Gość miał bardzo ciężką pracę i często wracał z niej totalnie zjechany, ale miał pewne zacięcie- wytrzymać trzy lata w takiej orce jak Albert Heijn to pewna sztuka, trzeba mieć kręgosłup z tytanu.

Epizod III : Powiem tylko tyle, odszczekuję słowa o rynku wynajmu mieszkań w Poznaniu, jest to eldorado w porównaniu do sytuacji w Tilburgu. Tutaj gdy pojawia się ogłosznie że jest pokój do wynajęcia, to momentalnie dany osobnik zostaje zasypany wiadomościami, potem są różnego rodzaju castingi itd.
Nie brakuje też różnego rodzaju scamerów którzy żerują na ludziach usiłujących uwolnić się od mieszkania agencyjnego i przejść "na prywatę". Przyznam, że tutaj miałem totalnego farta, ale szczęściu trzeba dopomóc. Wystawiając ogłoszenie na grupie, zamieściłem również swoje zdjęcie, na drugi dzeń w robocie zaczepiła mnie jedna z dzewczyn pracująca na dziale quality mówiąc, iż właśnie kupiła mieszkanie i szuka kogoś kto wskoczyłby w jej miejsce na dotychczas wynajmowany pokój. Bóg istnieje. Dogadałem się z nią, pozostało jedynie nawiedzić kwadrat, poznać potencjalnych współdomowników (cztery osoby, wszyscy z Polski) i czekać na ich akceptację mojej osoby :) Udało się ! Od dwóch miesięcy mieszkam na prywatnym pokoju i ludzie kochani, to jest dopiero komfort ! Zdążyłem już o tym zapomnieć przez ostatnie prawie 1,5 roku mając w pobliżu współlokatora. Płacę od 570 do 620 euro miesięcznie, pokój jest zadbany, żaden schowek na miotły.

4. TRANSPORT

Przyjeżdżając autem na pomarańczową ziemię, w bagażniku miałem również rower; to właśnie on jest moim podstawowym środkiem transportu. Mieszkając na tzw. lokacji, miałem do pracy dychę w jedną stronę, teraz mam 13 km- łatwo jest policzyć, że tygodniowo robiłem rowerem równą stówkę jeżdżąc do mojej #pracbaza, teraz licznik wybija 130 km w pięciodniowym tygodniu pracy. Obliczyłem, że jeżdżąc rowerem zaoszczędzę jakieś 5000 PLN w skali roku- oczywiście gdy mocno pada to wsiadam w gruza, ale ogólnie staram się nie wymiękać i dbam, aby czas ten nie był czasem straconym. Po drodze pałuję dużo audiobooków- od "Braci Karamazow" Dostojewskiego, przez "Proces" Franza Kafki aż po polskie "Szkice Piórkiem" Andrzeja Bobkowskiego. Z racji faktu, iż aktualnie mam powyżej dziesięciu kilometrów do roboty, firma płaciła mi za dojazdy- prawie 28 EURO tygodniowo.
Niebawem zostanie mi tylko rower- po tym gdy zameldowałem się w gminie, zobligowany jestem do płacenia podatku drogowego, bagatela 550 EURO za kwartał ! Tak to jest jak się ma dwulitrowego diesla, zielony ład wjeżdża na pełnej kurtyzanie. W takim układzie po roku zapłaciłbym połowę wartości auta, toteż postanowiłem że gdy jutro pojadę nim do Polski, to on już tam zostanie. W tym czasie (3,5 roku, zatem niemało) będzie nim jeździł mój tata a potem przechwycam go z powrotem. O ile jeszcze będzie co :) W okolicach wakacji postaram się kupić jakieś małe g---o na holenderskich tablicach aby płacić jak najmniejszy podatek.

5. NIE SAMĄ TYRKĄ CZŁOWIEK ŻYJE ...

Zyjąc zagranicą trybem praca-dom-praca-dom to autostrada do tego, aby być przynajmniej kandydatem do pobytu w Tworkach albo Choroszczy, staram się więc umilać czas na różne sposoby.

I. Od ponad dwudziestu lat zbieram autografy piłkarzy, więc staram się powiększać kolekcję o podpisy zawodników grających w lidze holenderskiej oraz belgijskiej. Jeżdżę więc na mecze, do hoteli, na lotniska i zbieram podpisy osobiście, w trakcie tego roku udało się spotkać kilku niezłych grajków np. Hendersona, Gimeneza czy Aubameyanga (był ze swoją arabską drużyną na przedsezonowym zgrupowaniu). Generalnie przez ten czas udało się podpisać ok. dwa tysiące zdjęć. Nie powiem, na to idzie najwięcej kasy ale wszystko rekompensuje satysfakcja.

II. Mamy małą grupę piłkarskich zajawkowiczów (trzech Polaków i Łotysz perfekcyjnie mówiący po Polsku) i kilka razy do roku jeździmy na mecze ligowe po Holandii, Niemczech oraz Belgii. Bardzo dobrzy kumple, ale ostatnio jeden zaczął lecieć w kulki i kasować za paliwo tak dużo, że bardziej opłacało się jechać solo swoją furą xD

III. Montuję filmy ze swojej niegdysniejszej autostopowej podróży po Azji Południowo-Wschodniej. Jest to czasochłonnie i czasami ciężko się za to zabrać będąc po ośmiu godzinach pracy, ale oto ostatnio skończyłem i wrzuciłem odcinek z Kambodży, możecie zerknąć : https://youtu.be/bNpgqim5zoc (zostawcie ślad po sobie, dzięki !).

Jest to też ciekawe doświadczenie sensualne, jest to materiał sprzed ośmiu lat, przez ten czas człowiek zmienił się zarówno mentalnie jak i wizualnie (np. wtedy nie nosiłem brody, teraz tak), więc czasami oglądając to co nagrałem pierwsza reakcja to "Boże, co ja tu pier..." xD

IV. Tenis stołowy znany jako ping-pong. Zarówno na lokacji jak i w pracy stał stół, więc zebrało się kilku zapaleńców i tak sobie gramy, szczególnie w okresie zimowym.

V. Gitara. Na lokacji za bardzo nie mogłem brzdąkać, tam ściany to jakiś gównoplastik i wszystko było słychać, ludzie pracują na zmiany, nie chciałem nikogo budzić, więc szlifowałem głównie tzw. fingerstyle. Na prywatnej lokacji mogę sobie pozwolić na więcej i jest to fantastyczny czas- coś dla ciała, coś dla ducha, coś dla zmysłów.

6. DOBRA MIRAS, DOŚĆ TEJ PISANINY, ILE ZARABIASZ I ILE ODŁOŻYŁEŚ ?

Przyjeżdżając w listopadzie 2023, tygodniówka wynosiła 366 EURO na łapę (już po ściągnięciu opłaty za lokację oraz ubezpieczenie), po Nowym Roku było to 406 EURO na tydzień, tuż przez opuszczniem lokacji płacili mi ok. 420 EURO. Do tego doliczmy kilka pracujących niedziel w skali roku, gdzie ma się płacone podwójnie i na które zawsze starałem się przyjść. Po zmianie działu i przejście na prywatny pokój (czyli agencja pobierała już tylko kwotę za ubezpieczenie) dostawałem 502 EURO plus wspomniane 28 EURO za dojazdy. Słabo, bo na tym dziale pracowałem tylko na rano (na poprzednim ranki i popołudnia). Mój kołchoz się strasznie wycwanił, nie chcieli nam płacić dodatku za bycie reachtruckerem, więc szukając nowej pracy będę uważał, aby nie było w niej podobnych cyrków.
Przez ten czas, przeliczając po dzisiejszym kursie, udało mi się odłożyć 88000 PLN (zatem łącznie z 25k PLN które miałem na początek, daje łączną kwotę 113000 PLN- do mieszkania jeszcze bardzo daleko, jakiś solidny krok został został zrobiony). Byłoby lepiej, ale w grudniu padło mi w aucie sprzęgło oraz koło dwumasowe, więc byłem lżejszy o 1620 EURO, czyli ok. 7k złotych. No i koszta związane z wynajmem pokoju- kaucja zwana borgiem 740 EURO, makler 200 euro, odkupienie mebli które były w pokoju 260 EURO, czyli mamy powyżej pięciu tysięcy złotych.

To tyle- jak macie jakieś pytania, spostrzeżenia, własne doświadczenia, to chętnie się nimi podzielcie :)
Plusujących wołam za jakiś czas do kolejnego raportu !

#emigracja #holandia #pracazagranica #praca #podroze #mieszkanie

Adek92 - W listopadzie 2023 zamieściłem wpis, że jadę do Holandii na pięcioletnią zsy...
  • 72
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Adek92 Interesujący wpis, mam taki sam cel i od miesiąca siedzę w Norwegii z zamiarem realizacji go. Przyjechałem jako gołodupiec a obecnie nie mam wiele więcej ponad puchę na koncie ale mam taką pracę, gdzie się pcham w dobrze płatne nadgodziny, więc lecę wytrwale ()
  • Odpowiedz
@Adek92 a masz myśli że wracasz do PL? Albo czy bierzesz pod uwagę to, że tak Ci się spodoba, że zostaniesz w HL już na dobre i kupisz mieszkanie tam?
  • Odpowiedz
tl;dr koleś oszczędza jakieś 5.5k PLN na miesiąc żyjąc dość skromnie; mieszkał w barakach teraz w pokoju w mieszkaniu z 4 innymi Polakami —> 2.5k za ten pokoik; jeździ rowerem w sumie 30km do pracy w dwie strony aby przyoszczędzić; gra w ping ponga i zbiera autografy piłkarzy.
  • Odpowiedz
@DildoShwaggins Potwierdzam, przeczytałem całość i to prawda.

@Adek92 Bardzo ładnie piszesz. Czasami pojawiają się jakieś drobne błędy, ale to ujdzie. Masz naturalny styl. Pisz więcej :)

Odnośnie tematu, wydaje mi się, że tyle samo byłbyś w stanie zaoszczędzić w Polsce, zwłaszcza przy podobnych wyrzeczeniach.
  • Odpowiedz
  • 11
@jmuhha: Sam. Rozstałem się z niedoszłą narzeczoną w połowie 2023, także na razie jestem samotnym wilkiem :) Z szybszym budowaniem budżetu z partnerką prawda- brat mieszka w Rotterdamie wraz z przyszłą żoną i zbieranie kasy idzie im w miarę sprawnie. Mieszkania w NL na stałe nie biorę pod uwagę, tutaj zawsze człowiek będzie się czuł obco, wolę mieszkać w Polsce wśród swoich.

@panczii Oj Panie, nie raz się zdarzało,
  • Odpowiedz
  • 81
@Adek92 jak czytam takie wpisy to dopiero wtedy doceniam moja pracę 8-16, piętnaście minut rowerem od mojego mieszkania. Po pracy rowerkiem na plażę (trójmiasto). Jak bym miał robaczyć za granicą i mieszkać z obcymi ludźmi za 8 k PLN miesięcznie to bym popadł w depresję
  • Odpowiedz
@Adek92: 500euro za tydzien?
Chlopie zrob sobie kolejny kurs. nawet na c+e i smigaj w belgii holandii za 4000-5000euro miesiecznie na wlasnej dzialalnosci.

Bo inaczej bedziesz sie meczyl na tych magazynach z wariatami przez kolejne kilka lat a kasa dalej slaba.
  • Odpowiedz
@Adek92: trochę jakbym czytał o sobie sprzed ponad dekady. Powodzenia, ale chyba lepiej będzie zwiększać kwalifikacje bo wtedy możesz dużo szybciej zwiększyć dochody, wyrabianie godzin za słabą stawkę na dłuższą metę nie jest dobre. Odpisuję Ci z własnego mieszkania kupionego parę lat temu i mam nadzieję że też będziesz w tym miejscu za kilka lat.
  • Odpowiedz
Czasami pojawiają się jakieś drobne błędy, ale to ujdzie.

kolega @tomilipin ma rację


@sprawdzajacy: Ma przede wszystkim jakąś dwubiegunówkę. Większość osób, których „poprawianie” jest głównym zajęciem tego osobnika, nie ma raczej aż takich problemów z podstawami języka polskiego jak autor tego wpisu.
  • Odpowiedz
@Adek92 był sens wyjeżdżać skoro w Polsce tyle byś zarobił? Rozumiem jakby to była przygoda po studiach np. praca w jakimś kurorcie przy morzu środziemnym no ale praca na magazynie w Holandii?
  • Odpowiedz