✨️ Obserwuj #mirkoanonim Chuop 27 lat poszedł w końcu na tę sławną #terapia i do #psychiatra po cukierki na #depresja, bo uznał, że trzeba coś zrobić z #przegryw, myslami samobójczymi, #fobiaspoleczna, niską samooceną, bo w tym momencie zostały 2 rozwiązania - albo się polepszy, albo #magik.
Miał kilka rozmów i - chyba?? - trochę pomogły, bo powoli przestaję się obwiniać i #psychoterapeuta mi uświadomił skąd się to wszystko wzięło - niska samoocena, strach przed podejściem do jakiejkolwiek dziewczyny, uważanie się za żywe g---o, powierzchowne "przyjaźnie", lęk przed wszystkim, unikanie wszystkiego i niemożność otworzenia się przed kimkolwiek, że to nie jest MOJA WINA, to nie jest jakieś genetyczne przeznaczenie, że "taki się urodziłem".
Dziwne, że dopiero teraz, ale uświadomił mnie po kilku rozmowach, że w zasadzie wszystko wynika z #dziecinstwo. Myślałem, że to było normalne, ale jednak daleko od tego. Takie rzeczy, jak:
- ojciec bijący pasem, kabel, wyrywający uszy (nawet nie wiem za co, wiem jedynie, że do tego dochodziło), - grożący 6-7 latkowi wysłaniem do domu dziecka, - krzyczący do popłakania się, bo nie potrafiłem z b---y zapamiętać tabliczki mnożenia w wieku 7 lat, - regularne o----------e za każdą 3 w szkole i mocno krytykujący za 4, - rodzice nie przytulający, nie mówiący w ogóle "kocham cię" do dziecka, - rodzice NIGDY nie zainteresowani tym, czy dziecko ma jakieś hobby, zainteresowania, - brak socjalizacji, pierwszy raz puszczenie do innych dzieci w wieku 6 lat w zerówce, - brak rodzinnego ciepła, wsparcia, przy zmianie szkoły, - KOMPLETNY brak zainteresowania tym, dlaczego dziecko nie ma znajomych przez całe gimnazjum i liceum, - brak zainteresowania, dlaczego dziecko całe życie siedzi przed komputerem tylko w wakacje, - nigdy nie próbowali nawet zachęcić, żeby może pójść do psychologa, - regularne kłótnie w domu i grożenie rozwodem między rodzicami przez całe dzieciństwo w obecności dziecka, dosłownie w tym samym pokoju (bardzo mocny podobny bodziec do rozwoju w dziecku zespołów lęku z powodu braku obecności "bezpiecznego miejsca" i opiekuna), - tym samym brak możliwości zrozumienia przez dziecka jak wygląda zdrowy związek/rodzina, - brak jakiejkolwiek chęci pchnięcia w celu rozwoju innego niż szkoła (jakieś durne judo, karate, ognisko muzyczne, COKOLWIEK, ogólnie "wyjście do ludzi"; gdy im o tym wypomniałem, to powiedzieli, że jak miałem 10 lat, to raz spróbowali, ja nie chciałem, więc kompletnie odpuści, zajebiste rodzicielstwo xD), - rodzice siedzący CAŁE ŻYCIE w domu, sumarycznie może 10 razy pojechaliśmy na 1-dniowy wyjazd gdziekolwiek, - rodzice NIGDY nie wyjeżdżający na wakacje dłuższe niż jeden dzień (no dobra, raz pojechaliśmy nad może, jak to wytkąłem, to oczywiście powiedzieli, że nie chciałem, więc po co odpuszczać), - rodzice niemający żadnych znajomych, nie odwiedzanie nikogo, prawie nikt nie odwiedzający ich (prócz najbliższej rodziny), - rodzice niemający żadnych zainteresowań poza siedzeniem przed telewizorem, sprzątaniem, - fakt, że rodzice nigdy nie potraktowali takiej samotności dziecka poważnie, nigdy nie chcieli pójść z nim do psychologa, terapeuty, KOGOKOLWIEK; po prostu się śmiali, że "hehe on nieśmiały jest", - fakt, że rodzice nigdy nie próbowali zbudować samooceny dziecka na tym, że po prostu żyje, tylko zawsze na ocenach, osiągnięciach, co spowodowało r-------ą samoocenę w dziecku.
I może teraz przeczę sobie, dalej czuję sprzeczności, ale chcę się zapytać, czy u was też było coś takiego? Czy może też to spowodowało, że macie do teraz jakieś problemy?
Niby terapeuta mówi, żebym się na tym nie skupiał, że to, w jakim się środowisku się wychowałem to nie jest moja wina, że to, że to spowodowało zmarnowanie całej młodości nie jest ode mnie zależne, że niby "jestem młody" i mówi, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym metaforycznie wziął bilet na Ibizę i robił co chcę, że mogę zbudować poczucie wartości, że będę się uważał na NORMALNĄ i ATRAKCYJNĄ osobę dla siebie, dla kobiet np, ale po prostu czuję się skonfliktowany z tym, ile życia przeleciało mi przez palce. Próbuję się nie obwiniać za to, tak jak np to nie jest moją winą od miejsca gdzie się urodziłem, ale jest to strasznie trudne. Ciężko przejść z "jesteś s---------y, to wszystko twoja wina, że nie rozwinąłeś się jak normalny człowiek" do "te rzeczy nie są od ciebie zależne, nie miałeś na nie wpływu" i chcę się dowiedzieć, czy inni też tak może mieli.
Rant tutaj, bo po prostu musiałem to z siebie wyrzucić, a nie będę się żalił znajomym, nikt nie chce takiego p--------------a słuchać
@mirko_anonim: no u mnie tak samo, starzy mysla ze sa dobrymi "rodzicami" bo mialem gdzie mieszkac, co jesc i w co sie ubrac, chodzilem na korepetycje.
@mirko_anonim: miałem identycznych rodziców, każdy punkt się zgadza. Jednak myślę że nie tylko wychowanie miało na mnie wpływ, część negatywnych cech charakteru odziedziczyłem w genach i nie da się ich zmienić. Do tego dochodzi beznadziejny wygląd który jeszcze bardziej zaniża samoocenę i też nie mogę tego zmienić
przewidujący-fenomen-99: Współczuję bo wszystkie punkty z wyjątkiem ojca z pasem, pasują też do mnie i także mam zaburzenia podobne do twoich ale nie bylem na zadnych terapiach.
@mirko_anonim: w sumie to 100% się zgadza, nawet bardziej w niektórych kwestiach bo nigdy nie uświadczyłem jakichkolwiek uczuć między rodzicami poza złością i agresją (tylko werbalną, nie n----------i się xd) no i dosłownie ani razu nie wyjechaliśmy dalej niż powiatowe 30 km od naszego zadupia, kompletne zero zainteresowań, zero pozytywnych uczuć, wieczne spiny i kłótnie o byle g---o
cierpliwy-marszand-70: Przecież to jest dokładnie to wszystko co już od dawna jest pisane na anonimowym mirko, żadnej terapii nie potrzeba żeby się tego dowiedzieć.
@mirko_anonim: jakbym czytał o swoich starych. Też kłótnie i ciche dni, brak emocji więc teraz jak słyszę jakiś czułe słowa które ludzie mówią do siebie to czuję dyskomfort, nawet nie umiem przytulać. Również nigdzie nie jeździliśmy, jedynie do miasta obok czy nad wodę, ale to pojedyncze historie. Moi też nie mają zainteresowań, ojciec ciągle gapi się w telewizor i polityków, matka jedyne co to sprząta, a jak nie sprząta, czyli
@mirko_anonim: moje dzieciństwo niemal identycznie wyglądało. Ogólnie starzy wychowali mnie na społecznego inwalidę, a po dziś dzień potrafią mi wytykać siedzenie całymi dniami w domu. Ale ja nie znam innego życia, nikt mi go nie pokazał. A jak coś tam raz napomknąłem o braku emocjonalnego wsparcia to stara mnie wyśmiała. No i tak, z jednej strony wpoili mi obraz świata wrogiego i nieprzychylnego - bo kto cię niby ma obdarzyć
@mirko_anonim: super ze poszedles po pomoc :) trzymaj sie tego i edukuj sie w tych kwestiach, nie poprzestawiaj na terapii. co do rodziny - wydaje mi sie ze to co opisujesz nie jest jakas wielka patologia ale tez nie bylo normalne. tak na oko ponizej przecietnej jednak. doceniaj co bylo dobre, ich juz nie zmienisz, a swoje zycie mozesz zmienic bardzo. mam na mysli to zeby ta niechec do nich
@mirko_anonim: Terapia jest dla Ciebie jeśli ktos musi ci uświadamiac takie rzeczy. Duzo punktów jest wspólnych u mnie. Polecam podcasty, książki na tematy relacyjnę. Dochodzenie do siebie po takim gównie trwa bardzo długo, masz ostani dzwonek na ogarniecie tego. Tylko nie skupiaj sie na samej terapii tylko o swoim własnym działaniu.
@mirko_anonim: tu nie możesz pisać, że psychoterapia i piguły pomagają, bo cię zaraz zjebią. Tu na wykopie musisz cierpieć, bo psychoterapia i piguły nie działają (najczęściej piszą to ci, którzy nigdy u psychologa i psychiatry nie byli"
wyważony-rzecznik-7: Najśmieszniejsze jest to, że tutaj ludzie piszą takie same elaboraty bez pomocy terapeuty, bez wydawania pieniędzy, na podstawie wyłącznie własnej refleksji i ludzie ich wysyłają ich na... terapię, po to, żeby terapeuta doprowadził ich do tych samych spostrzeżeń za 200-300 zł/h.
Co Pan zrobisz, jak nic Pan nie zrobisz. Trzeba jakoś przeżyć życie. Miałem podobnie w domu, tylko nie bito mnie pasem (a ręką to może ze dwa razy), ale
@mirko_anonim: C-----y terapeuta w takim razie, przecież normiki zawsze mówią, że to twoja wina i ty kierujesz swoim życiem, a dzieciństwo nie ma wpływu na życie dorosłego człowieka i nie powinno się zwalać winy na rodziców tylko brać odpowiedzialność za swoje decyzje ( ͡°͜ʖ͡°)
I może teraz przeczę sobie, dalej czuję sprzeczności, ale chcę się zapytać, czy u was też było coś takiego? Czy może też to spowodowało, że macie do teraz jakieś problemy?
@mirko_anonim: Twoi rodzice to patologia, która nie powinna się bawić w dzieci. Nic straconego, co prawda łatwo nie będzie ale jeszcze może być dobrze, tym bardziej że widać, że jesteś na dobrej drodze. Nie pękaj, powoli i systematycznie do przodu.
Chuop 27 lat poszedł w końcu na tę sławną #terapia i do #psychiatra po cukierki na #depresja, bo uznał, że trzeba coś zrobić z #przegryw, myslami samobójczymi, #fobiaspoleczna, niską samooceną, bo w tym momencie zostały 2 rozwiązania - albo się polepszy, albo #magik.
Miał kilka rozmów i - chyba?? - trochę pomogły, bo powoli przestaję się obwiniać i #psychoterapeuta mi uświadomił skąd się to wszystko wzięło - niska samoocena, strach przed podejściem do jakiejkolwiek dziewczyny, uważanie się za żywe g---o, powierzchowne "przyjaźnie", lęk przed wszystkim, unikanie wszystkiego i niemożność otworzenia się przed kimkolwiek, że to nie jest MOJA WINA, to nie jest jakieś genetyczne przeznaczenie, że "taki się urodziłem".
Dziwne, że dopiero teraz, ale uświadomił mnie po kilku rozmowach, że w zasadzie wszystko wynika z #dziecinstwo. Myślałem, że to było normalne, ale jednak daleko od tego. Takie rzeczy, jak:
- ojciec bijący pasem, kabel, wyrywający uszy (nawet nie wiem za co, wiem jedynie, że do tego dochodziło),
- grożący 6-7 latkowi wysłaniem do domu dziecka,
- krzyczący do popłakania się, bo nie potrafiłem z b---y zapamiętać tabliczki mnożenia w wieku 7 lat,
- regularne o----------e za każdą 3 w szkole i mocno krytykujący za 4,
- rodzice nie przytulający, nie mówiący w ogóle "kocham cię" do dziecka,
- rodzice NIGDY nie zainteresowani tym, czy dziecko ma jakieś hobby, zainteresowania,
- brak socjalizacji, pierwszy raz puszczenie do innych dzieci w wieku 6 lat w zerówce,
- brak rodzinnego ciepła, wsparcia, przy zmianie szkoły,
- KOMPLETNY brak zainteresowania tym, dlaczego dziecko nie ma znajomych przez całe gimnazjum i liceum,
- brak zainteresowania, dlaczego dziecko całe życie siedzi przed komputerem tylko w wakacje,
- nigdy nie próbowali nawet zachęcić, żeby może pójść do psychologa,
- regularne kłótnie w domu i grożenie rozwodem między rodzicami przez całe dzieciństwo w obecności dziecka, dosłownie w tym samym pokoju (bardzo mocny podobny bodziec do rozwoju w dziecku zespołów lęku z powodu braku obecności "bezpiecznego miejsca" i opiekuna),
- tym samym brak możliwości zrozumienia przez dziecka jak wygląda zdrowy związek/rodzina,
- brak jakiejkolwiek chęci pchnięcia w celu rozwoju innego niż szkoła (jakieś durne judo, karate, ognisko muzyczne, COKOLWIEK, ogólnie "wyjście do ludzi"; gdy im o tym wypomniałem, to powiedzieli, że jak miałem 10 lat, to raz spróbowali, ja nie chciałem, więc kompletnie odpuści, zajebiste rodzicielstwo xD),
- rodzice siedzący CAŁE ŻYCIE w domu, sumarycznie może 10 razy pojechaliśmy na 1-dniowy wyjazd gdziekolwiek,
- rodzice NIGDY nie wyjeżdżający na wakacje dłuższe niż jeden dzień (no dobra, raz pojechaliśmy nad może, jak to wytkąłem, to oczywiście powiedzieli, że nie chciałem, więc po co odpuszczać),
- rodzice niemający żadnych znajomych, nie odwiedzanie nikogo, prawie nikt nie odwiedzający ich (prócz najbliższej rodziny),
- rodzice niemający żadnych zainteresowań poza siedzeniem przed telewizorem, sprzątaniem,
- fakt, że rodzice nigdy nie potraktowali takiej samotności dziecka poważnie, nigdy nie chcieli pójść z nim do psychologa, terapeuty, KOGOKOLWIEK; po prostu się śmiali, że "hehe on nieśmiały jest",
- fakt, że rodzice nigdy nie próbowali zbudować samooceny dziecka na tym, że po prostu żyje, tylko zawsze na ocenach, osiągnięciach, co spowodowało r-------ą samoocenę w dziecku.
I może teraz przeczę sobie, dalej czuję sprzeczności, ale chcę się zapytać, czy u was też było coś takiego? Czy może też to spowodowało, że macie do teraz jakieś problemy?
Niby terapeuta mówi, żebym się na tym nie skupiał, że to, w jakim się środowisku się wychowałem to nie jest moja wina, że to, że to spowodowało zmarnowanie całej młodości nie jest ode mnie zależne, że niby "jestem młody" i mówi, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym metaforycznie wziął bilet na Ibizę i robił co chcę, że mogę zbudować poczucie wartości, że będę się uważał na NORMALNĄ i ATRAKCYJNĄ osobę dla siebie, dla kobiet np, ale po prostu czuję się skonfliktowany z tym, ile życia przeleciało mi przez palce. Próbuję się nie obwiniać za to, tak jak np to nie jest moją winą od miejsca gdzie się urodziłem, ale jest to strasznie trudne. Ciężko przejść z "jesteś s---------y, to wszystko twoja wina, że nie rozwinąłeś się jak normalny człowiek" do "te rzeczy nie są od ciebie zależne, nie miałeś na nie wpływu" i chcę się dowiedzieć, czy inni też tak może mieli.
Rant tutaj, bo po prostu musiałem to z siebie wyrzucić, a nie będę się żalił znajomym, nikt nie chce takiego p--------------a słuchać
#niebieskiepaski #rozowepaski #samotonosc #rodzina #psychologia
〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Opublikuj swój własny wpis: Mirko Anonim
· Zaakceptował: heracinsky
zero wsparcia, milosci, rozmowy, zdrowych relacji, okazywania pozytywnych uczuc itp itd
Jednak myślę że nie tylko wychowanie miało na mnie wpływ, część negatywnych cech charakteru odziedziczyłem w genach i nie da się ich zmienić. Do tego dochodzi beznadziejny wygląd który jeszcze bardziej zaniża samoocenę i też nie mogę tego zmienić
〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: heracinsky
〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰〰
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
Polecam podcasty, książki na tematy relacyjnę. Dochodzenie do siebie po takim gównie trwa bardzo długo, masz ostani dzwonek na ogarniecie tego. Tylko nie skupiaj sie na samej terapii tylko o swoim własnym działaniu.
Co Pan zrobisz, jak nic Pan nie zrobisz. Trzeba jakoś przeżyć życie. Miałem podobnie w domu, tylko nie bito mnie pasem (a ręką to może ze dwa razy), ale
@mirko_anonim: Twoi rodzice to patologia, która nie powinna się bawić w dzieci. Nic straconego, co prawda łatwo nie będzie ale jeszcze może być dobrze, tym bardziej że widać, że jesteś na dobrej drodze. Nie pękaj, powoli i systematycznie do przodu.
Komentarz usunięty przez autora