Wpis z mikrobloga

@smoczykutaz7: u mnie wyglądało tak: dostajesz kwestionariusz, rozwiązujesz go sobie na spokojnie sam, a potem punkt po punkcie omawiasz to ze specjalistą. Jest wtedy też czas na wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Osoba diagnozująca robi sobie też swoje notatki wtedy i jeszcze później sobie wszystko analizuje, po czym wraca z werdyktem.
Przy tym nie mam oficjalnej diagnozy (więc nie wykładałam dodatkowego hajsu), ponieważ moje zaburzenia nie przeszkadzają mi specjalnie w życiu, a
  • Odpowiedz