Aktywne Wpisy
nowszyja +736
Dlaczego w Polsce nie wprowadzi się prawa takiego jak np na Islandii, że aby mieć psa w bloku, to trzeba mieć zgodę wspólnoty? Normalni ludzie mogliby żyć bez odgłosu ujadania za ścianą, bez smrodu kundla na klatce, bez gówna przez blokiem, bez obszczanej elewacji. A psiarze po prostu koncentrowaliby się w innych blokach, gdzie nawzajem cieszyli by się ujadaniem, smrodem i syfem, który tak lubią.
Jesteś za?
#psiarze #psy
Jesteś za?
#psiarze #psy
kwiat_pustyni626 +698
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...





W pierwszej połowie września mój brat miał wypadek, całe szczęście nic mu się nie stało, ale auto totalnie skasowane, nikt inny nie brał udziału w wypadku, wiadomo trzeźwym policja mandatu nie dała bo nie spowodował nikomu zagrożenia, tak w gwoli ścisłości, żeby żaden mirek nie miał zaczepek. Od razu wiadomo, kontakt z PZU bo było OC i AC. Straszne kilka dni korespondencji z nimi było, skończyło na tym że auto miało wartość 65 tys, pomniejszyli do 60 bo zużycie większe niż przewidywane, następnie jeszcze coś, jeszcze i wypłacili bodajże niecałe 30 tys (26 chyba?). Oczywiście szkoda całkowita, ale podczas wyceny poszły pierwsze fikołki - np. Rozerwana opona, ze zmiażdżoną felgą została uznana na zużycie (albo szkodę) na poziomie 50%. Były odwołania, reklamacje itd. ale nie dało się nic ugrać. Oni nawet jak oględziny były, i było mówione że najpóźniej mogą być w środę, bo w czwartek ojciec na drugi koniec polski jedzie, to wpisywali że do czwartku. Kilkukrotnie była prośba o korespondencję tylko na maila i telefon, bo ojciec nie ma zamiaru zakładać mojego PZU, ani aplikacji, to pomimo że na infolinii mówili że może tak być i wpisywali że tylko taka korespondencja to i tak za każdym razem trzeba było dzwonić, bo znowu wysłali na nieistniejące konto w moje PZU zamiast mailowo, i musieli ręcznie dosyłać, pomimo że zapewniali że teraz będzie już szło tylko na maila.
Ale przejdźmy do sedna. Kwota wypłacona była pomniejszona m.in. o kwotę wartości wraku. Dlatego też ojciec pytał co ma z nim zrobić, to powiedzieli że go nie zabiorą, ale wystawią na ich giełdę. No i zadzwonili mówiąc że wystawiają za 16 koła, gdzie auto było w takim stanie że miało wartość jedynie wagową na złomie. Ojciec od razu mówił i pisał odwołanie, że to kwota z kosmosu wzięta, celowo by wypłacić mu mniejsze odszkodowanie, i że chce się go pozbyć, i ceny rynkowe uszkodzonego takiego aut to 1/3 tej ich. No ale wystawili, minął z tydzień, i dzwonią że (zdziwko) nie znalazł się żaden kupiec na ten wrak. Ojciec pytał czy może już go sam sprzedać, czy będą go dalej trzymać, to mówili że teraz może z nim robić co chce, bez żadnych informacji co się z tym wiąże. Po prostu - jak Pan chce to może Pan szukać klienta. No i ojciec dosyć szybko go znalazł. 15 października sprzedał wrak za 5 koła, wysłał im fakturę na maila, a już 18 października przyszedł list, że do 31 października przyślą mu tam kilka tysięcy dopłaty. Kasa do 31 nie wpłynęła, więc dzisiaj dzwoni - o co chodzi. Okazuje się że tak: Pomimo że faktura wysłana w odpowiedzi na ich maila i wcześniejszą korespondencję do nich nie doszła (pomimo że wcześniejsze odpowiedzi dostawali, a na maila nie przyszła żadna odbitka że nie został wysłany). Ponadto okazało się, że pomimo że mówili że może go sprzedawać, to zapomnieli dodać że jak go sprzeda, to żadnej kasy od nich już nie dostanie. Dzisiaj przejrzeliśmy całą korespondencję (2h we dwójkę) i nigdzie nie było napisane to, że ma te auto trzymać, albo nie dostanie całości kasy. Jeszcze babka do niego że skoro sprzedawał sam to mógł sprzedać drożej xd. Nie było zaznaczone, że auto ma stać i czekać na ich klienta miesiąc, 2 miesiące czy 3, aby dostał pełną kwotę. Z resztą o tym wystawieniu na giełdę, też nie dostał oficjalnego pisma, po prostu zadzwonili że wystawiają i potem zadzwonili że nie ma klienta. Dzisiaj wiadomo, ojciec zdenerwowany, powiedział że chce mieć dostęp do tych rozmów które nagrywali, bo uważa że skoro powiedzieli że może sprzedawać sam, nie dodając że wiąże się to z tym że traci wtedy resztę odszkodowania, ani w żadnej korespondencji nie zostało to wspomniane, to ma to znamiona oszustwa. To standardowo zaczęli mu pieprzyć, że mogą je udostępnić jedynie na polecenie sądu. I że może napisać odwołanie od ich decyzji (to by było już 3 albo 4 w sprawie tego ubezpieczenia), ale za każdym razem dostał prawniczą odbitkę. Ojciec nie chce iść z tym do sądu, bo sam był związany ze służbami 25 lat i mówi że oni są tak po ubezpieczani w prawników że będzie tylko jeszcze bardziej stratny niż jest (z resztą ja kiedyś też pracowałem w sklepie internetowym, w wypadku reklamacji i skarg dział prawniczy był jedynym który poprawnie funkcjonował w tej firmie). Mówię że trzeba pójść z tym do rzecznika praw konsumenta, bo jak dla mnie tutaj celowo PZU pominęło informację o tym że przy samodzielnej sprzedaży PZU nie wypłaci reszty odszkodowania.
Miał ktoś podobną sprawę, i może z własnego doświadczenia powiedzieć co z nią robić? Czy sprawa z góry przegrana?
W załączniku łapcie zdjęcie opony lewej przedniej, której uszkodzenie PZU oceniło na jedynie 50% ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#ubezpieczenia #odszkodowanie #oc #motoryzacja #pzu #kiciochpyta #wypadki #ubezpieczeniaoc #szkodacalkowita #prawo #ac #uokik
źródło: obraz_2024-11-04_145920811
Pobierz225665555 bezpłatny numer na infolinię
https://www.pzu.pl/rzecznik-klienta
Znam co najmniej kilkanaście przypadków, w których interwencja rzecznika klienta pomogła
Co do samej opony masz w OWU napisane że będzie potrącona kwota zużycia żeby nie musieli za 5 letnią oponę płacić jak za nową.
Na koniec dodam, że oprócz rzecznika klienta, masz jeszcze rzecznika finansowego.
inna sprawa, że prośba o wsparcie rzecznika ubezpieczonych/ finansowego zawsze może pomóc, ubezpieczalnie mają na to alergię ( ͡° ͜ʖ ͡°)