Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mirki... potrzebuje wsparcia.
Ale od początku:

Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem p--o, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
No to wieczorem już był płacz, siostra poprosiła mnie żebym się nią zajął. A ona mnie wyrzuciła z pokoju i elo. No to trudno no... Przejdzie jej, pogadamy rano. Wróciłem do gości, siedzieliśmy, śmialiśmy się. Po czym ona przyszła, że jedzie do domu. Ja w szoku, wszyscy w szoku. I pojechała.
Rano wraz z całą rodziną pojechałem do niej, bo wszyscy chcieli jeszcze pożegnać się z tamtą częścią rodziny i takie tam. Była kawa przed domem itd.
Wchodze do jej domu, ona ryczy ZE JAK JĄ MOGŁEM TAK ZOSTAWIĆ
Ja w szoku, teściowa na mnie #!$%@?, dym jak cholera. Pełno płaczu, ja się czuje winny. Teściowa (stara cur*va) poleciała do rodziny i "JAK TO MOŻECIE TAK SIE BAWIĆ I KAWE PIC?! JAK TAKA TRAGEDIA?"
Rodzina się zebrała i pojechali do domu
Żona mnie #!$%@?ła, pojechałem do domku sprzątać go. Za jakiś czas ona przyjechała, darła pysk, rzuciła obrączką pełno płaczu, o rozwodzie gadanie (pierwszy dzień małżeństwa) ja wpadłem w autoagresję i się pobiłem.
Jakoś się pogodziliśmy, koszmarna podróż poślubna z wypominaniem, ale żyjemy dalej...

AKT II
Zachodzi w ciążę, którą chcieliśmy. Niestety ona płacze, boi się, bo chlała tydzień wcześniej. Generalnie okazuje się, że jest problem z płodem. Walka, stres, płacz. Niestety, tracimy dziecko w 10 tygodniu.

AKT III
Ja idę do psychologa, gdyż ciągłe kłótnie i widmo rozwodu się chyli ku nam. Moja wina, mój alkoholizm, moje podejście do życia.
Psycholog odsyła mnie do psychiatry, jest diagnoza - zespół lęku uogólnionego. Dostaje tabletki, idę na terapię. Jest w pytę. Ludzie zauważają, że chodzę uśmiechnięty, jest wszystko wspaniale. Cieszę się życiem i ten procesor w głowie już mi tak nie dokucza. Nie mam tych myśli

AKT IV
WSPANIAŁY weekend majowy, świetnie go spędziłem z żoną. Niestety, pokłóciliśmy się o to, jak ja składam ręce do przyjęcia piłki siatkowej (mnie i ją uczyli inaczej). Haha hehe możesz mi żono gadać swoje, ja wiem lepiej.
W 20 minut przeszła z jak składam ręce do tego, że dobrze że dziecko umarło, bo nie wyobraża sobie wychowywać z kimś takim jak ja. A dodała jeszcze, ze lepiej się jej skakało po innych #!$%@? niż mój. Wstrząsnęło mną to tak bardzo, że nabieram dystansu. Nie chce z nią spędzać czasu, skupiam się na sobie (tak doradza terapeuta). Generalnie siedzimy i jemy razem, oglądamy. Ale nie za bardzo chce się przytulać i wychodzić gdzieś z nią.

AKT V
Po pracy dzwonią koleżanki z pracy, czy nie chce iśc na p--o z nimi. Bierz żonę i chodź.
Wpadam do domu, proponuje jej (a mieliśmy zaplanowany dzień razem) a ona #!$%@? i obrażona "chcesz, to idź. Zdecyduj sam".
Ja nie wiele myśląc, patrząc na nią, że siedzi i dalej pracuje (zdalna praca) i nic nie przygotowane na obiad. Mówię no ok, to pójdę (w myślach, że skoro i tak mam #!$%@? mieć to pójdę z nimi posiedzieć).
Żona w tym czasie zbiera się i wyjeżdża do mamusi. Informując mnie około północy, że to była "zdrada emocjonalna"? Czy coś.
Ja wiem, że w jej głowie to było straszne, jak mogłem to zrobić i zostawić żonę PO PORONIENIU (2 miesiące) i isc na p--o ze znajomymi (sama była tydzień wcześniej do 5 rano na klubach)

AKT VI
Ja przepraszam, ale nie przyjeżdżam do niej. Rozmawiamy codziennie, codziennie się kłócimy. Proszę ją o wspólną terapię, ona odwleka, w końcu się zgadza ale oczywiście na jej warunkach (a nie tam gdzie np najszybciej) w efekcie czego czekamy miesiąc na termin.
W naszym związku jest coraz gorzej, kłótnie o byle g---o. Dalej mieszkamy osobno. Terapeuta mówi jej, że karygodne jest powiedzieć mężczyźnie takie rzeczy

AKT VII
Za 3 dni mamy kolejną sesje, dzisiaj żona napisała mi na messengerze, ale usunęła i zadzwoniła "bo mi się należy troche szacunku" że rozwodzimy się. Że tak być nie moze, ze na tej terapii poruszymy to tylko jak zgodnie się rozejść. Napisała na grupie rodzinnej, że kończymy to. Ja się z nią tam pokłóćiłem troche i koniec.

Mirki... co o tym myślicie? Ja i tak to w telegraficznym skrócie przedstawiam i mógłbym popisać co ona wypisywała do mnie. Ale nie o to chodzi.
Czy ja jestem walnięty, czy ona? Czy o co tu chodzi? Jakaś gierka?
Ja dobrze zarabiam, prowadzę firmę i jakoś starałem się do wspólnego garna wszystko
Ona wiecznie uciemiężona była i generalnie ja narcyz, potwór itd... Wiec po co ten ślub wzięła?
Teraz w sumie zostanie z niczym, bo nic nie mamy i dostanie trochę gotówki i tyle.
Ja lvl 31 ona 29

Jestem załamany, pije w----y mimo że biore te psychotropy. Odrazu po tym info miałem nerwobóle, bolą mnie kości, spinają się mięśnie samoistnie.
Jeśli ktos coś doradzi, pomoże. Bardzo chętnie poczytam

#zwiazki #malzenstwo #slub #mirekszukapomocy #depresja #psychologia



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 109
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: skąd wy takie k---y bierzecie? Z dyskoteki w p----------e dolnym? Jak mówi że lepiej jej się skakało na innych kutasach to niech leci na nie spowrotem. Nie zapomnij o tym wspomnieć teściowej argumentując powód rozwodu.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim uzależnienie jest wtedy gdy pijesz by regulować swoje emocje jak smutek, złość czy bezsilność (albo gdy nie umiesz się bawić czy wyluzować bez alkoholu)Gdy pije się tak że olewa się obowiązki czy zobowiązania to już uzależnienie jest w tak głębokim zaawansowaniu że trzeba się oddać do ośrodka na odwyk 24h. Uzależnienie często zaczyna się duuuzo wcześniej niż Ci się wydaje.
  • Odpowiedz
Nie chce mi się czytać wszystkich komentarzy ale jesteście p------i jeśli myślicie, że to prawda. Albo ja tu za długo siedzę
  • Odpowiedz
@kiedystobylyloginy jak oboje. Wrażliwy chlop. To baba ma coś z głową, jak mogła tak męża traktować?!

Trzymaj się Mirku, młody jesteś. Oby kolejna żona okazała się przyjacielem w dalszej podróży przez życie, a nie jego recenzentem.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Okrutna z Ciebie pierdoła, takiej nieporadności w radzeniu sobie podczas sytuacji konfliktowych nie tłumaczy żadne uczucie do drugiej osoby. Ty po prostu nie potrafisz się odnaleźć w obliczu konfrontacji z kimś, kto nie jest do Ciebie permanentnie pozytywnie nastawiony. Włoskie charaktery? Żadne włoskie charaktery, Ty jesteś mamałygą, a Twoja żonka p----------a jak jej mamusia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @Filipterka25 tutaj wszystko opisałem w telegraficznym skrócie. Jest tych ludzi wokół mnie którzy znają nas. I niestety, stoją przy mnie, bo ja wcześniej miałem klapki na oczach (przed terapią)
Pierwsze momenty małżeństwa? Spędzam z jej i swoją rodziną rozmawiajac, śmiejac sie? Ona siedziała z jedna częścia (przyjaciółmi) a ja z naszą (jej i moją) rodziną.
Często do niej przychodziłem i próbowałem coś zagadać, to już był foch. Ale oczywiście nie powie i nie wyjaśni tego -- a ja tak jak się domyslacie. Miałem/mam różne problemy i to zlekceważyłem. Ludzie naprawde maja duze problemy niż to... że nie nosiłem z nią talerzyków, gdzie ona nie nosiła prawie nic gdyż jak zwykle proste rzeczy ją przerastały. (i to nie jest tylko moje zdanie).
Co do tego że teściowa wyleciała z ryjem i "wielka tragedia". Oczywiście, żę to było idiotyczne zachowanie. Co oni czemu winni? Z głupoty takiej, takiej pierdoły taka walka i awantura? Sama ze swoim mężem nie potrafi żyć w zgodzie na tyle, że po całej akcji założyła mu niebieską kartę. Bo napieprzała na niego: "CÓRKI NIE WSPIERASZ!". A chłop mądry mówił: NIE WPIEPRZAJ SIĘ! I co? I następnego wieczoru już spaliśmy razem.
@tadocrostu Dzięki, biorę się za oglądanie. Jak będzie z tego coś i wyjdzie, przyjadę osobiście
  • Odpowiedz
dobrze że dziecko umarło, bo nie wyobraża sobie wychowywać z kimś takim jak ja


@mirko_anonim:
PO TAKIM CZYMŚ... CHŁOPIEEEE... SZCZERZEEEE....????
WYJE*AŁBYM JEJ PLASKUNA, SPAKOWAŁ I WYJE*AŁ Z DOMU...MIEJ TY SZACUNEK DO SIEBIE, SKORO ONA NIE MA W OGÓLE DO CIEBIE!!! SERIOO!!!
  • Odpowiedz
I na nic moje tłumaczenia, że nie o to chodziło. Dym, płacz, uciekła gdzieś na pare godzin łaziła po jakiś wałach nad rzeka. Masakra


@mirko_anonim: ale Ty nie masz żadnego wpływu na to co robią inni ludzie? Po co piszesz o jej reakcjach? Jakie to ma znaczenie?

Jakie Ty konsekwencje wyciągnąłeś z tego co zrobiła? Dlaczego dalej w to brniesz?

Ty nie jesteś zakochany tylko uzależniony emocjonalnie - ja to
  • Odpowiedz
Jak mam iśc pobiegać albo jechać sobie nad wodę pogotować, to wybieram to niż chlanie. Natomiast teraz nie wiem, znowu autodestrukcja


@mirko_anonim: a kolejką górska emocji z nią to nie auto destrukcja? Wypalasz sie tym

Piszę Ci to wszystko, bo byłem 7 lat w podobnej relacji
  • Odpowiedz