Aktywne Wpisy
Iskaryota +511
Samorządy miejskie powinny dokręcić śrubę psiarzom w postaci większych podatków, te marne 150 zł rocznie (które płaci pewnie 1/4 posiadaczy) nie są w stanie zniwelować kosztów sprzątania i naprawy zniszczeń jakie wyrządzają te czteronogie, jakby tu nie patrzeć szkodniki w mieście. Ulice obsrane, śmietniki wypełnione workami z gównem, bramy, płoty i znaki drogowe skorodowane od szczochów, a na osiedlach wydaje się, że do mieszkania czy domu psa dają w gratisie z kredytem
JavierDaY +94
Moja różowa jest uzależniona od utrzymywania finansowo własnej matki, co źle wpływa na nasz związek i jest powodem kłótni. Jesteśmy ze sobą 7 lat. Jak z różową zaczynaliśmy wspólne życie (mieszkanie razem itd) to początkowo było wszystko fajnie, odkładaliśmy kase, żyliśmy na jakimś tam poziomie. Odłożyliśmy po 50 tys zł. Ja te pieniądze zainwestowałem w działkę, a różowa swoimi pieniędzmi opłaciła komornika matki...
Od swoich rodziców dostałem 100 tys zł na start i mieszkanie w tzw. "nowych blokach", różowa jedynie co może dostać od matki to długi na około 240 tys zł. Cały czas jej pomagamy finansowo, a to opłacamy rachunki, a to kupujemy ekogroszek, nawet takie bzdety jak zrobienie większych zakupów trzeba jej opłacić.
Matka różowej prowadzi firmę, która przynosi cały czas straty i dopłacamy do tego biznesu, ale to nie przeszkadza jej w afiszowaniu się na instagramie i kreowaniu jako "byzneswoman". Wszystko ma na kredyt, mieszkanie #!$%@? rzeczami, które są ułatwieniem życia, ale całkowicie zbędne, pokroju chociażby thermomixa, który też oczywiście jest na raty.
Matka
Od swoich rodziców dostałem 100 tys zł na start i mieszkanie w tzw. "nowych blokach", różowa jedynie co może dostać od matki to długi na około 240 tys zł. Cały czas jej pomagamy finansowo, a to opłacamy rachunki, a to kupujemy ekogroszek, nawet takie bzdety jak zrobienie większych zakupów trzeba jej opłacić.
Matka różowej prowadzi firmę, która przynosi cały czas straty i dopłacamy do tego biznesu, ale to nie przeszkadza jej w afiszowaniu się na instagramie i kreowaniu jako "byzneswoman". Wszystko ma na kredyt, mieszkanie #!$%@? rzeczami, które są ułatwieniem życia, ale całkowicie zbędne, pokroju chociażby thermomixa, który też oczywiście jest na raty.
Matka
Mirki... potrzebuje wsparcia.
Ale od początku:
Akt I
Wziąłem ślub z kobietą, którą kochałem. Dwa włoskie charaktery, częste kłótnie ale jakoś zawsze to było. Zawsze się pogodziliśmy, chociaż ona lubiła rozdrapywać rany i wyciągać brudy sprzed lat.
Dzień po WSPANIAŁYM weselu mieliśmy w domku wynajętym takie przyjęcie dla najbliższej rodziny. No i tam... w sumie siedziałem z rodziną, piłem piwo, było bardzo miło. Niestety, żonie coś nie pasowało i była taka do mnie trochę oschła, ale olałem bo zawsze o coś chodzi jej (w sensie o pierdołę).
No to wieczorem już był płacz, siostra poprosiła mnie żebym się nią zajął. A ona mnie wyrzuciła z pokoju i elo. No to trudno no... Przejdzie jej, pogadamy rano. Wróciłem do gości, siedzieliśmy, śmialiśmy się. Po czym ona przyszła, że jedzie do domu. Ja w szoku, wszyscy w szoku. I pojechała.
Rano wraz z całą rodziną pojechałem do niej, bo wszyscy chcieli jeszcze pożegnać się z tamtą częścią rodziny i takie tam. Była kawa przed domem itd.
Wchodze do jej domu, ona ryczy ZE JAK JĄ MOGŁEM TAK ZOSTAWIĆ
Ja w szoku, teściowa na mnie #!$%@?, dym jak cholera. Pełno płaczu, ja się czuje winny. Teściowa (stara cur*va) poleciała do rodziny i "JAK TO MOŻECIE TAK SIE BAWIĆ I KAWE PIC?! JAK TAKA TRAGEDIA?"
Rodzina się zebrała i pojechali do domu
Żona mnie #!$%@?ła, pojechałem do domku sprzątać go. Za jakiś czas ona przyjechała, darła pysk, rzuciła obrączką pełno płaczu, o rozwodzie gadanie (pierwszy dzień małżeństwa) ja wpadłem w autoagresję i się pobiłem.
Jakoś się pogodziliśmy, koszmarna podróż poślubna z wypominaniem, ale żyjemy dalej...
AKT II
Zachodzi w ciążę, którą chcieliśmy. Niestety ona płacze, boi się, bo chlała tydzień wcześniej. Generalnie okazuje się, że jest problem z płodem. Walka, stres, płacz. Niestety, tracimy dziecko w 10 tygodniu.
AKT III
Ja idę do psychologa, gdyż ciągłe kłótnie i widmo rozwodu się chyli ku nam. Moja wina, mój alkoholizm, moje podejście do życia.
Psycholog odsyła mnie do psychiatry, jest diagnoza - zespół lęku uogólnionego. Dostaje tabletki, idę na terapię. Jest w pytę. Ludzie zauważają, że chodzę uśmiechnięty, jest wszystko wspaniale. Cieszę się życiem i ten procesor w głowie już mi tak nie dokucza. Nie mam tych myśli
AKT IV
WSPANIAŁY weekend majowy, świetnie go spędziłem z żoną. Niestety, pokłóciliśmy się o to, jak ja składam ręce do przyjęcia piłki siatkowej (mnie i ją uczyli inaczej). Haha hehe możesz mi żono gadać swoje, ja wiem lepiej.
W 20 minut przeszła z jak składam ręce do tego, że dobrze że dziecko umarło, bo nie wyobraża sobie wychowywać z kimś takim jak ja. A dodała jeszcze, ze lepiej się jej skakało po innych #!$%@? niż mój. Wstrząsnęło mną to tak bardzo, że nabieram dystansu. Nie chce z nią spędzać czasu, skupiam się na sobie (tak doradza terapeuta). Generalnie siedzimy i jemy razem, oglądamy. Ale nie za bardzo chce się przytulać i wychodzić gdzieś z nią.
AKT V
Po pracy dzwonią koleżanki z pracy, czy nie chce iśc na piwo z nimi. Bierz żonę i chodź.
Wpadam do domu, proponuje jej (a mieliśmy zaplanowany dzień razem) a ona #!$%@? i obrażona "chcesz, to idź. Zdecyduj sam".
Ja nie wiele myśląc, patrząc na nią, że siedzi i dalej pracuje (zdalna praca) i nic nie przygotowane na obiad. Mówię no ok, to pójdę (w myślach, że skoro i tak mam #!$%@? mieć to pójdę z nimi posiedzieć).
Żona w tym czasie zbiera się i wyjeżdża do mamusi. Informując mnie około północy, że to była "zdrada emocjonalna"? Czy coś.
Ja wiem, że w jej głowie to było straszne, jak mogłem to zrobić i zostawić żonę PO PORONIENIU (2 miesiące) i isc na piwo ze znajomymi (sama była tydzień wcześniej do 5 rano na klubach)
AKT VI
Ja przepraszam, ale nie przyjeżdżam do niej. Rozmawiamy codziennie, codziennie się kłócimy. Proszę ją o wspólną terapię, ona odwleka, w końcu się zgadza ale oczywiście na jej warunkach (a nie tam gdzie np najszybciej) w efekcie czego czekamy miesiąc na termin.
W naszym związku jest coraz gorzej, kłótnie o byle gówno. Dalej mieszkamy osobno. Terapeuta mówi jej, że karygodne jest powiedzieć mężczyźnie takie rzeczy
AKT VII
Za 3 dni mamy kolejną sesje, dzisiaj żona napisała mi na messengerze, ale usunęła i zadzwoniła "bo mi się należy troche szacunku" że rozwodzimy się. Że tak być nie moze, ze na tej terapii poruszymy to tylko jak zgodnie się rozejść. Napisała na grupie rodzinnej, że kończymy to. Ja się z nią tam pokłóćiłem troche i koniec.
Mirki... co o tym myślicie? Ja i tak to w telegraficznym skrócie przedstawiam i mógłbym popisać co ona wypisywała do mnie. Ale nie o to chodzi.
Czy ja jestem walnięty, czy ona? Czy o co tu chodzi? Jakaś gierka?
Ja dobrze zarabiam, prowadzę firmę i jakoś starałem się do wspólnego garna wszystko
Ona wiecznie uciemiężona była i generalnie ja narcyz, potwór itd... Wiec po co ten ślub wzięła?
Teraz w sumie zostanie z niczym, bo nic nie mamy i dostanie trochę gotówki i tyle.
Ja lvl 31 ona 29
Jestem załamany, pije whisky mimo że biore te psychotropy. Odrazu po tym info miałem nerwobóle, bolą mnie kości, spinają się mięśnie samoistnie.
Jeśli ktos coś doradzi, pomoże. Bardzo chętnie poczytam
#zwiazki #malzenstwo #slub #mirekszukapomocy #depresja #psychologia
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
Zacząłeś być równie toksyczny jak ona
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
@mirko_anonim: to jest swieze, pozdrawiam mame z gorących
Edit: sorry bo dopiero potem to nabiera większego sensu. Czy Ty aby nie biczujesz siebie byciem z nią? To nie jest masochizm? Po prostu czemu to sobie robisz?
@mirko_anonim: brzmi kuriozalnie, przecież tu nie ma ani związku, ani nigdy nie było dobrze. Gorzej będzie tylko kiedy ktoś zrobi coś co skończy się w kostnicy lub sądzie
@mirko_anonim: oboje i sa tutaj tylko i wyłącznie same gierki
Ciebie cenie na 3-6 msc psychiatrii dziennej + 3-5 lat terapii behawioralno
@mirko_anonim: odwyk, rozwód (może się uda z jej winy), psychiatria dzienna, terapia indywidualna
Trochę dystansu od rodziny btw
@mirko_anonim: doradzam Ci jeszcze zrozumienie swojej sytuacji. Jesteś uzależniony od alkoholu i emocjonalnie od niej, od seksu też?
Reasumując jesteś na ostrej kolejce górskie stanów emocjonalnych, ale jeżeli bardzo sie postarasz to możesz z niej wysiąść i znowu będzie normalnie (wątpię żebyś pamiętał jak to jest)
jak najdalej od niej bo zmarnujesz sobie życie na takie właśnie gówno codzienne
Twoja historia ukazuje szereg trudności, które oboje napotykacie, w dużej mierze wynikających z waszych indywidualnych problemów psychologicznych i behawioralnych. Przyjrzyjmy się temu bliżej:
### Ty
1. Zespół lęku uogólnionego: Twoje zdiagnozowane problemy z lękiem mogą wpływać na Twoją zdolność do radzenia sobie w stresujących sytuacjach, jakimi są kłótnie z żoną. Lęk może prowadzić do nadmiernych reakcji i autoagresji, co widzimy po incydencie w dniu