Wpis z mikrobloga

Te krótkie pobyty i powroty do domu rodzinnego są mega dziwne.

Chcesz przyjechać i odpocząć ale chwila i zaraz musisz odjezdzać z ta pustka w sercu.
Widzisz że rodzice coraz starsi i zauwazasz że mama mam więcej siwych wlosów a tato mniej siły. Dziadków już dawno nie ma.

No i niby jesteś u siebie ale już tak nie do końca. Znasz każdy zakamarek i kąt ale masz świadomość że najlepsze czasy beztroskiego dzieciństwa które tam spedziłeś już nigdy nie wrócą..
A na koniec uświadamiasz sobie że i tak za wiele nie odpoczaleś a jedynie co czujesz to smutek.

Czy tylko ja tak czuję?
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie pojechać tam. Mimo że każdy wyjazd i powrót do swojego zycia sprawia ból.

#nostalgia #zalesie #gownowpis
  • 100
  • Odpowiedz
@blackghost U mnie jest o tyle fajnie, ze bogata siostra zasponsorowała w tym roku generalny remont domu i miło się na sercu robi, gdy widzę, że rodzice po latach męczenia się w nieocieplonym, rozlatującym się domu z lat 80 teraz żyją se jak króle
  • Odpowiedz
@PuhuSS: po to się robi dzieci i żeni z kobietą żeby mieć takie wesłowe wispsy jak ten gość o córce szachistce, niestety najpierw komuna a później postkomuna, a teraz lewica kompletnie zabiła relacje damsko-meskie
  • Odpowiedz
@blackghost: zazdroszczę. U mnie pobyt w domu rodzinnym to oczekiwanie na kłótnie. Atmosfera pełna napięcia i oczekiwania czy ojciec znowu się o coś obrazi. To wyrzut adrenaliny i duszenie wściekłości kiedy słyszę niezasadny krzyk. To żal w sercu, kiedy widzę rzeczy w które zainwestowałem kilkaset tysięcy. To wspomnienie straconych chwil, które musiałem poświęcić na bycie pracownikiem, a nie synem. No i: to rozstanie w atmosferze konfliktu - bo ojciec prowokuje konfliktowe
  • Odpowiedz
widzę w komentarzach, że wiele osób tak ma, natomiast niech ktoś obyty w temacie podpowie jak sobie z tym radzić bo te myśli i uczucia potrafią być wyniszczające.


@PuhuSS: Nie mam pewnego rozwiązania, ale widzę nadzieję w tym, że może jak człowiek bierze ślub, osiada, tworzy nową rodzinę, rodzą mu się dzieci, to powstaje jego nowe "miejsce na ziemi", z którym wiąże się emocjonalnie, i łatwiej przeżyć mu przemijanie i utratę
  • Odpowiedz
@blackghost: Ja tak jeżdżę już kilkanaście lat (pierwsze trzy lata studiów względnie blisko, więc jeździłem prawie co weekend; odkąd mieszkam w Wwie, to już rzadziej, ale i tak mnie nosi, jak raz na 2-3 miesiące nie wyjadę do rodziców na tydzień) i ciągle czuję się w rozkroku, jakbym nigdy do końca nie uciął pępowiny. Traktuję to jako ucieczkę z poważnego, dorosłego życia. I tak się zastanawiam, jak sobie któregoś dnia poradzę
  • Odpowiedz
@blackghost: o, a ja tak nie mam xd dla mnie to czas kiedy moje dzieciaki mają okazję być kilkanaście godzin dziennie na dworze, pojeździć w bezpiecznych warunkach na rowerze, rodzice mogą się nimi nacieszyć i po kilku dniach się nasycamy tym - dzisiaj wszyscy wracamy do pracy z naładowanymi akumulatorami i jakoś życie toczy się dalej. Za dwa miesiące znowu ich odwiedzimy.
  • Odpowiedz
@blackghost weź #!$%@? nie mogę na starego patrzeć jak wracam, kiedyś potężny dzik pół życia na siłowni a dzisiaj chudy jak jakiś więzień Auschwitz ehh szkoda że nie byłem wpadką gimnazjalna to by dzisiaj nadal byli młodzi i pełni sił
  • Odpowiedz
@Yenn_z-Wyspy7Slonc: @blackghost @Clermont
ja jestem po tej drugiej stronie jako 51letni typ po rozwodzie, który ma dwójkę dorosłych dzieci "wyfruniętych" z domu. Czasem wpadają do mnie, do rodzinnego domu, gdzie spędziły całe swoje życie. Wtedy jest moja radość, ale podszyta już smutkiem z racji, ze zaraz wrócą do siebie. Po ich kazdym wyjeżdzie przez kilka dni nie mogę się znależć. Nie wiedzą, ze czasem ryczę jak #!$%@?. Nie pomaga to ze
  • Odpowiedz
@blackghost Najgorzej jest jak wracasz do domu na ponad miesiąc, bo czekasz na nową pracę albo przenosisz się w inne miejsce. Potem się wyprowadzić od rodziców to jest dramat, bo się przyzwyczaiłeś.
  • Odpowiedz
@blackghost: jest nas więcej byczku.
Ja mam ogromny żal do ciotecznego brata, który sprzedał dziadkowiznę.
Mówiliśmy mu wszyscy, że jak będzie chciał sprzedać to zapłacimy wartość rynkową żeby tylko zostało w rodzinie.
A #!$%@? złamany sprzedał po cichu i z księgi wieczystej się przypadkiem o tym dowiedziałem...
To była największa zdrada jakiej doświadczyłem, a była żona się puściła.
Tak że wiem jak bolą takie sprawy...
  • Odpowiedz