Wpis z mikrobloga

#nieruchomosci #warszawa #mieszkanie
Półtora roku temu była u mnie rodzina z miasta 70k mieszkańców, zachód Polski. Przyjechali bo pokazywałem im wzięte jakiś czas wcześniej mieszkanie, początkowo sam miałem w nim mieszkać a swoje obecne przeznaczyć na wynajem, ale ostatecznie wynajmowane jest tamto. Za mieszkanie przy Stadionie Narodowym zapłaciłem niecałe 10k zł za metr. U nich w miejscowosci średnie ceny to około 5/6k i takie się do dziś utrzymują. I teraz przechodzimy z nimi przez most Świętokrzyski na Powiśle do Elektrowni. Rodzina zachwycona, wiadomo, weekend, gwar, muzyka, restauracje. Pytają się ile może kosztować mieszkanie w takim miejscu. Sprawdziłem w internecie i mówię że około 22 tysiące za metr. Oni w szoku, kto za tyle kupuje. Tymczasem kilka dni temu sąsiad z budynku w którym mieszkam wystawił ofertę za prawie 20k zł plus 50k za miejsce postojowe XD. W sumie dlaczego ma mnie dziwić taka kwota? W końcu pod blokiem mam:
- metro, rano w wypełnionym ludźmi wagoniku dojedziesz do Ronda ONZ
- Biedronkę, Lidla, kilka Żabek, bazarek i Rossmanna godzie spełnisz wszystkie zakupowe fantazje
- stary basen i saunę z której możesz wygodnie korzystać od 13 do 14 w dni robocze bo w każdym innym czasie jest tłok
- żłobki i przedszkola publiczne w których nie ma notorycznie miejsc bo są okupowane przez osoby z meldunkiem które tu nie mieszkają
- zawaloną ludźmi, małą siłownię
- teren zielony do wypoczynku i rekreacji w formie zdewastowanego parku, trasy biegowej i ścieżki rowerowej wzdłuż kilkupasmowej ulicy
- ujęcie wody oligoceńskiej pod którym codziennie rano możesz podyskutować z emerytami
- kawiarnie i restauracje z latte za 30 i neapolitaną za 55zł, fryzjer za 90zł bo po raz kolejny podniesiono mu czynsz.
Te wszystkie atrakcje zdaniem Polaków warte są mieszkania na 50 metrach za ponad milion złotych.
Lubię Warszawę i do końca pandemii mieszkało mi się w tym mieście super, ale to co dzieje się w ostatnim roku przechodzi granicę jakiegokolwiek rozsądku. Coraz więcej ludzi, infrastruktura jest przeciążona, ceny usług do góry a każdy się tu pcha.
  • 21
@DoBiedryIdeAlboNieIde: teatr, opera, muzea, przecież każdy tam chodzi co drugi dzień.

Prawda taka, że wojewódzkie gówno dają poza pracą i studiami. Czasami też plusem jest lotnisko i dobrze skomunikowany dworzec kolejowy. Ale do takiego Modlina to masa powiatowych ma o wiele bliżej niż Warszawa.

Wywalić wydziały uczelni do powiatowych miast, stworzyć SSE daleko od dużych miast i wywalić SSE z dużych miast. Wtedy problem nieruchomości się łatwo rozwiąże, a do tego
@GreatSolidUser: Zgadzam się... Jeszcze kilka lat temu mieszkania w Warszawie były drogie, ale w porównaniu do średniej pensji nadal w miarę dostępne (zwłaszcza na kredyt, zwłaszcza dla pary), a teraz? Średnia pensja to 8800 zł/msc brutto, 6300 zł/msc netto, a m2 mieszkania nawet w gorszych dzielnicach to ponad 15k zł/m2... Ceny odjechały zwykłym ludziom jak cholera.
Dla porównania jak ja kupowałam to średnia pensja netto wynosiła 4700 zł/msc netto, więc para
teatr, opera, muzea, przecież każdy tam chodzi co drugi dzień.

Prawda taka, że wojewódzkie gówno dają poza pracą i studiami


@Cumulonimbus_Capillatus-32: Niezłe copium... Nie widzę sensu w przekonywaniu kogokolwiek na siłę, uważam że każdy powinien mieszkać tam gdzie mu wygodnie a wszystko ma swoje plusy i minusy. To co Ty prezentujesz to jednak typowy resentyment - "ja czegoś nie lubię więc to straszne gówno, NIC tam ciekawego nie ma, na co,
@DoBiedryIdeAlboNieIde Jak widzę @Anakee wymienił sporo rzeczy, o które ciężko w powiatowym. To ja od siebie dodam, czego może jeszcze brakować:
- dobra siłownia
- dobra ścianka wspinaczkowa/ w ogóle jakaś ścianka wspinaczkowa
- aquapark który ma więcej niż 1 max 2 zjeżdżalnie
- brak potrzeby samochodu (dla mnie największy punkt)
- jeśli masz specyficzne hobby, np kowalstwo, to brak jakiegokolwiek lokalnego community
- ciekawe aplikacje z żarciem typu TooGoodToGo, foodsi, finebite
Duże miasta mają duże plusy i duże minusy. Co ciekawe zauważyłam że wielu ludzi nie jest w stanie dostrzec plusów dużego miasta, bo zwyczajnie nigdy ich nie doświadczyli - nawet jeśli mieszkali w dużym mieście to w słabej dzielnicy i zarabiając stosunkowo słabo, a wtedy życie w dużym mieście faktycznie jest mało urokliwe bo minusy odczuwa się bardziej a plusów można nie doświadczać nawet w ogóle jak się źle z mieszkaniem trafi.