Aktywne Wpisy
Michael_MD +531
Mieszkanie w Krakowie na Prądniku czerwonym 65 m2 kosztuje teraz dokładnie tyle samo co mieszkanie na osiedlu przy parku olimpijskim w dwa razy większym Monachium xD. Mieszkanie w Monachium w okolicy terenów zielonych, największego parku i piękna architektura. Mieszkanie w Krakowie ciasno, smród, bród i betonoza jak w Bangladeszu. Trzymajcie się w tej Polsce a zwłaszcza w Krakowie bo wasze średnie zarobki są dokładnie o połowę mniejsze niż średnie w Monachium xD.
kalafi0r +177
6 lat odkładałem na mieszkanie
odmawiałem sobie wyjść na miasto, zaniedbywałem pasje, przyjaciół
odłożyłem 100 tysięcy
o tyle w pół roku podrożało 45 metrów w Warszawie po wprowadzeniu BK2%\
już nie mówie, że przez te 6 to pewnie z 300 tysięcy, ale to się działo rynkowo także mówi się trudno.
dobrze ze zalapalem sie na program bo bym chyba zwariował (defacto okradli by mnie z 6 lat życia)
tak tylko pisze, co
odmawiałem sobie wyjść na miasto, zaniedbywałem pasje, przyjaciół
odłożyłem 100 tysięcy
o tyle w pół roku podrożało 45 metrów w Warszawie po wprowadzeniu BK2%\
już nie mówie, że przez te 6 to pewnie z 300 tysięcy, ale to się działo rynkowo także mówi się trudno.
dobrze ze zalapalem sie na program bo bym chyba zwariował (defacto okradli by mnie z 6 lat życia)
tak tylko pisze, co
Skąd w ogóle wzięła się nagonka na policję? Otóż wszystko zaczęło się od pierwszych komunikatów o wypadku. Teraz trudno mi do nich dotrzeć, bo na samo hasło "wypadek a1" licząc od 16 września mamy w google kilka tysięcy zindeksowanych stron. W pierwszych doniesieniach pojawiła się wzmianka o anonimowym strażaku, który wypowiedział się, że "policja w ogóle nie interesowała się BMW" oraz że "informowali policję, że dalej stoi drugi pojazd który prawdopodobnie brał udział w wypadku, ale ich to nie obchodziło". Czy to prawda? Tym zajmiemy się dalej.
Druga w kolejności przesłanka to komunikat prasowy policji wydany po weekendzie 16-17 września. Policja bardzo zdawkowo informowała tam o wypadku, faktycznie nie wspominając o udziale drugiego auta, a pisząc o tym, że z nieustalonych przyczyn pojazd Kia znalazł się na barierkach i spłonął.
A jaka jest prawda?
Zawsze jak jest wypadek tego typu, na miejsce zdarzenia przyjeżdża prokurator. Policjanci wykonują czynności, które ten im zleci. Procedura wygląda tak, że:
- na miejscu wypadku zbiera się ślady i robi dokumentację rysynkową i fotograficzną
- prokurator decyduje o zabezpieczeniu ewentualnych innych śladów (co mu przyjdzie do głowy i wydaje się stosowne do okoliczności)
- pojazdy zabezpiecza się na parkingu policji
- w dalszej kolejności - przesłuchania świadków i uzupełnianie materiału śledztwa
- jak już mamy uzupełniony materiał - zlecamy rekonstrukcję całego zdarzenia zespołowi biegłych sądowych
- dalej (ewentualne) postawienie zarzutów, decyzja o środku zapobiegawczym i czekamy na Sąd.
Jeśli sytuacja nie jest jednoznaczna, na zasadzie że np. ktoś potrąci kogoś autem i nie ma innych uczestników zdarzenia, to zawsze, ale to ZAWSZE powołuje się biegłych i wypadek jest rekonstruowany. Robi się to w celach dowodowych, żeby:
- po pierwsze odpowiedzieć dokładnie na pytanie jak doszło do wypadku,
- po drugie ustalić stopień przyczynienia się do wypadku każdej ze stron,
- po trzecie odpowiedzieć na pytania czy wypadku dałoby się uniknąć,
- po czwarte utrudnić robotę obrońcom ewentualnego oskarżonego, bo wiadomo, że każdy będzie się bronił przed odpowiedzialnością na wszelkie dostępne sposoby, a opinię biegłych trudno jest przed sądem podważyć.
Jeśli nie mamy sytuacji jednoznacznej, o której pisałem powyżej, to nie ma podstaw do zatrzymania kogokolwiek. Zatrzymać co prawda można dowolną osobę na 48h (+ 24h do decyzji Sądu o ewentualnym aresztowaniu), ale w tym czasie policja wespół z prokuraturą musiałaby na tyle uprawdopodobnić czyjąś winę, żeby Sąd zgodził się z zarzutami i np. kogoś aresztował. W tym przypadku to NIE JEST MOŻLIWE, bo o ile faktycznie kierowca BMW #!$%@?ł, to:
- na drodze było już ciemno...
- ...w związku z tym zebrane materiały video i relacje świadków pokazują sytuację niejednoznacznie (nikt nie widział dokładnie ze 100% pewnością co się stało),
- nie wiadomo w jaki sposób do wypadku przyczynił się kierowca Kia (a przyczynił się, niestety, choć to może kłócić się ze społecznym poczuciem sprawiedliwości),
- było w #!$%@? śladów porozrzucanych na przestrzeni 300 metrów,
wobec tego nie da się stwierdzić tylko po wstępnych oględzinach jak ten wypadek dokładnie wyglądał. Innymi słowy - gdyby policja zatrzymała kierowcę BMW od razu po wypadku, to na max 48 godzin i musieliby go wypuścić. Nierzadko od wypadku do procesu sądowego w skomplikowanych sprawach potrafi upłynąć grubo ponad ROK. Nie można trzymać nikogo przez ROK w areszcie na zasadzie prawdopodobieństwa, że skoro był uczestnikiem wypadku i jechał szybszym autem, to na bank jest jedynym winnym.
No dobrze, a co z tym nieszczęsnym BMW? Czy policja faktycznie chciała coś ukryć? Otóż ziobro zaskoczenia - NIE. Tak jak pisałem wyżej, historyjka o tym, że policja nie interesowała się drugim autem padła w relacji anonimowego strażaka i została szybko podłapana przez ludzi zarabiających na popularnych kanałach w YouTube, ale nie znajduje to potwierdzenia w faktach. Bazując na komunikacie prokuratury, policji i dotychczasowych artykułach prasowych możemy powiedzieć, że:
- wszyscy trzej panowie z BMW zostali ustaleni i wylegitymowani na miejscu zdarzenia
- dwóch z nich odjechało karetką do szpitala (czyli już z samego tego faktu można wywodzić, że będzie wiadomo kto znajdował się w aucie)
- na miejscu zdarzenia policja od razu ustaliła kto kierował BMW
- osoba ta została przebadana alkomatem i testerem narkotyków (te testery są mocno niedokładne) - była trzeźwa
- prokurator zdecydował, aby osobę tę zatrzymać do czynności procesowych - taką czynnością jest pobranie krwi do badań toksykologicznych, które wykonuje się w szpitalu w specjalny sposób.
Następnie kierowca BMW został zwolniony (zgodnie z procedurą, o której pisałem wyżej) i otrzymał w śledztwie status świadka - standardowa procedura. Świadek chociażby nie może kłamać co do znanych mu okoliczności zdarzenia.
Ponadto:
- od samego początku w komunikacie policji pojawiło się zdjęcie rozbitego BMW, którego udział rzekomo starali się ukryć XD
- prokurator od samego początku prowadzi śledztwo w kierunku art. 177 kodeksu karnego (czyli spowodowanie wypadku drogowego, w którym ucierpiały inne osoby).
Czy więc inba rozkręcona przez ludzi żądnych sensacji ma w ogóle jakiekolwiek podstawy? NIE, NIE MA. Nikt niczego nie ukrywał. Od samego początku policja wiedziała o BMW. Od samego początku działali w kierunku ustalenia sprawstwa kierowcy BMW. Od samego początku wersja podawana przez anona-strażaka była gówno warta i opierała się jedynie na jego domysłach, a nie na faktach. Jedyną winą policji było to, że w komunikacie nie wspomnieli o wypadku dwóch aut, natomiast treść komunikatu tego w żaden sposób nie wykluczała.
Pojawiają się też zarzuty w stronę policji, że nie informuje o kierowcy BMW i zdawkowo lub wcale nie informowali o jego udziale w wypadku. Otóż policja moi drodzy nie jest od informowania opinii publicznej o personaliach każdego uczestnika danego zdarzenia. Jak widać z informacji powyżej - policja doskonale wie, kto kierował, a jego auto jest zabezpieczone i będzie poddane badaniom w toku śledztwa. Zatem inba jest rozkręcona bez konkretnych podstaw, jak to zawsze bywa w przypadku nośnych medialnie tematów.
Nie liczę na plusy, bo przeczytanie 7k znaków przekracza możliwości przeciętnego oglądacza obrazków na tym portalu, a przyswojenie i zrozumienie dłuższego tekstu to już w ogóle. Ale jeśli dzięki mojemu wyjaśnieniu choć jedna osoba zrozumie, że tak naprawdę żadnej afery nie ma, to już będzie dobrze XD
#wypadek #bmw #kia #a1 #polskiedrogi #policja
Filmiki z tego zdarzenia były dostępne o #!$%@? 8 rano następnego dnia. Gdzie mają jak na tacy kto #!$%@? i kto #!$%@?ł w kogo.
minusy tu
Tekst opisuje wypadek drogowy na autostradzie A1, w którym zginęły 3 osoby. Autor stara się przedstawić perspektywę osoby zaznajomionej z prawem i procedurami.
Na początku zaznacza, że doszło do ogromnej tragedii i zrozumiałe jest zainteresowanie opinii publicznej. Następnie odnosi się do pierwszych doniesień medialnych, które sugerowały zaniedbania ze strony policji.
Dalej opisuje standardową procedurę badania tego typu wypadków - zbieranie śladów, przesłuchania, oględziny
Komentarz usunięty przez autora
Ludzie się #!$%@?ą bo zagrażający życiu innych, gość który odpalił granatnik nie poniósł
Komentarz usunięty przez moderatora