Wpis z mikrobloga

Dobra, napiszę tu kilka słów o wypadku na A1 z perspektywy osoby, która ma jakąś znajomość prawa i procedur, a ponadto kieruje się logiką i rozumem, a nie domysłami i emocjami. Zacznijmy od tego, że wydarzyła się naprawdę ogromna tragedia. Śmierć trzech osób, szczególnie w tak drastycznych okolicznościach, zawsze musi oddziaływać (i słusznie) na opinię publiczną. Tłum domaga się wyjaśnienia sprawy - również słusznie. Temat sam z siebie jest bardzo nośny i daje dużo klików i odsłon, stąd jest grzany przez wszystkie portale, również te ze śmiesznymi obrazkami jak Joe Monster, no cóż - w internecie każdy może napisać jakieś głupoty, ktoś w to kliknie i dzięki temu się zarabia.

Skąd w ogóle wzięła się nagonka na policję? Otóż wszystko zaczęło się od pierwszych komunikatów o wypadku. Teraz trudno mi do nich dotrzeć, bo na samo hasło "wypadek a1" licząc od 16 września mamy w google kilka tysięcy zindeksowanych stron. W pierwszych doniesieniach pojawiła się wzmianka o anonimowym strażaku, który wypowiedział się, że "policja w ogóle nie interesowała się BMW" oraz że "informowali policję, że dalej stoi drugi pojazd który prawdopodobnie brał udział w wypadku, ale ich to nie obchodziło". Czy to prawda? Tym zajmiemy się dalej.

Druga w kolejności przesłanka to komunikat prasowy policji wydany po weekendzie 16-17 września. Policja bardzo zdawkowo informowała tam o wypadku, faktycznie nie wspominając o udziale drugiego auta, a pisząc o tym, że z nieustalonych przyczyn pojazd Kia znalazł się na barierkach i spłonął.

A jaka jest prawda?

Zawsze jak jest wypadek tego typu, na miejsce zdarzenia przyjeżdża prokurator. Policjanci wykonują czynności, które ten im zleci. Procedura wygląda tak, że:
- na miejscu wypadku zbiera się ślady i robi dokumentację rysynkową i fotograficzną
- prokurator decyduje o zabezpieczeniu ewentualnych innych śladów (co mu przyjdzie do głowy i wydaje się stosowne do okoliczności)
- pojazdy zabezpiecza się na parkingu policji
- w dalszej kolejności - przesłuchania świadków i uzupełnianie materiału śledztwa
- jak już mamy uzupełniony materiał - zlecamy rekonstrukcję całego zdarzenia zespołowi biegłych sądowych
- dalej (ewentualne) postawienie zarzutów, decyzja o środku zapobiegawczym i czekamy na Sąd.

Jeśli sytuacja nie jest jednoznaczna, na zasadzie że np. ktoś potrąci kogoś autem i nie ma innych uczestników zdarzenia, to zawsze, ale to ZAWSZE powołuje się biegłych i wypadek jest rekonstruowany. Robi się to w celach dowodowych, żeby:
- po pierwsze odpowiedzieć dokładnie na pytanie jak doszło do wypadku,
- po drugie ustalić stopień przyczynienia się do wypadku każdej ze stron,
- po trzecie odpowiedzieć na pytania czy wypadku dałoby się uniknąć,
- po czwarte utrudnić robotę obrońcom ewentualnego oskarżonego, bo wiadomo, że każdy będzie się bronił przed odpowiedzialnością na wszelkie dostępne sposoby, a opinię biegłych trudno jest przed sądem podważyć.

Jeśli nie mamy sytuacji jednoznacznej, o której pisałem powyżej, to nie ma podstaw do zatrzymania kogokolwiek. Zatrzymać co prawda można dowolną osobę na 48h (+ 24h do decyzji Sądu o ewentualnym aresztowaniu), ale w tym czasie policja wespół z prokuraturą musiałaby na tyle uprawdopodobnić czyjąś winę, żeby Sąd zgodził się z zarzutami i np. kogoś aresztował. W tym przypadku to NIE JEST MOŻLIWE, bo o ile faktycznie kierowca BMW #!$%@?ł, to:
- na drodze było już ciemno...
- ...w związku z tym zebrane materiały video i relacje świadków pokazują sytuację niejednoznacznie (nikt nie widział dokładnie ze 100% pewnością co się stało),
- nie wiadomo w jaki sposób do wypadku przyczynił się kierowca Kia (a przyczynił się, niestety, choć to może kłócić się ze społecznym poczuciem sprawiedliwości),
- było w #!$%@? śladów porozrzucanych na przestrzeni 300 metrów,
wobec tego nie da się stwierdzić tylko po wstępnych oględzinach jak ten wypadek dokładnie wyglądał. Innymi słowy - gdyby policja zatrzymała kierowcę BMW od razu po wypadku, to na max 48 godzin i musieliby go wypuścić. Nierzadko od wypadku do procesu sądowego w skomplikowanych sprawach potrafi upłynąć grubo ponad ROK. Nie można trzymać nikogo przez ROK w areszcie na zasadzie prawdopodobieństwa, że skoro był uczestnikiem wypadku i jechał szybszym autem, to na bank jest jedynym winnym.

No dobrze, a co z tym nieszczęsnym BMW? Czy policja faktycznie chciała coś ukryć? Otóż ziobro zaskoczenia - NIE. Tak jak pisałem wyżej, historyjka o tym, że policja nie interesowała się drugim autem padła w relacji anonimowego strażaka i została szybko podłapana przez ludzi zarabiających na popularnych kanałach w YouTube, ale nie znajduje to potwierdzenia w faktach. Bazując na komunikacie prokuratury, policji i dotychczasowych artykułach prasowych możemy powiedzieć, że:
- wszyscy trzej panowie z BMW zostali ustaleni i wylegitymowani na miejscu zdarzenia
- dwóch z nich odjechało karetką do szpitala (czyli już z samego tego faktu można wywodzić, że będzie wiadomo kto znajdował się w aucie)
- na miejscu zdarzenia policja od razu ustaliła kto kierował BMW
- osoba ta została przebadana alkomatem i testerem narkotyków (te testery są mocno niedokładne) - była trzeźwa
- prokurator zdecydował, aby osobę tę zatrzymać do czynności procesowych - taką czynnością jest pobranie krwi do badań toksykologicznych, które wykonuje się w szpitalu w specjalny sposób.
Następnie kierowca BMW został zwolniony (zgodnie z procedurą, o której pisałem wyżej) i otrzymał w śledztwie status świadka - standardowa procedura. Świadek chociażby nie może kłamać co do znanych mu okoliczności zdarzenia.
Ponadto:
- od samego początku w komunikacie policji pojawiło się zdjęcie rozbitego BMW, którego udział rzekomo starali się ukryć XD
- prokurator od samego początku prowadzi śledztwo w kierunku art. 177 kodeksu karnego (czyli spowodowanie wypadku drogowego, w którym ucierpiały inne osoby).

Czy więc inba rozkręcona przez ludzi żądnych sensacji ma w ogóle jakiekolwiek podstawy? NIE, NIE MA. Nikt niczego nie ukrywał. Od samego początku policja wiedziała o BMW. Od samego początku działali w kierunku ustalenia sprawstwa kierowcy BMW. Od samego początku wersja podawana przez anona-strażaka była gówno warta i opierała się jedynie na jego domysłach, a nie na faktach. Jedyną winą policji było to, że w komunikacie nie wspomnieli o wypadku dwóch aut, natomiast treść komunikatu tego w żaden sposób nie wykluczała.

Pojawiają się też zarzuty w stronę policji, że nie informuje o kierowcy BMW i zdawkowo lub wcale nie informowali o jego udziale w wypadku. Otóż policja moi drodzy nie jest od informowania opinii publicznej o personaliach każdego uczestnika danego zdarzenia. Jak widać z informacji powyżej - policja doskonale wie, kto kierował, a jego auto jest zabezpieczone i będzie poddane badaniom w toku śledztwa. Zatem inba jest rozkręcona bez konkretnych podstaw, jak to zawsze bywa w przypadku nośnych medialnie tematów.

Nie liczę na plusy, bo przeczytanie 7k znaków przekracza możliwości przeciętnego oglądacza obrazków na tym portalu, a przyswojenie i zrozumienie dłuższego tekstu to już w ogóle. Ale jeśli dzięki mojemu wyjaśnieniu choć jedna osoba zrozumie, że tak naprawdę żadnej afery nie ma, to już będzie dobrze XD

#wypadek #bmw #kia #a1 #polskiedrogi #policja
g455 - Dobra, napiszę tu kilka słów o wypadku na A1 z perspektywy osoby, która ma jak...

źródło: wypadek

Pobierz
  • 141
  • Odpowiedz
@g455: mordo policja wiedziała o BMW, ale w pierwszym komunikacie policji napisano, że kijana z niewiadomych przyczyn zjechała nagle na barierę energochłonną i się zapaliła. Zero wzmianek o udziale BMW w zdarzeniu.
Tyle i aż tyle, bo w przypadku gdy pół rodziny siedzi w komórkach policji istnieje ryzyko, że ktoś mógł chcieć ustalić inną wersję.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 12
@let_it_be: mordo, a co mieli napisać, skoro taki komunikat powinien być (przynajmniej w teorii) rzetelny, a przypisywanie komukolwiek 100% sprawstwa na tym etapie sprawy to absurd? Pamiętaj proszę, że policja bazuje na zebranych śladach, a nie na filmikach z netu. Zebrali pewnie ze 20 worków foliowych różnych części i teraz biegły będzie się zastanawiać z którego to auta, gdzie się znajdowało i w jakich okolicznościach mogło odpaść. Czyli - to biegły
  • Odpowiedz
@g455: ale ja nie każę nikomu pisać, że to z góry wina BMW. Można było napisać, że w zdarzeniu uczestniczyły dwa auta, tyle. Nie? No, chyba że policja miała wątpliwości czy BMW w ogóle brało udział w zdarzeniu, stąd przemilczeli jego istnienie.
  • Odpowiedz
@dambur: ale generalnie prawdy dowiemy się z nagrań z kamerki BMW, chyba że ich nie ma bo się nie nagrało... ups bo nagrań z kia raczej już nie zobaczymy niestety, ciekaw jestem jak długo może trwać dojście do takich nagrań, ale to pytanie dla specjalistów według mnie mówimy tutaj o prostym zgraniu materiału z nośnika bmw, może ktoś się wypowie na ten właśnie temat fachowo?
  • Odpowiedz
@g455: tak tyle ze policja normalnie informuje od początku co i jak oraz co ustalają. Może i sprawdzili bmw ale do śledztwa oficjalnie zostało włączone dopiero gdy zrobiło się głośno o sprawie.
Wcześniej bylo tylko ustalanie niewyjaśnionych przyczyn zderzenia kii z barierkami.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 3
@let_it_be: przemilczeli jego istnienie, ale jednoczesnie dali fotę tego auta jako ilustracje do artykułu. Aha. Właśnie o tym piszę. Cała afera wzięła się ze środka dupy, bo policja #!$%@? zredagowała komunikat i tyle.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 6
ale do śledztwa oficjalnie zostało włączone dopiero gdy zrobiło się głośno o sprawie


@vitovia: ale ty odróżniasz śledztwo od komunikatu prasowego? Chyba nie bardzo. Przeczytaj dokładnie mój pierwszy wpis to zrozumiesz, że piszesz bzdury. Od początku śledztwo idzie w kierunku spowodowania wypadku i od początku policja wykonywała czynności z kierowcą BMW!
  • Odpowiedz
@g455: rozumiem co napisałeś. Ale właśnie policja w komunikatach informuje co ustalają albo czego nie moga ujawnić. Nie mam wglądu do akt ale mogło być że wszystko zrobili jak trzeba na miejscu a później dwa stoski na biurku na przeczekanie. Reakcja społeczeństwa była dość gwałtowna więc dopiero na tym etapie połączyli stoski i zaczeli pisać że ustalają udział bmw. Dlaczego nie ustalali tego od początku?
My możemy tylko gdybac. Zobaczymy. Dzisiaj
  • Odpowiedz
@g455: niby piszesz, że nie da się nic ustalić na 100%, ale też dodajesz że kierowca Kia przyczynił się na pewno do wypadku. Przypisywanie winy ofiarom to straszne ciulstwo. W pozostałych kwestiach też odrobinę mijasz się z prawdą.

Fakty są takie, że gość #!$%@?ł po nocy i walnął w samochód, który nie zdążył mu zjechać z pasa. Areszt można stosować o ile wiem również w przypadku gdy istnieje ryzyko mataczenia i
  • Odpowiedz
@g455: BTW reakcja społeczeństwa nie była że środka dupy. Bo raczej zawsze policja informuje co i jak robią, czego nie moga powiedzieć. I społeczeństwo zawsze czeka na wynik śledztwa. Tu reakcja była gwałtowna, co zwróciło również uwagę mediów, bo na samym początku pojawiła się niescislosc w komunikatach właśnie.
  • Odpowiedz
@g455: śmiejesz się tu we wpisie z ludzi głównie oglądających obrazki, ale jak już obrazek wklejony do artykułu to wporzo, można się rozejść, koniec afery.
Tak, policja #!$%@? zredagowała informację a ludzie chcą wiedzieć dlaczego, w szczególności że w zdarzeniu brała udział osoba mająca powiązania ze strukturami policji. I uważam, że bardzo dobrze. Ma być o tym głośno, bo dobrze wiemy że policja w tym kraju może więcej.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 2
@let_it_be: Ale właśnie wychodzi na to, że nie ma powiązań ze strukturami policji, jest tylko zbieżność nazwisk. Wczoraj była o tym wypowiedź jakiegoś psa w TV. Jakkolwiek nie należy im za bardzo wierzyć, tak tutaj jestem skłonny uwierzyć - bo sprawa zrobiła się medialna i pismaki zaraz by to wychwycili, gdyby rzecznik skłamał.
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 2
@vitovia: ale policja najczęściej właśnie NIE INFORMUJE o tym co robią. Komunikaty prasowe dotyczą może promila ich spraw i też często mijają się z prawdą, albo nakreślają okoliczności danego zdarzenia bardzo pobieżnie. Skoro od początku były wykonywane czynności z kierowcą BMW, skoro otrzymał status świadka w śledztwie od razu po zdarzeniu, skoro policja zilustrowała zdjęciem jego auta swój artykuł, skoro zatrzymali jego auto na swoim parkingu, to jak możesz dalej
  • Odpowiedz
via Wykop
  • 2
Fakty są takie, że gość #!$%@?ł po nocy i walnął w samochód, który nie zdążył mu zjechać z pasa. Areszt można stosować o ile wiem również w przypadku gdy istnieje ryzyko mataczenia i jeżeli działanie w kierunku tego by w mediach i komunikatach policji nie było wzmianki o uczestniku śmiertelnego wypadku tym nie jest, to ja już nie wiem co może tym być.


@Mesiash_ten_prawdziwy: Ale fakty przeczą temu, że policja o
  • Odpowiedz
@g455: mylisz się, każdy kto ma swoje rodziny wie że ta sprawa mogła by dotyczyć najbliższych, dlatego zmusza to do refleksji i zadbania o to by okoliczności zostały wyjaśnione, odsiej gimbow i hejterow od zwykłych ojców rodzin i obywateli... policja jest sama sobie winna że nie ma społeczeństwo do niej zaufania... masz merytoryke jakaś, znasz się ale pogadamy za jakiś czas. Nie ważne kto miał rację ważne by poznać prawdę!!!
  • Odpowiedz
Skoro od początku były wykonywane czynności z kierowcą BMW, skoro otrzymał status świadka w śledztwie od razu po zdarzeniu, skoro policja zilustrowała zdjęciem jego auta swój artykuł, skoro zatrzymali jego auto na swoim parkingu,


@g455: skoro to wszystko mieli to dlaczego przez 10dni był wypadek z udziałem jednego auta?
Zrozum, przez błąd czy próbę tuszowania (niewazne) jest masa pytań. A pytania beż odpowiedzi rodzą domysły. Tak, ta sprawa powinna być umedialniona
  • Odpowiedz
Czyli - to biegły dopiero oceni, czy BMW #!$%@?ęło w Kię na tyle mocno, że wleciała na barierki, czy może na sekundę przed tym zdarzeniem Kia wykonała jakiś gwałtowny manewr i dopiero uderzyło w nią BMW.

I uważasz, że wszyscy ci ludzie będą tuszować sprawę i pozbywać się papierów (każda czynność jest zaprotokołowana, z takiego zdarzenia jest kilkaset kartek A4 zapisanych), bo ktoś ma wujka w komendzie na średnio-niskim stanowisku. Trochę logiki.
  • Odpowiedz