Wpis z mikrobloga

160 419,33 - 30,10 = 160 389,23

Uff, w końcu jakiś normalne weekendowe bieganie (ʘʘ)
Obudził mnie kot o 4:30, zrzucając z nakastlika niemal wszystko co się dało. Nawet spoko, bo budzik nastawiłem na 4:37 - pozbierałem się w miarę sprawnie i tylko ciutkę zamarudziwszy wyruszyłem o 4:52 (ʘʘ)

Cudowna pogoda () Budzący się piękny dzień, na termometrze przyjemne 6°C, delikatny wietrzyk, zbliżający się wschód Słońca - nic tylko śmigać przed siebie! Nie szalałem z tempem, planowałem wrócić przed ósmą i już zaplanowałem w głowie trasę papatonu.

Biegło się fajnie, niespiesznie przemierzałem mniej i bardziej dzikie tereny, w końcu gdzieś na 16. kilometrze dotarłem w okolice Kombinatu i... wtedy się zorientowałem, że przecież jak mam być prsed 8 rano, to nie mam 30 minut czasu tylko grubo ponad półtorej godziny! (ʘʘ) Wstąpiła we mnie nowa energia i po dotarciu do Zalewu Nowohuckiego zamiast skręcić w kierunku domu, poleciałem w stronę wałów nad Wisłą ( ͡ ͜ʖ ͡)

Na Wałach przed 7 pustawo, spotkałem trzech rowerzystów i tyluż spacerowiczów (w sumie więcej niż się spodziewałem). Tak mnie tknęło i zbiegłem w kierunku rzeki, by trochę polecieć gruntową trasą wśród pól rzepaku. Warto było, cudne uczucie!

W końcu dotarłem do Elektrociepłowni, a stamtąd już przez miasto dreptałem sobie spokojnie w kierunku domu. Ciut skróciłem trasę - na tyle, że pod koniec musiałem polecieć boczną pętelkę żeby dobić do trzech dyszek xD

Doleciałem do domu idealnie o czasie. Jedyne co pozostało to wypić z żoną kawkę i zjeść z najmłodszym dzieckiem przepysznego arbuza (ʘʘ)

Lubię taki początek dnia ( ͡ ͜ʖ ͡)

Cudnej niedzieli! ( ͜ʖ)

#enronczlapie #biegajzwykopem #bieganie #ruszkrakow #sztafeta
Pobierz
źródło: 11638C57-9B91-4644-A881-F762E2667253
  • 8