Wpis z mikrobloga

@v1lk: Największe rozczarowanie w młodości - zakup na rynku takiego żółtego kartridża, a przy próbie odpalenia gierki na pegazusie w domu okazało się, że typ sprzedał mi SAMO ŻÓŁTE OPAKOWANIE - bez faktycznej płytki z grą w środku. Zmarnowane 10 zł, a kiedyś to był spory pieniądz :/
  • Odpowiedz
@v1lk: Było coś magicznego w tych żółtych bryłkach z kartridżami. Potem już nigdy nie czułem takiej radochy z gier, jak wówczas, bo dzieciak cieszył się z samej formy, niż treści xD
  • Odpowiedz
@LM2525: Eee tam, z tym doświadczaniem tego bardziej kiedys to jak powiedzieć "ale jazda polonezem to było coś ekscytującego, czysta mechanika, a nie wszechobecne komputery i systemy teraz". Jakbyś grał w Sonica wtedy to też by było magiczne - jeszcze bardziej bo by Ci kopara odpadła.

Ale z pierwsza częścią wypowiedzi się zgadzam :)
  • Odpowiedz
@v1lk Jeszcze na targu u mnie w okolicy mieli gry piraty na ps1. Pani lub pan dawali ci katalog z 2/3 obrazkami gry jak wygląda i mówiłeś, że chcesz tą a na górze była napisana nazwa gry. Chowali katalog, poszperali w pudełeczku i tak mogłeś dostać nowego Mortala Kombata za 10zł( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
ahhh, piękne czasy, sugerujesz się naklejką z dupy, a potem przychodzisz do domu, a tu całkiem inna gra ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@v1lk: aż poczułem ten zapach ruskich fajek i frytek smażonych na dwutygodniowym oleju. Jakbym zaraz miał usłyszeć głos babci, która mówi, żebym przestał gapić się na te "kasety do kąkutera" xD
  • Odpowiedz