Wpis z mikrobloga

@Tibor: tymczasem na zachodzie: podwyzka 0-2%, zmiana pracy: +10-30%. Ale jak mowisz ze #!$%@? i zmieniasz robote to barany ze stada beda cie namawiac zebys zostal, bo "stabilizacja" bo "przeciez to najlepsza firma w miescie itp.". Podswiadomie czuja, ze jeden baran moze zaraz miec lepiej, ale i tak nic nie robia zeby zmienic prace. Znam przypadki gdzie junior dostawal wiecej od seniora (i to dobrego), bo senior przyjal sie w 2005
@Tibor: hm. Ostatnim razem jak rzuciłem prawie robotę i przyszedłem z 90% wyższą ofertą dostałem podwyżkę 70%. Trochę się to zmienia, bo firmy się chyba zaczęły łapać, że budżety na rekrutację są przegięte. Ogólnie to aktywnie działam w rekrutacji (nadgodziny w godzinach pracy) i jest to baaardzo trudna rzecz. Już samo to, jak mało rekrutacji kończy się powodzeniem, koszty współpracy z agencjami (których standardy pracy to dno) coraz bardziej zachęca firmy
@Tibor: Niestety jest to patologia.

Drugą patologią w polskich budżetówkach jest to, że budżet na "bodyleasing" jest o wiele bardziej wystrzelony niż budżet na etaty - bo o wiele lepiej brzmi w opinii publicznej "wydaliśmy 10 milionów na ten projekt" niż "wydaliśmy 5 milionów na projekt i 5 milionów na podwyżki dla pracowników".

Zwolniłam się z IT w jednej firmie państwowej, bo zarabiałam mało jak na swoje umiejętności i wysiłek, a