Wpis z mikrobloga

@Kingside: kluby to największe gówno jakie może być.

Bylem dwa razy, raz aby zobaczyć jak to jest, drugi raz że niby lepiej będzie i co? I gówno. Totalna patologia. Na plus, że jakiś pijany typ z roku za darmo piwo stawiał. Po jakiejś godzinie zawsze była ewakuacja.

Najlepsze, to i tak przegrywy które stoją gdzieś z boku, albo sami tanczą, bo naczytali sie, że trzeba wyjść do klubu i znajdą partnerkę
@Kingside: do mnie żadna nie trafia, więc biorę najbardziej rozwiązłą (z pewnymi wyjątkami np. nr 2) taką żeby sie pobawić i żeby nie było jej smutno na drugi dzień.
Choć nie, w sumie to już jestem za stary na to i szkoda mi czasu.

Wracam do domu i wale konia i ciesze sie ze rano bede sam sie budził w łóżku i miał produktywny dzień ( )