Aktywne Wpisy
drogadonikad +14
Mefedronka +54
Budyń z marchewką
Składniki na oko :)))
- dwie marchewki (jedna potężna, druga mniejsza)
- malutka pietrunia
- dwie szklanki mleka i pół szklanki mleka na potem
- dwie łyżki mąki ziemniaczanej
1. Sobie pokroisz wszystko ładnie w kostkę i wrzucisz do mleka. Ja nie mam garnka, więc gotuję na patelni.
2. Gotujesz tak te warzywa w mleku, do miękkości, co jakiś czas zaglądasz, bo nie masz co robić.
3. Potem sobie
Składniki na oko :)))
- dwie marchewki (jedna potężna, druga mniejsza)
- malutka pietrunia
- dwie szklanki mleka i pół szklanki mleka na potem
- dwie łyżki mąki ziemniaczanej
1. Sobie pokroisz wszystko ładnie w kostkę i wrzucisz do mleka. Ja nie mam garnka, więc gotuję na patelni.
2. Gotujesz tak te warzywa w mleku, do miękkości, co jakiś czas zaglądasz, bo nie masz co robić.
3. Potem sobie
Otóż mam dwójkę znajomych - braci. Jeden z nich 25lv drugi 29lv, z młodszym kumpluje się od podstawówki, od zawsze to był inteligentny gość, średnia 5.0, cały czas w książkach.
Odkąd sięgnę pamięcią matka zawsze kazała tej dwójce się uczyć, non stop i na blache. 4 była oceną nieakceptowalną, sama była nauczycielką i postawiła sobie za cel jak najlepszą edukację swoich synków.
Ziomek już w gimnazjum, gdzie zaczynały się imprezy, nigdy na żadną nie poszedł, można go było spotkać jedynie w szkole a zawsze gdy zapraszałem go do siebie na jakieś gierki i piccolo odpowiadał "może w weekend, może w ferie, może w wakacje". Widywaliśmy się oprócz szkoły w zasadzie jedynie w okresie wakacyjnym, bo przez całe tygodnie siedział w domu i się uczył.
Kilka sytuacji które utkwiły mi w pamięci to:
-gdy nasza klasa w gimbazie jechała do kina na jakiś film wojenny, ten jeden kolega nie mógł, gdyż jak mi się przyznał: "matka go nie puszcza bo w filmie jest krew".
-raz zaczepiał go typowy szkolny zabijaka, dostał z liścia i stał wryty, zero jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego, nie potrafił się obronić, po prostu stał, dostał kilka liści nawet nie próbując uniknąć ciosów. Pamiętam tą bezradność w jego oczach, dopiero ja i kilku kolegów mu pomogliśmy
-Pewnego razu powiedział mi że "podziwia mnie" za to że potrafię pójść do salonu operatora komórkowego żeby odblokować sobie karte "bo on by nie wiedział co powiedzieć"
-Dostal raz zaproszenie na czyjąś 18stkę, odpowiedział że dzieki ale nie bo "nie wie co sie robi na urodzinach"
-Matka dzwoniła do niego co rano gdy zaczał studia, powiedzieć mu w której auli ma dziś zajęcia.
-Na 1 roku studiów musiał powtarzać rok bo czegoś nie zdał, skończyło się to 6 miesięcznym okresem depresji włącznie z lekami i psychoterapeutą. Nie wychodził z pokoju, potrafił płakać pół dnia, nie jadł.
-Gdy w końcu się pozbierał, po przerwie rozpoczął inny kierunek studiów, mieszkałem z nim (i jego bratem) wtedy. Poszedł na inauguracje roku, wrócił, zamknął się w pokoju i nie wyszedł do końca dnia. Jego brat zadzwonił do matki opowiedzieć o sytuacji na co ta postanowiła że... uwaga... "babcia przyjedzie się nim zająć". Czaicie to? Matka chciała wysłać babcie do dorosłego chłopa żeby z nim mieszkała na studiach. Z racji tego że ja też wynajmowałem to mieszkanie powiedziałem że chyba ich #!$%@?ło, skończyło się to tym że ziomek wrócił do rodzinnego domu i przerwał studia.
-jego brat 3 razy powtarzał drugi rok studiów, ich matka o tym wiedziała ale NIC NIE POWIEDZIAŁA OJCU.
Wyobraźcie sobie mine staruszka gdy syn wraca do domu, a ojciec (ktory de facto jedyne czym sie zajmowal to praca na roli od 6 do 20) mysli ze ma juz tytul magistra inzyniera, a on nawet nie jest w polowie drogi. Pamietam ze zagrozil wtedy matce rozwodem ale rozeszlo sie po kosciach.
Mógłbym tak wymieniać długo ale do rzeczy:
Obecnie gość kończy inżyniera (w tym roku się broni), chce iść na magisterke, ale poza nauką i studiami nie ma kompletnie nic.
Żadnych przyjaciół oprócz mnie, żadnych znajomych, żadnej własnej kasy, nigdy nie trzymał nawet laski za rękę nie mówiąc o czymkolwiek więcej, żadnych podrózy/wyjazdów/wczasów.
Ma ogromne problemy z komunikacją, kupno biletu na pociąg to dla niego wyczyn, często gdy z nim rozmawiam to muszę czekać 3 minuty na odpowiedź aż pozbiera myśli, w ogóle jego postawa, mimo że jest nieźle zbudowany (dużo ćwiczył), wydaje się być taka mega zamknięta. Gdy idzie ulicą wygląda jak pół robot pół człowiek.
Pytanie do was: z racji tego że przyjaźnie się z nim od wielu lat, co mogę zrobić? Jak takiemu człowiekowi pomóc? Boję się żę strzeli samobója w wieku 30-40 lat gdy zobaczy że wszyscy poukładali sobie jakoś życia a on nie umie zagadać do kobiety. Jak wspomniałem na początku, to inteligentny gość, ma swoje pasje jak historia czy fizyka, ale jest kompletnie odcięty od społeczeństwa.
Z racji tego ze jestem raczej empatyczny, czuje jakas odpowiedzialnosc za niego gdyz jestem jedynym czlowiekiem z poza jego rodziny z ktorym ma kontakt. Swoja droga to naprawde otworzylo mi oczy na to jak zaborcza i zbyt troskliwa matka moze kompletnie zniszczyc syna, myslac ze robi dobrze.
Podzielcie sie swoimi przemysleniami.
#przegryw #zwiazki #blackpill #p0lka #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #rozowepaski #niebieskiepaski #psychologia #rodzice ##!$%@? #introwertyzm #fobiaspoleczna #rodzice #dzieci #autyzm #psychologia
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez autora
Jak kolega dobry z wyglądu to idź z nim do baru/klubu czy coś, nawet nie po to żeby wyrwał ale żeby tam był.
Widać tu typowe polskie wycieranie gęby sukcesami dzieci przez rodziców i do tego chora nadopiekuńczość prowadząca do braku jakiejkolwiek samodzielności.
Jeśli jesteś kolegą i masz już jakieś życie towarzyskie którego on nie ma to możesz spróbować go wprowadzić, niech się napije troszke alkoholu i pogada z kolegami, koleżankami. Znam taki przypadek gdzie rzeczywiście