Wpis z mikrobloga

@bartolomis: dobrze, że niektóre uczelnie się cywilizują i zaczynają wymuszać na prowadzących, aby udostępniali swoje materiały. Ostatnio poznałem człowieka, który studiuje na uniwersytecie, który kończyłem kilka lat temu. W którymś momencie temat zszedł na najbardziej wymagający przedmiot (zdawalność na pierwszym terminie zazwyczaj była na poziomie 30%, sporo osób przez to rezygnowało ze studiów). Powiedziałem, że wykłady były przerąbane, bo materiału było mnóstwo, nie można było robić zdjęć i trudno było cokolwiek
@bartolomis
1. Niestety taka prawda. Miałem takiego wykładowcę (chyba nawet dwóch takich) który by przyspieszyć z materiałem wyświetlał slajdy całe zawalone drobnym druczkiem do przepisania, a opowiadał w tym samym czasie gdy przepisywaliśmy o kolejnym temacie (do ktörego już nie wyświetlał slajdów). Na egzamin oczywiście obowiązywało to i to.

2. Inny nie używał rzutnika, tylko dyktował. Na egzaminie musiało być praktycznie słowo w słowo. Nie można było tego jakoś po swojemu ująć.