Wpis z mikrobloga

tl;dr: zostałam w sekundę wyrzucona ze swojego mieszkania
Z góry przepraszam za chaotycznie napisany post, ale jestem cała w nerwach.
Dodawałam wcześniej post, że mój chłopak będąc przejazdem w mieście, które wynajmujemy postanowił do niego zajrzeć i sprawdzić, czy wszystko jest okej (mieliśmy podstawy żeby sądzić, że ktoś tam przebywa gdyż rachunki za media były podejrzane, a my w tym mieszkaniu nie przebywamy od lipca – sprawy nam się pokomplikowały i musieliśmy wrócić do rodzinnej miejscowości) i zajrzał tam, a w środku na naszym łóżku, w naszej pościeli leżał mężczyzna. Po krótkiej wymianie zdań owy mężczyzna przekazał, że on przebywa tutaj na kwarantannie i wraz z nim ma być łącznie trzy osoby (ukraińcy). Chłopak szybko do mnie zadzwonił, ja cała w nerwach wsiadłam w auto i pojechałam do miejscowości, w której wynajmujemy mieszkanie. Po ponad godzinie drogi dojechałam, a na miejscu nadal nie było właściciela, do którego mój chłopak od razu zadzwonił po zobaczeniu sytuacji. Wspólnie zadzwoniliśmy na policję, która w ogóle nie chciała początkowo przyjechać. Po godzinie przyjechał pan policjant i stwierdził, że on nie może nic zrobić, nie może tam wejść do mieszkania, bo ta osoba jest na kwarantannie i on boi się o swoje życie tak samo jak i ja. Finalnie policja nic nie wskórała, poza tym, że im udało się dodzwonić do właściciela i przekazać żeby się zjawił w mieszkaniu (nam się to nie udało, a dzwoniliśmy do niego kilkanaście razy). Po godzinie właściciel się zjawił i pierwsze słowa jakie powiedział to „mam nadzieję, że jesteście już spakowani”. #!$%@?, zamurowało mnie wtedy. Ktoś pod moją nieobecnością mieszka w moim mieszkaniu, używa mojej pościeli, sprzętów, w dodatku jest na #!$%@? kwarantannie, a ja mam się pakować i wynosić z mieszkania za które cały czas płacę. Właściciel cwaniak się uśmiechał i mówił żebym sobie zgłaszała gdzie chcę. Nic więcej nie powiedział, tylko się głupio uśmiechał. W mieszkaniu mam wszystkie dokumenty (umowy, książeczki zdrowia, wyciągi bankowe – no po prostu prywatne rzeczy, które myślałam, że będą bezpieczne) no i również biżuterię, sprzęty elektroniczne. Moje pytanie co ja mogę teraz zrobić? Koleś, który tam przebywał powiedział mi, że on niby ma umowę najmu tego mieszkania (ja mam do grudnia, w umowie zapis, że nikt oprócz osób widniejących na niej, czyli mnie i chłopaka tam mieszkać nie może). Coś mi się zdaje, że wynajmowanie tego samego mieszkania kilku osobom, na kilka umów (pewnie lewych) jest niezgodne z prawem? Gdzie to zgłaszać? Dodatkowo, czy mogę zgłosić tego dziada do sanepidu? Naraził moje zdrowie wpuszczając tam osobę będącą na kwarantannie, osoba ta spała w mojej pościeli, pewnie używała wszystkiego. Co mogę zrobić żeby po prostu dać mu nauczkę? Umowę zawarłam we wrześniu zeszłego roku, miała być do grudnia tego roku z dwumiesięcznym wypowiedzeniem. Zawsze wszystko płaciliśmy na czas, nigdy w życiu nie urządziliśmy żadnej imprezy, mieszkanie było czyste na błysk, po prostu niczym nie zawiniliśmy. Zostałam wyrzucona w sekundę z mieszkania, do którego za tydzień miałam wracać i ktoś w nim sobie urządził izolatkę.
#wynajem #prawo #zalesie #pomocy #mieszkanie
  • 114
@skarbnik ziomek, nie #!$%@? bo guzik wiesz a szczekasz najgłośniej. Policja ma prawo, obowiązek, siły i środki do podjęcia interwencji w mieszkaniach objętych kwarantanną. Tak samo jak straż pożarna czy pogotowie, mają ubrać środki ochrony osobistej i mogą prowadzić działania. Nie raz i nie dwa jako ZRM wspolpracowałem z policją w miejscach objętych kwarantanną i nikt się nawet nie zająknął, że nie może tam wejść. Mogą i wchodzą, chyba że się trafi
zostałam w sekundę wyrzucona ze swojego mieszkania


@d-zla: To ze swojego, czy wynajmujesz je od kogoś? Bo to trochę różnica. Myślałem, że to twojego własnego mieszkania ktoś wbił i leży na łóżku...
Do wszystkich którzy piszą, że to bajt, albo, że zmyślam część historii i nie płacę czynszu, bądź w jakimś stopniu łamię umowę - nie życzę wam abyście przechodzili przez coś takiego. W znalezisku napisałam i napiszę tutaj: jutro rano jadę do miejscowości, w której wynajmuję mieszkanie, zgłaszam zawiadomienie o przestępstwie na policję, załatwiam prawnika. Co z tego wyniknie, to napiszę jutro.
To ze swojego, czy wynajmujesz je od kogoś? Bo to trochę różnica. Myślałem, że to twojego własnego mieszkania ktoś wbił i leży na łóżku...


@4833478: A to jakaś istotna różnica w tym przypadku czy ma mieszkanie na własność, czy je wynajmuje? Może o tyle, że to nie wbijający łamie tu prawo, a właściciel, ale z jej punktu widzenia wszystko jedno. Do tego o wynajmowaniu pisze na początku wpisu, raptem dwa zdania
@d-zla: moja droga:
1. na Policję zgłaszaj WŁAMANIE! (przecież złodziej właśnie jest w mieszkaniu jakiego jesteś najemcą)
2. Mówisz, żeby szybko przyjechali bo dokonałaś zatrzymania obywatelskiego (wtedy szybciej przyjadą bo będą mieli WYKRYTE przestępstwo a to się liczy do statystyk).
3. jak przyjadą bagiety to gość w Twojej pościeli się musi tłumaczyć, a nie TY. Wtedy piłka po jego stronie (zgłaszając podwójny najem to TY musisz udowadniać swoją rację a nie
@Jan_K: Niby tak ale jednak nie do końca. Jeśli jest właściciel to ma jakiiś zapasowy klucz i jest taka możliwość że z jakiegoś powodu, choćby np. zwariował, może wbić ci na chatę albo dać komuś klucze. I skoro jest klucz to nie jest to chyba włamanie. Jak by mieszkanie było jej to nasuwa się troche pytań na które w przypadku wynajętego mieszkania odpowiedzieć jest dużo łatwiej, np. w jaki sposób ktoś
@instalacja: Koleś został oszukany, a Ty go chcesz psikać gazem? Przecież OPka napisała, że koleś ma umowę i wynajął to mieszkanie, wiec z jego punktu widzenia jacyś obcy ludzie wbijają mu na chatę. Jest poszkodowanym w tej historii podobnie jak OPka. Jak już kogoś chcesz psikac to prędzej właściciela, który nielegalnie wynajął to samo mieszkanie dwóm rożnym najemcom.