Wpis z mikrobloga

Idę sobie wczoraj przez galerię handlową, niosę zakupy. Wokół wrzawa, jak to w takim miejscu. Ktoś tam siedzi, ktoś tam idzie, ktoś czeka na żarcie, a dookoła wszystkiego biegają czyjeś dwa bombelki. Jeden bobelek śliską nawierzchnię potraktował jak lodowisko, rozpędzał się, ślizgał i hamował.

Nie wyhamował za mną. #!$%@?ł się z impetem w siatkę z zakupami. Z siatki wypadło zakupione co dopiero wino, trochę innych artykułów. Wino rozbiło się o posadzkę i #!$%@?ło wszystko dookoła: mojego prawego buta, nogawkę, bombelka i kawał podłogi.

Bobelek, jak się podnosił, oparł rękę o kawałek szkła i skaleczył. Jednocześnie zaczął wrzeszczeć. Ja, w pewnym jeszcze amoku (to wszystko trwało może ze dwie sekundy) wyciągnąłem jedną chusteczkę z poleceniem, żeby sobie przyłożył do ręki, a resztą sam zacząłem się wycierać.

Pojawia się matka. Schyla do dziecka, uspokaja. Zaraz potem podnosi wzrok na mnie:

- Mógłby pan uważać co?

XD

- Ale to on we mnie uderzył.

Bobelek kiwa głową, że nieprawda, że niby ja mu znienacka siatką #!$%@?łem. XD Jacyś ludzie wtrącają się i potwierdzają moją wersję, ale matka nie wypowiada się dalej, tylko milczy i opatruje bombelka.

Dochodzi ojciec.

- Człowieku gdzie ty masz oczy. - Do mnie z pyskiem.

XD

Dobra, nie odzywam się. Widzę, że wszyscy są #!$%@?, ja też byłem, bo prawy but do #!$%@? albo pralni - chyba, że zostanę hipsterem i jeden będzie jasny a drugi bordowy.

Mija parę chwil, są już pracownicy galerii, ochrona i gość z mopem. Parka z bombelkiem obraca się na pięcie w stronę wyjścia.

- Zaraz chwila, drodzy państwo, trzeba by się jeszcze ze mną rozliczyć.
- JAK TO?
- No tak to, że wino kosztowało 60 zł, but jest do prania, a z nogawki spodni też nie wiem czy to zejdzie.
- NIE WIDZISZ, ŻE DZIECKO MA POCIĘTĄ RĘKĘ??
- No widzę, ale to skaleczenie, nie odpadnie mu. A jak wy sobie pójdziecie to już was nie znajdę.

Ojciec miał taką minę, że gdyby nie ludzie i ochrona to zacząłby mnie chyba #!$%@?ć.

Do wszystkie wtrąca się jeszcze inna para z bobelkiem, chyba znajomi tych wyżej. I wszyscy zaczynają do mnie sapać, że nienormalny jestem, że DZIECKO a ja chcę kasy i że z dzieckiem trzeba na pogotowie (jakby jeden nie mógł zostać i załatwić ze mną sprawy).

- WZYWAMY POLICJĘ.

#!$%@?, spoko. Mi pasuje.

Siedzimy wszyscy na ławeczce, ja 2 bombelki, bombelek poszkodowany, dwie pary i pracownik galerii. XD Co za dramat.

Wreszcie jest patrol, nawet nas za bardzo nie słuchają tylko idą z ochroniarzem obejrzeć monitoring (swoją drogą - gościem tak "żwawym", że spokojnie mógłby pracować w znanej serwerowi w Poznaniu), po chwili wracają i do mnie:

- Dobra, czy państwo się dogadają czy będzie pan składał jakie zarzuty wobec rodziców dziecka?

Krótka piłka, mówię, że chcę dwie stówy, ojciec wyciąga z portfela i bez słowa mi podaje. Rozchodzimy się, a ten z daleka.

- Jeszcze cię znajdę kolego.

Ja rzut okiem na policję, a ci natychmiast wracają. XD Tłumaczą typowi co to są groźby karalne i go spisują. Wreszcie mogę wrócić do domu, nie wierzę, że tacy ludzie istnieją.

#madka #bombelek #bombelki #logikamadek #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow
  • 105
@rafau16: Najgorsze było to, że jak czekaliśmy na patrol to oni wszyscy, poza ochroniarzem, cały czas na mnie #!$%@?. Sytuację uratowały wyłącznie słuchawki, które sobie oscentacyjnie nałożyłem i puściłem głośną muzykę. Nowa życiowa logika z tego wyszła: idziesz do galerii, weź słuchawki, bo mogą cię zaatakować bombelki, a zachowasz zdrowie psychiczne do przyjazdu patrolu policji.
@mickpl: Stary, prawdę powiedziawszy historia przerażająca, ale skończyła się dla ciebie na szczęście pozytywnie.
Madkom i tatusiom siadło na łeb totalnie w dzisiejszych czasach, #!$%@? nie wyobrażam sobie być rodzicem i odwalić tak żałosną kaszane. Zastanawia mnie jakie procesy myślowe zachodzą w tych pustych i rozczeniowych łbach #!$%@?ńców, bombelek może siać #!$%@?, zniszczenie, chaos bez konsekwencji żadnej, ale niech tylko się ktoś napatoczy na takiego bękarta tak jak ty i dostaje