Wpis z mikrobloga

#programowanie #pracait #programista15k

Mam pytanie natury sercowo-zawodowej xD Jestem obecnie w dosyć niekomfortowej sytuacji. Ostatnimi czasy szukam sobie roboty. Za trudne to nie było ale pewien "problem" pojawił się później. Mianowicie moje dwa najsilniejsze typy to były dwie firmy, przez duże kontraktornie (myślę, że to jedne z największych na rynku). Jedna niech będzie X -> prawdopodobnie nieco lepszy projekt, dużo lepszy dojazd, dużo lepsza kasa (no ponad 2 tys), druga Y -> poszli mi na rękę pod paroma względami i ogólnie też nie ma tragedii.

1. Przechodzę rekrutację w firmie Y (dosyć chyba mocny odsiew tam mieli). Chcą mnie generalnie brać bez większego namysłu, jeszcze podsypali troszkę kaski na zachętę.
2. Mówię że chcę poczekać, bo mam jeszcze jedną rekrutację niedomkniętą w firmie X, i chciałbym domknąć procesy zamiast decydować się na coś w ciemno, firma się godzi, ale dają mi dosyć krótki czas na decyzję.
3. Przychodzi rekrutacja z firmy Y. Oni tam generalnie z tego co mi mówili pracują generalnie z ludźmi 8+ lat doświadczenia, bo hajs to dla nich nie problem, stąd stwierdziłem że może być ciężko. No ale jak już tu jestem to jedziemy z koksem. Wypadam ogólnie spoko, było generalnie w #!$%@? łatwiej niż w firmie Y. Proszę firmę o pośpiech bo firma Y naciska z terminami.
4. 2 dni później dzwoni firma X i mówi, że generalnie nie mają się do czego przyczepić, ale klient zdecydował się na innego kandydata z większym doświadczeniem. Myślę sobie ok, trudno - było do przewidzenia w zaistniałej sytuacji.
5. Dzwoni firma Y i pyta jak decyzja, odpowiadam że decyduję się na nich bo firma X zgodnie z moimi przewidywaniami zdecydowała się na jakiegoś bardziej obtrzaskanego weterana. Firma Y ucieszona oczywiście i już mi ślą draft umowy żebym sobie przejrzał.
6. Dwa dni później dzwoni firma X i mówi, że klient przespał się trochę z myślami, przeanalizował pozostałych kandydatów i stwierdził, że tak w sumie to woli mnie xD Trochę pożałowałem że zadzwoniła, bo już się pogodziłem z myślą, że temat jest zamknięty i ostatnia (z sensownych) na placu boju zostaje firma Y.

No i teraz nie wiem co robić xD Generalnie gdyby tego dnia gdy miała zapaść właściwa decyzja firma X zdecydowała się, że mnie weźmie to bym się nawet nie zastanawiał. Byli moim "pierwszym wyborem" od samego początku, trochę jako taki "a #!$%@?, może się uda". No ale firmie Y już się zgodziłem. Na mordę co prawda, ale wycofać się teraz mimo wszystko dosyć niemiło. Ale z drugiej strony powiedzieli mi, że prawdopodobnie prędzej niż za rok nie dadzą mi tyle co firma Y, bo zapewne działa tutaj magia dupogodzin...

Co robić? Wywiązać się z umowy i przyjąć ofertę firmy Y (co może skutkować bólem dupy, bo jednak jest słabsza), czy próbować się jakoś wyślizgnąć wbrew ustaleniom i przyjąć ofertę firmy X (co może skutkować ewentualnym zblacklistowaniem na przyszłość, a jest to jedna z największych kontraktorni).
  • 36
klient przespał się trochę z myślami,


@Khaine: :)

Nie przespał z myślami tylko gość którego wybrali zrobił im taki numer jaki ty teraz powinieneś zrobić firmie Y. Zaakceptował ofertę po czym zrezygnował bo dostał lepsza

Ogólnie biznes to biznes. Idź do firmy która daje lepsze warunki, troche to chamskie wobec firmy Y no ale jak X płaci więcej i jest twoim pierwszym wyborem to ja bym brał X

Honoru do garnka
Honoru do garnka nie włożysz a firma na twoim miejscu też bez żadnych sentymentów wzięła by osobę lepsza i tańsza jakby miała okazję


@vasco_da_gama: To prawda i uważam tak samo. Ja się tylko boję, żeby w przyszłości z tego problemów nie było (aczkolwiek mam wrażenie, że poza niesmakiem to firma ma to w dupie, bo i tak jestem tylko trybikiem mającym przynosić kasę na prowizji), bo tak to też jakichś wielkich
że za bycie fair wobec firmy w nagrodę możesz co najwyżej np. zostać wyruchany w dupę dwa razy zamiast raz.


@Khaine: otóż to. Honor jest ważny ale w relacjach czlowiek-czlowiek, w relacjach czlowiek-firma rządzi pieniądz i to po obu stronach. Ludzie niestety o tym zapominają bo mylnie utożsamiają firmę z człowiekiem z którym rozmawiają
@vasco_da_gama: honor to jedno, ale tu nie chodzi o HONOR, ale o SŁOWO. prawda jest taka, że są ludzie, których słowo jest ważne i tacy, których SŁOWO nie ma żadnego znaczenia. kwestia wyboru

@Khaine: słuchaj, sytuacja prosta nie jest. ale weź pod uwagę to, że "wymarzona" firma nie potraktowała Cię zbyt świetnie. i może nawet ich ne ma co specjalnie dziwić, ale to wydaje się typowy body-lease. chcesz w czymś
@Khaine: nie pchałbym się ani do jednej ani do drugiej bo BL to jest porażka.

zastanów się jak to jest z tym Twoim słowem, jak bardzo jesteś skłonny ryzykować. ja bym drugiej firmie (lepszej) nie ufał. nie wierzę w bajkę o tym, że klient zmienił zdanie (cos musiało się stać z tym kandydatem nr 1). poza tym, z mojej praktyki wynika to, ze klient najczęściej zdaje się na polecenie tych ludzi,
@Khaine
Nie jestem w stanie doradzić, ale firma Y potraktowała Cię fair, a firma X nie. Mam nadzieję, że nie zmienią zdania po raz kolejny jakbyś się na nich zdecydował. Są jeszcze inne czynniki - jak np. ludzie z którymi będziesz pracował, albo inne benefity.
Obstawiam również, że obie firmy nie są top-top wyborem jeśli chodzi o rynek, więc może za jakiś czas uda Ci się dostać do tych najlepszych.
Ciekaw jestem
a tutaj wygląda jakby się stawiali w bardzo interesującej sytuacji: przedstawili klientowi kandydata, który NIE JEST jeszcze ich pracownikiem


@secret_passenger: Norma, miałem tak we wszystkich rekrutacjach. W firmie Y rzekomo zostałem wybrany właśnie ponad już bieżących pracowników firmy z tego co mi powiedziano. Ale w tym wypadku kierownik projektu od strony klienta osobiście oceniał ludzi merytorycznie. W sumie to i w drugim przypadku było tak samo, tylko klient był mniej wymagający
@Khaine:

Są jeszcze inne czynniki - jak np. ludzie z którymi będziesz pracował, albo inne benefity.


ani razu nie pracowałem w miejscu, w którym ludzie byli problemem. ani razu. tym bym się nie przejmował. to już musi byc jakaś mega toksyczna organizacja żeby ludzie sami w sobie byli problemem. jasne, ze pojedyncze osoby mogą sie zawsze zdarzyć, ale na to i tak nic nie poradzisz.

Stąd głównie moralniak, bo normalnie bym
tam Cię zwolnią w razie czego zanim zdążysz powiedzieć "stół z powyłamywanymi nogami".


@secret_passenger: Jedna i druga firma to dokładnie ten sam kaliber. Ogromne kontraktornie z 1000+ specjalistów i kilkudziesięcioma dużymi klientami. W jednej i drugiej człowiek = kasa, nie ma człowieka = nie ma kasy. I w jednej i drugiej raczej ostatnią rzeczą na której im zależy, to żeby im ludzie odchodzili do konkurencji żeby im podbierała tych klientów i
@Khaine: działałem w konsultingu IT i jednak są róznice między firmami. są takie, które trzymają ludzi na "benchu" jak trzeba i mają na to środki. robisz wtedy jakiś self-development, albo projekty wewnętrzne itp.
ale z drugiej strony są takie, co jak tylko coś idzie nie po mysli, to w ciągu tygodnia bądź 2 pozbywają się ludzi.

ten drugi sposób nie buduje dobrze relacji długoterminowych, ale cóż.... inny pomysł na biznes.