Wpis z mikrobloga

Niektóre kobiety to są jednak smieszne.

Mam w pracy tak, że pracuję z grupą kobiet w jednym dziale. Stety-niestety musze więc słuchać tego o czym ciągle mówią. Ostatnio np. nudów chyba, zaczęły buntować przeciw narzeczonemu jedną koleżankę, która pracuje u nas od niedawna na pół etatu.

Otóż ta koleżanka ma taki układ z narzeczonym, że pracuje mniej od niego, jednocześnie znacznie mniej zarabiając, ale kasę mają wspólną, za co ona musi tylko ogarnąć dom, co wychodzi jej krócej niż te 4 godziny dziennie. No i jak reszta dowiedziała się, że ta jedna ma obowiązek sprzątać i gotować w domu, a facet przychodzi na gotowe, to zaczęły na nią wjeżdżać, że jest kurą domową, a one nie dość, że nic nie muszą robić, to jeszcze im faceci usługują. Ja wiedziałem, że to brednie bez podstaw, bo połowa jest tam sama albo w krótkich zwiazkach z tindera, które trwają parę miesięcy, ale przecież przed koleżankami można udawać co się chce i się popisywać.

Tamta początkowo tylko się czerwieniła i mówiła, że wcale tak nie jest i że jest jej dobrze. Widać było jednak po niej, że wstydzi się tego jak żyje z tym swoim. Tamte ją coraz bardziej nakręcały i wjeżdżały jej na ambicję. Wiecie ty gadki o nowoczesności, niezależności i o tym, że kobiecie dziś zwyczajnie nie wypada robić coś dla faceta. No bo w końcu ugotowanie obiadu to dziś dla kobiety duże poniżenie. Przynajmniej tak wynikało z tekstów tamtych lasek. No i w końcu przekonały tą biedną dziewczynę, że jej do tej pory udany związek to jakaś katorga, bo biedna musi ciuchy do pralki wrzucić szklanki do zmywarki, a przecież trzeba wszystko pół na pół, po partnersku.

Dziewczyna po jakimś czasie zaczęła się chwalić, a raczej im meldować, że powiedziała facetowi iż on też ma swoje ręce może sobie gotować i po sobie sprzątać. Ponoć na początku się buntował, ale ona za ich radą nie ustąpiła nawet o krok i teraz gotują i sprzątają po połowie, albo każde dla siebie. Po tak łatwym zwycięstwie w urojonej wojnie, już planowały głośno następne ruchy i doradzały jej, jak "owinąć go sobie wokół palca", żeby żyło jej się wygodnie.

Zwycięstwo nowoczesności nie trwało jednak długo, bo przy kolejnym płaceniu rachunków facet powiedział, że jak mają robić pół na pół to wszystko, razem z placeniem za mieszkanie i zakupy, bo on nie będzie tyrał na nią, gdy sobie wraca do domu w południe i seriale ogląda. Do tej pory mieli wspólne konto i ona takimi bzdurami jak opłaty się nie zajmowała, ale teraz, gdy miała płacić za połowę wszystkiego, szybko, że z połowy etatu nie stać jej na jej połowę opłat za niemałe mieszkanie. Nie mówiąc już o innych zakupach. Nawet po przejściu na pełen etat po wykonaniu opłat i zakupów dla siebie, zostaną jej grosze.

Cudowne koleżanki oczywiście jednogłośnie okrzyknęły faceta "...ujem", bo przecież związek to wspólnota i nie ma, że moje czy twoje i on jako lepiej zarabiający powinien za nią placić. Zaczęły nawet jej doradzać zerwanie, skoro nie umie się zachować "jak odpowiedzialny facet". Ona jednak postanowiła się "poniżyć" i prosić go o powrót do starego układu, ale niestety on się nie zgodził znowu ją uciemiężyć i skończyło na tym, że dziewczyna ma szukać poważnej roboty, bo on jej niańczyć już nie bedzie. Zaproponował, że co najwyżej do mniejszego i tańszego mieszkania mogą się przeprowadzić, ale ją to za bardzo nie urządza.

I tak sobie koleżanka prawdopodobnie fajny związek rozwaliła. Mówiłem jej nawet, żeby szczerze go przeprosiła, zamiast słuchać tych idiotek, ale ponoć on zdania zmienić nie chce.

#logikarozowychpaskow #pracbaza #zwiazki #niebieskiepaski #rozowepaski
  • 182
@janeeyrie: teraz mają wszystko po równo i w obecnym mieszkaniu dziewczyna po opłaceniu rachunków będzie musiała do końca miesiąca jest pasztetową z najtańszym chlebem, więc myślę że teraz bedzie miała jednak gorzej niż wcześniej, zwłaszcza że nie mówiła nic, na podstawie czego można by go uważać za tyrana.

Facet po prostu prowadzi dosyć nieregularny tryb życia i chciał mieć poogarniane w domu, bo ona sama mówiła, że chciał tylko coś ciepłego
@Strzelec_Kurpiowski: W sumie mogłeś rzucić gdzieś na osobności, że coś tam usłyszałeś mimochodem i z twojego niebieskiego punktu widzenia to taki podział jest według ciebie OK i jej niebieski z pewnością to docenia, że wracając do domu po pracy nie musi się martwić o ogarnięcie mieszkania, obiadu i innych domowych obowiązków. No i skoro jej jest dobrze z takim podzialem ról, to nie ma po co tego zmieniać. Przynajmniej ja bym
@Strzelec_Kurpiowski: Ludzie, ale nawet jeśli to jest zrzutka, to i tak przedstawia klasyczny schemat "życzliwych" psiapsi #!$%@?ących się w związek i umysłowych ameb, które bezmyślnie dają się tak indoktrynować. Ba, wszędzie się z czymś takim możecie spotkać i ja sam takie rozmowy słyszałem w pracy, jak laski przychodziły na ploty i sobie "doradzały". Nawet moja była w pewnym momencie pozwoliła koleżankom na #!$%@? się w nasz związek i między innymi dlatego
nie mówiła nic, na podstawie czego można by go uważać za tyrana


@Strzelec_Kurpiowski: Tyran tyranem, ale niektórzy faceci to po prostu dzieci rozpieszczone przez mamusię.

Ilu ja mam znajomych grubo po 30-tce, którzy mieszkają niby sami, a i tak raz w miesiącu wpada mamusia, żeby im posprzątać.
Ilu facetów nie potrafi totalnie nic ugotować (choć przyznaję, że w Polsce nie jest tak źle).
Ilu facetów nie wie jak obsłużyć pralkę, a
@bezbekpol: no ale tak to działa u normalnych ludzi i dlatego te historie to w 99% zarzutki albo jakieś skrajne przypadki. Bo normalni ludzie po prostu wymieniają się informacjami, argumentami etc. i dochodzą razem do sensownego wniosku, który w tym przypadku brzmiałby "twoje koleżanki to kretynki".
Nawet moja była w pewnym momencie pozwoliła koleżankom na #!$%@? się w nasz związek i między innymi dlatego jest moją byłą xD


@bezbekpol: jedna moja była pokazywała swoim koleżankom nasze rozmowy i smsy, po czym kolektywnie urządzały co do mnie napisać, o czym dowiedziałem się już po zerwaniu.

Nie wiem co w tym takiego nieprawdopodobnego, że przygłupie koleżanki mogą być złymi doradcami w związku, zwłaszcza jak te koleżanki od dłuższego czasu
@Pantokrator: uświadomię cię jak to działa. jak masz bliskich kumpli (dotyczy również koleżanek jeśli jesteś kobietą), to często przy piwku czy coś, zrzucicie jakiś balast, dzielicie się co tam u was. i nie mów mi, że "nie, normalni ludzie WSZYSTKO sobie mówią", bo tak nie jest. czasem trzeba się wygadać kumplom, bo od tego między innymi są. tak wywiązuje się dyskusja, która może przerodzić się w to, co opisał OP. tylko
Ilu ja mam znajomych grubo po 30-tce, którzy mieszkają niby sami, a i tak raz w miesiącu wpada mamusia, żeby im posprzątać.

Ilu facetów nie potrafi totalnie nic ugotować (choć przyznaję, że w Polsce nie jest tak źle).

Ilu facetów nie wie jak obsłużyć pralkę, a żelazka w życiu nie trzymało w ręce.


@janeeyrie: bez przesady. Ktoś kto firmę ogarnia, wie jak włączyć automatyczną pralkę. A co do gotowania, to jest
@Strzelec_Kurpiowski: tez znam taka, ktora miala dlugoletni, partnerski zwiazek. jak sie zaczelo zadawanie z doswiadczonymi kolezaneczkami w korpo, to sie nagle okazalo, ze ona sie nie wyruchala za mlodu i nie jest jeszcze gotowa na powazny zwiazek, nie jest szczesliwa (gosc kupil z nia na spole dom, oczywiscie wiekszosc wkladu jego, co lepsze poszedl jej na reke, bo to ona chciala konktetne miejsce, w ktorym on nie do konca czul sie
@Strzelec_Kurpiowski Też miałam takie "koleżanki", które to lepiej wiedziały jak mam żyć swoje życie z partnerem, i on był zły i ja robiłam wszystko źle, za to one miały wszystko suuuper. Robiły mi taki młyn w głowie, że ja #!$%@?. Jak to przeczytałam, to mi się przypomniały i automatycznie gul mi skacze. Szkoda mi tej dziewczyny i jej chłopa też, ale może ona nauczy się z tej sytuacji, że lepiej ufać swojemu
@Strzelec_Kurpiowski #!$%@? mac az się zdenerwowałem bo koleżaneczka mojej ex mój zwiazek rozwalila(pewnie z zazdrości), utwierdzala w przekonaniu że będę pił i bił że jestem jakiś niezrownowazony psychicznie(xD). Tęsknię za nią ale coz, trudno się mówi i żyje się dalej. Ja zawsze kumplom pomagałem ratować związki, zresztą vice versa, a baby to jakieś #!$%@? są z tą zazdrością
@bezbekpol uświadomiłeś mnie jedynie, jak ci się wydaje, że to działa. Jednak z uwagi na pewne doświadczenie i obserwacje otoczenia jestem skłonny stwierdzić, że rzeczywistość, przynajmniej wśród ludzi w miarę inteligentnych i dojrzałych, nie wygląda tak, jak to wesoło opisujesz. W gimnazjum? Może i. W związku kochających się ludzi autorytet "koleżanek" to czysta fikcja. Na 1. miejscu jest partner, a to, co gada reszta - to materiał na rozmowę i pośmianie się