Wpis z mikrobloga

Z takich dziwniejszych sytuacji z mojego patologicznego życia przypominam sobie jeszcze jedną szczególną. Było to w mojej rodzinnej Dębicy, kilka miesięcy po wyrobieniu przeze mnie prawa jazdy. Nie dość że udało mi się to dopiero za siódmym razem, to na dodatek wkrótce przekonałem się, że rodzina kibicowała mi tylko po to, abym mógł wozić ich pijane dupska z imprez.

Po jednym z takich wakacyjnych grilli odwoziłem ojca z jakiejś podrzędnej wiochy. #!$%@?, zmęczony i głodny postanowiłem zatrzymać się w swojej ulubionej restauracji – McDonalds, która na szczęście z racji całodobowego charakteru była otwarta. Przed zjechaniem, szybko rzuciłem jeszcze okiem na przysypiającego ojca. Niestety McDrive był tego dnia nieczynny wiec zostawiłem go na parkingu restauracji i udałem sie z moją bonifikartą do środka. Przestępując jej próg zapach żubra i taniej wódki zastąpił aromat smażonej wołowiny i złocistych frytek. Szybko zapomniałem o ojcu - myślałem, że niemal śmiertelna dawka alkoholu spacyfikuje starego i jedyną niespodzianką tej nocy będzie lekko zarzygana tapicerka mojego zabytkowego citroena. Niestety myliłem się.

Wyglądało na to że jaskrawy, obracający się neon z M-ką zadziałał na mojego pijanego ojca jak pełnia księżyca na człowieka dotkniętego likantropią. Kątem oka dostrzegłem ciemną zataczającą się sylwetkę zmierzającą w stronę głównego wejścia restauracji. Pamiętacie Bukę z muminków? Może była wzorowana właśnie na moim starym. Wielki odbiegający kolorem od reszty ciała nos, łysa czacha i grymas wiecznego niezadowolenia. Nie zdążyłem nawet pomyśleć, a mój stary mijał już stoliki i zbliżał się w moją stronę. O ile byłem przyzwyczajony do #!$%@? po pijaku, to teraz błagałem o szybką śmierć, bo nie mogłem znieść że cała ta farsa odbędzie się w moim ulubionym lokalu.
Na moje szczęście, nieświadoma pani z obsługi pomyślała że do restauracji wszedł jakiś włóczęga. Zastąpiła mu drogę i wręczyła kawę aby jak najszybciej go spławić, by nie zakłócał spokoju klientów. Niestety w ręce miała pęk baloników z Ronaldem McDonaldem i Hamburglerem, które niosła do stolika z dziećmi. Ojciec wyrwał jej wszystkie baloniki i zaczął krzyczeć

TAK SIĘ KURŁA POWINNO TRAKTOWAĆ KLIENTÓW!


Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widziałem mojego starego tak rozpromienionego. Polacki grymas niezadowolenia zastąpił szeroki uśmiech. Zaczął bełkotać, że w swojej dawnej karierze tirowca bywał w najlepszych zajazdach i nigdzie go tak dobrze nie potraktowali. Raz tylko przez pomyłkę dostał podwójną kiełbasę, płacąc za pojedynczą. Kiedy obsługa zobaczyła swój błąd, kazała mu dopłacić różnicę. Wtedy ojciec chwycił co mu zostało na talerzu i dokonał brawurowej ucieczki tirem. Historia ta jest głównym tematem rodzinnych spotkań, wałkowana do porzygania przy każdej okazji i zawsze kończy się jednakową puentą

NIGDY SIĘ TAK W ŻYCIU NIE NAŻARŁEM


Starałem się trzymać od niego dystans, bo bałem się że jak odkryją że jest ze mną to każą mi płacić za tę jego kawę i baloniki. Na szczęście stary przyszedł do środka tylko za potrzebą. Poszedł do toalety i zniknął mi z pola widzenia.

Odebrałem zamówione jedzenie i zacząłem jeść je przy stoliku, czekając aż ojciec wyjdzie. Minęło 5, 10, 15 minut i nie wracał. #!$%@? poszedłem sprawić co mu tak długo zajmuje. W toalecie jedna kabina była zamknięta i dobiegało z niej chrapanie. Uklękłem aby spojrzeć pod drzwiami kto tam siedzi. Baloniki przy muszli utwierdziły mnie w przekonaniu, że to mój stary. Po kilku minutach walenia w drzwi z niezadowoleniem, cały zaspany, zaczął coś #!$%@?ć i pytać "ile tu trwa doba motelowa?". Jednak najlepsze miało dopiero nadejść. Ojciec wyczłapał z kabiny i bez umycia rąk wrócił na salę. Zaczął głośno narzekać, że mu w pysku zaschło i zjadłby jakiegoś „schabowego”. Złapał kubek Coli i McRoyala z czyjegoś stolika – bałem się że jego nieprzyzwyczajone do amerykańskiej myśli kulinarnej kubki smakowe i jelita rozpoczną bunt porównywalny do tego z historii o Spartakusie. Ku mojemu zdziwieniu stężenie alkoholu we krwi zrobiło swoje – znienawidzone burgery z przeklinanego przez niego fastfooda zaczęły być wychwalane pod niebiosa. Zaczął komplementować i chwalić Panie z kasy i poprosił o spotkanie z „kucharzem tej wspaniałej restauracji”. Wręczył mu garść bilonu który zalegał mu w kieszeni, twierdząc żeby wydał go mądrze. Następnie zaczął flirtować z panią z serwisu sprzątającego. Tego było już za wiele nawet dla stuleja takiego jak ja. Siłą wyciągnąłem ojca z McDonaldsa, obiecując mu że wrócimy tutaj następnego dnia z samego rana. Na szczęście stary usnął chwile po wyjeździe. Nazajutrz alkoholik niczego nie pamiętał. Promienny uśmiech znów zastąpił polacki grymas doprawiony kacem. Nigdy więcej nie wracaliśmy do tej sytuacji, ale czasem żałuje że tamtej nocy nie porobiłem mu zdjęć.

#fastfood #mcdonalds #pizza #kfc #gotujzwykopem #heheszki #zalesie #gorzkiezale #swieta #nosaczsundajski #przegryw #feels #stulejacontent #heheszki #bekaztransa #patologiazewsi #patologiazmiasta
Lake_Titikaka - Z takich dziwniejszych sytuacji z mojego patologicznego życia przypom...

źródło: comment_Rg7h5BXTBAnAam4qWCW57baTB7TJmDQQ.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Lake_Titikaka: Ja mam takie pytanie, czy przez takie akcje wyrobiłeś w sobie odporność na przypały i masz #!$%@? co ludzie pomyślą o Tobie w przypadku jakiś chorych akcji, czy tez odwrotnie i wstydzisz się publicznie głośniej kaszlnąć?
  • Odpowiedz
@Lake_Titikaka serio w Dębicy takie gówno? Byłem przejazdem rok temu, żona mojego dobrego kumpla pochodzi z tego miasta i kompletnie nie pasuje do tego opisu.
Ale widzę niektórzy mają po prostu pecha do rodzinki.
Rozumiem, że teraz już starego nie wozisz, bo rzadko przyjeżdżasz do domu i się odciąłeś?
  • Odpowiedz