Wpis z mikrobloga

Z takich nauczycielskich historii to powiem Wam coś jeszcze. Najgorszy moment mojej kariery pedagogicznej.

Na studiach wielokrotnie powtarzano nam, żeby nie mówić do uczniów "zadzwonię do mamy/taty", tylko "do opiekuna" (albo sobie w ogóle darować takie uwagi), o ile nie wiemy na sto procent, jaka jest sytuacja w domu. A może być różna.

No i pojechałam ja raz na kolonie jako opiekun. Jechaliśmy autokarem i jedna dziewczynka puściła z telefonu Justina Biebera. Powiedziałam jej na to w żartach "oj, chyba zadzwonię do mamy porozmawiać o tym, czego słuchasz".

A ona na to


No i #!$%@? no i cześć. Pośmieszkowane.

#frytusiacontent #coolstory #pracbaza #facetka #nauczyciele
  • 79
via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
@frytusia: Kilka lat temu byłam na kolonii jako podopieczna i do naszego pokoju przyszedł jakiś młodszy chłopak i gadał jakieś glupoty, powiedziałam mu coś w stylu "ciekawe co by twoja mama powiedziała na to co mówisz", odpowiedział że nie ma mamy, a ja głupia zamiast odpuścić i powiedzieć że nie wiedziałam, to powiedziałam "no to w takim razie tata", oczywiście też odpowiedział że nie ma taty... Nigdy w życiu nie było
@frytusia kiedyś jechaliśmy ze znajomymi pod miasto na ognisko. Jechaliśmy autobusem. Akurat siedziałam sobie przy oknie. Na jednym z przystanków widzę, że koleś biegnie do autobusu, ale w ostatnim momencie potyka się i przewraca i sobie ten głupi ryj rozwala #pdk. Siedzenia były niskie, więc widziałam go tylko od pasa w górę. Jak się potknął, to po prostu zniknął mi z pola widzenia. Zaczęłam się śmiać, bo wyglądało to, co najmniej
@bialegomisa: u mnie w licbazie na lekcji języka obcego jakoś na początku roku nauczycielka spytała w rzeczonym języku koleżankę czym zajmuje się zawodowo jej mama. Kobieta nie wiedziała, że w wakacje matka dziewczyny umarła dosłownie na jej oczach. Pamiętam, że leciutki szmerek szeptów uczniów na sali zmienił się w grobową ciszę. Koleżanka, trochę przytłumionym głosem, ale jednak odpowiedziała.
@frytusia: Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego nauczyciele lubią walić takimi tekstami. Poza tym zaczynanie od "zadzwonię do mamy" wydaje mi się, że od razu stawia nauczyciela w słabej pozycji, skoro nie ma własnego autorytetu i musi od razu dzwonić do mamy. Tylko to takie gdybania, bo się nie znam na dzieciach, a jedynie byłam dzieckiem i pamiętam, że mnie takie teksty raczej bawiły niż wywoływały u mnie efekt wychowawczy.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 36
@frytusia: Mogłoby być tak, że ona sobie zaśmieszkowała. Kiedyś kumpel na obozie odwalał manianę i opiekun powiedział mu: "Rodzice na pewno są z ciebie dumni". A ten mu odparł z pełną powagą: "Moi rodzice nie żyją" xD Gościa zamurowało, a my próbowaliśmy powstrzymać śmiech, bo widzieliśmy jego rodziców pierwszego dnia jak go przywieźli xD
@EndlessDream: Właśnie ja pamiętam ze szkoły, że nauczycielki dużo straszyły rodzicami i też były takimi tryhardami (tzn. bardzo chciały komuś pojechać po ambicji, ale były na to za mało sprawne w dyskusji). No bo czemu służą te teksty typu "co tam rozmawiacie? powiedzcie głośno też się pośmiejemy! z koleżanką na randkę się umawiasz? hehe". Chodzi o to, żeby klasa ryknęła śmiechem, dzieciak się zawstydził, a nauczycielka błyszczała zajebistością i elokwencją.
@frytusia jak byłam w gimnazjum to miało się różne głupie teksty i pamiętam, że to była faza na odpowiadanie na wszystko czymś związanym z "twoją starą". Byłam tego dnia u koleżanki, coś tam śmieszkowałyśmy i bardzo intensywnie szukałam czegoś w plecaku. Ona w końcu zapytała "czego ty tam #!$%@? szukasz?" A ja niewiele myśląc TWOJEJ STAREJ.
Jej mama nie żyła wtedy od paru miesięcy....
@frytusia: mogę Ci powiedzieć jak to wyglądało, u mnie, z drugiej strony. Słowem wstępu: moja mama zmarła gdy miałam 2 lata, a w wieku 19 zostałam już Batmanem ;) Mój tata robił, według mnie, dość przydatną rzecz - informował nauczycielki w przedszkolu/szkole jaka jest sytuacja, właśnie po to, żeby nie było takich niezręczności. Również w sprawie Dnia Mamy, robienia laurek itp. Ale nawet gdy usłyszałam podobny tekst od osób, które mogły